L&M
Odwrócił głowę w stronę nieznajomego trzymającego w powietrzu starca. Dopiero teraz zauważył, że w lewej dłoni trzyma on mały nóż o zakrzywionym ostrzu.
- Ratujcie...- wyszeptał Tim i położył się gwałtownie na plecach.
Piesek przeszedł obok zwłok i zatrzymał się przy nich. Obwąchał je chwilę i popatrzył na towarzyszy nieboszczyka. Ci odwrócili się błyskawicznie i wybiegli przerażeni z klubu.
Jeden z nich przysięgał potem, że w tym momencie widział, jak pies się do nich uśmiechał szczerząc kły i chichrając się. zupełnie jak człowiek. Komisarz Beckett nie odnotował tego, stwierdził, że świadek musiał być jeszcze pod wpływem jakiś narkotyków.
- Puszczaj, już nie będę... - ledwo wyrzęził starzec.
- Za późno. Pozdrów ode mnie diabła. I powiedz mu, że kazałem potraktować cię w piekle ze szczególnym zaangażowaniem.
Nieznajomy pokazał dłoń skrywającą ostrze. Zakręcił nim i schował do małej pochewki przy pasie. Wyciągnął obrzyna z kabury przy boku.
- Śmieciu.
Klub wypełnił grzmot wystrzału. Głowa starca eksplodowała ochlapując ścianę za nim krwią i mózgiem.
Nieznajomy z obrzydzeniem wytarł szkarłatną dłoń o obrus stolika.
- Nic Ci nie jest?- zapytał dziewczynkę.
- N-n-nnie- wyjąkała. Podskoczyła nagle, popatrzyła wystraszona na psa, liżącego jej dłoń.
- Zmykaj stąd. Ale już. - Nieznajomy sięgnął po swój plecak. Nie zwracał uwagi na dziewczynkę, która popłakując przytuliła jego psa.
- P-p-pprosze pana, jak on się wabi...? Co mu się stało w nogę...?- zapytała przez łzy.
- Kynos. Nie wiem. Takiego go poznałem. Pożegnaj się z nim ładnie. Musimy iść.
- Powodzenia, piesku!- dziewczynka pocałowała go w nos i puściła z objęć.
Nieznajomy zatrzymał się przy stoliku nieopodal wyjścia. Chwycił paczkę papierosów i przyjrzał się marce.
- Psiakrew.. L&M.- wyciągnął jednego i zapalił.
Wyszedł bez s