Miłość... trudna sprawa. Część 4
Następna dni płynęły jak po maśle. Kamila była w siódmym niebie, a wszystko przez Marcina. Rozpieszczał ją, kochał, a ona czuła się przy nim bezpiecznie. Nie myślała o Kubie. Jeden raz wysłał jej nawet sms-a. ''Co słychać? Spotkamy się gdzieś?''. Wiedziała, że jak zacznie z nim pisać będzie mieć wątpliwości, co do Marcina. Postanowiła, że nie będzie mu odpisywać. Pewnego razu, kiedy Marcin i Kamila szli do kawiarni, spotkali Kubę. Kamila speszyła się trochę. - Cześć!- przywitał się Kuba. Na jego twarzy malował się uśmiech. - No hej...- powiedziała Kamila. - Znasz go?- spytał dziwnie Marcin. Kuba spojrzał krzywo na niego. - No to... mój kolega- powiedziała nieśmiało Kamila- Marcin, to Kuba, mój kolega. Kuba, to Marcin, mój chłopak- Kuba w tej chwili zamarł. Nie spodziewał sie takiej wiadomości. Co gorsza, Marcin objął Kamilę i pocałował. Dziewczyna nie wiedziała co robić. - Lecę... muszę jeszcze coś załatwić- oznajmił Kuba. Odwrócił się od nich plecami i bardzo seksownym krokiem oddalił się. Marcin odetchnął z ulgą. - Baran- powiedział. Kamila podniosła brwi. - Nie jest baranem. Dobra chodźmy do tej kawiarni- nie miała na to ochoty, ale chciała zmienić temat. Wieczorem w łóżku postanowiła napisać do Kuby. Było jej głupio. ''Nie chciałam, żeby tak wyszło. Możemy sie spotkać jak chcesz''. Odpowiedź przyszła bardzo szybko. ''Nie dzięki, lepiej idź gdzieś z Marcinem''. Kamila posmutniała. - Czemu to wszystko musi być trudne?- myślała- Mam chłopaka... marzyłam o tym, ale nie wiem czy jest mi dobrze... jest, jest musi być. Jutro umówię sie z Marcinem do kina. Będzie dobrze. Na pewno- myślami była w krainie miłości. Wreszcie nie wytrzymała i rozpłakała się. Szlochała całą dobra godzinę. Łzy ukołysały ją do snu. ************* Następnego dnia Kamila już trochę bardziej poznała się na Marcinie. Kiedy przyszła do szkoły on w ogóle jej nie zauważał. Rozmawiał tylko z kolegami, a jej unikał. Dopiero po lekcjach podszedł do niej i zaczął prawić komplementy. - Czemu mnie dziś unikałeś?- spytała Kamila. - Ja? Unikałem? Przestań. Chodź, zabieram cię na lody- to nie wyprowadziło dziewczyny z równowagi. Gorsze było to, co przytrafiło się następnego dnia. Dziewczyna przyszła do szkoły zaspana. Nie spała całą noc z powodu nauki. Okazało się, że zapomniała nałożyć butów i przyszła w domowych kapciach! Chciała wesprzeć się u Marcina, on jedyny mógł ją zrozumieć. On jednak stał z chłopakami i naśmiewał się z niej. Cała szkoła się z niej śmiała. Najgorsze było to, że nie miała wsparcia. Zezłościło ją jeszcze to, że po szkole Marcin do niej podszedł i bez żadnych skrupułów powiedział: Kochanie co się stało? Czemu wszyscy się śmieją? To doprowadziło ją do szału. - Wiesz czemu?- wskazała na swoje buty- dlatego! Nie obchodzi mnie to co ludzie myślą, ale myślałam, ze chociaż ty, ty mój chłopak, będziesz mnie pocieszał! A ty sobie stałeś z kumplami i naśmiewałeś się ze mnie! Dziękuję za takiego chłopaka!- po tych słowach odwróciła się na pięcie i czerwona ze złości pobiegła do domu. Prędko zadzwoniła do Kuby. Potrzebowała pocieszenia, musiała się wyżalić. Mama nie mogła jej zobaczyć. Nacisnęła zieloną słuchawkę i czekała, aż Kuba odbierze. Wreszcie można było usłyszeć jego głos. - Halo?- spytał. - To ja. Kamila- powiedziała. - Hej... coś się stało? - Spotkajmy się w ciastkarni na starym mieście. Wiesz gdzie? - Tak wiem, ale co się stało? - Powiem ci... bądź za godzinę. Pa. - Pa- dziewczyna nacisnęła czerwoną słuchawkę i wzięła chusteczki, żeby otrzeć łzy. Nie obchodził jej nikt. Miała żal do wszystkich. Nawet do siebie, że wybrała takiego chłopaka. Przygotowania do wyjścia zajęły jej dziesięć minut. Udała się na Stare Miasto. Nie było tak wielu ludzi, ale Kamila lubiła słuchać dźwięku stukających butów. Uspokajało ją to. Mogła wsłuchać się w cały Gdańsk. Kiedy doszła do cukierni, Kuba już na nią czekał. - No, nie muszę chociaż czekać, tak jak na Marcina- pomyślała.