Miejsko-wiejskie zakręty losu (ciąg dalszy)
* Aga przywitała nas jak zwykle z uśmiechem i z dużą dawką energii. A to jest zaraźliwe, szczególnie w jej towarzystwie. Wygląda jak zwykle rewelacyjnie! Idealnie dopasowana sukienka, tak jakby była szyta na nią. Buty na mega wysokim obcasie, ja pewnie połamałabym sobie nogi w takich butach. Co prawda podobają mi się, ale wątpie abym utrzymała w nich równowagę. Nie wspominając już o próbie chodzenia. Do wystawy mamy jeszcze dobre dwie godzinki więc mamy czas, żeby poplotkować o minionym tygodniu.Po wysłuchaniu wszystkiego co ma do powiedzenia. A to także dotyczy jej faceta, z którym ma ciągle same problemy. A raczej to ona tak uważa, bo według mnie Michał jest całkiem odpowiednim dla niej partnerem. Różni ich tylko jedna kwestia. A mianowicie on chce się ustatkować, mieć dzieci i wspólny dom. Co zresztą po pięciu latach związku jest całkiem oczywiste i zrozumiałe. Ona zaś chce zostać na tym etapie na którym są teraz. Co wydaję się kompletnie nie pasować do wizerunku poukładanej pani adwkokat.Skupiłam się na chwili obecnej, a tym samym na dzisiejszej nocy i czekającej nas wystawie. Postanowiłam podpytać Agnieszkę o tego artystę. - Aguś, skąd u ciebie zamiłowanie do sztuki?- Mrugnęłam konspiracyjnie w stronę Julki. - Raczej zamiłowanie do znajomych i ich przyjaciół artystów.- I dodała rzecz oczywistą. - Wiesz dobrze, że nie znam się na sztuce. Kompletnie nie wiem co dany artysta chce pokazać. A poza tym podobno ten Olaf jest całkiem przystojny. Tak więc moje drogie, wy będziecie podziwiać jego prace a ja samego mistrza. Julka sprowadzona na ziemie ze swoich obłoków, wtrąciła swoje zdanie: -Kto jak kto, ale ja tam też wole podziwiać samego mistrza. Jedyną osobą, która zna się na jakiejkolwiek dziedzinie sztuki, jest Basia. No tak tego mogłam się spodziewać. One seksowne, wygadane i dowcipne mają zamiar podrywac jakiegoś tam Olafa, a ja mam gapić się tylko na zdjęcia. Jakby nie patrzeć to na tym chyba znam się najlepiej. Dlatego powiedziałam: - Ok, mi taka opcja odpowiada. Konwersacja zakończyła się wybuchem śmiechu. No to wychodzimy! Droga do galerii nie zajeła nam dużo czasu. A wybrałyśmy spacer, zamiast jazdy samochodem. W śrdoku zaczynało się robić już tłoczno. Ludzie rozmawiali, zbierając się w małych grupkach. Moja gorsetowa tunika z białą koszulą, podkreślająca talię i biust prezentowała się całkiem dobrze wśród różnorakich strojów zebranych w jednym miejscu. Oczywiście do tego stroju najlepiej pasują buty na obcasie, wieć takowe założyłam. Oczywiście mój obcas nie jest tak duży jak obcasy dziewczyn. Chociaż przy moim niewielkim wzroście przydałby się zapewne większy. Faktycznie prace autora okazały się bardzo interesujące. Przeważa fotografia czarno-biała. A taką uwielbiam od dziecka. Pokazuje ona zawsze wyraźnie to co ma pokazać. Osoba oglądajaca takie zdjęcie może przez dłuższa chwile skupić się na danym obiekcie, myśli, chwili. Zupełnie inaczej bywa na kolorowych zdjęciach, gdzie widz doszukuje się owego sensu przez kilkanaście sekund zanim zacznie podziwiać.No i zostalam sama. Dziewczeta mi gdzieś zniknęły, zapewne upolowały owe męskie piekno. Właśnie miałam spojrzeć na kolejne zdjęcie,gdy ktoś stanął tuż za moimi plecami. Odwróciłam się pewna,że to któraś z dziewczyn. Pomyliłam się. Wysoki, ciemno włosy mężczyzna, o bladej cerze z artystycznym nieładem na głowie.A te oczy! Nigdy nie widziałam tak ciemnego i głebokiego spojrzenia!