List do zakątku miłości.
Pewnego dnia ,szarego miesiąca ,dawnego lata , w moim małym umyśle.
Droga Miłości.
Tak niespodziewanie i tak wcześnie odeszłaś. Zamknęłaś okna, spakowałaś walizki po prostu wyszłaś. Chcę powiedzieć ,że nie wszystko zabrałaś , zostały wspomnienia w moim małym sercu , które wyrwałaś z mego ciała , rozkruszyłaś w popiół .Przez tyle lat , dni i nocy , serce zostało na nowo poskładane , na nowo widzę obrazy przeszłości ,która należała do nas .
Wiem ,że już nigdy nie zadzwonisz , lecz słyszę dawne rozmowy . Szmery w słuchawce przeplatane Twoim głosem powodowały dreszcze, Twój śmiech rozczulał się nad moim marnym losem. Dziś zwiedzam ruiny wspaniałych wspomnień , w ciemnościach poddasza szukam wiązki światła która przechodziłaby przez małą szczelinę dachu. Niestety nie ma ani wiązki światła , ani szczeliny w dachu. Oddzieliłaś się ode mnie tak dokładnie , bez przeoczenia .
Miałaś cztery twarze , tak dobrze zapamiętane przeze mnie . Gdy się poznaliśmy , rozkwitałaś promienie , miłości moja . Tańczyłaś całymi dniami do muzyki grającej w twojej duszy. Mówiłaś ,że to muzyka odrodzenia twej nadziei . Szybko dystans miedzy nami zamienił się w iskrzące uczucie , wtedy rozpromieniała Twoja druga twarz . Gorące dni i noce , fascynujące zachody słońca zbliżyły nas do siebie i wytworzyły nić przeznaczenia , jak babie lato niosło ze sobą początek czegoś nowego . Następnie przyszedł kryzys. Twoja trzecia twarz ukazała swoje oblicze. To co kiedyś nas cieszyło , opadło na ziemię i gniło , wtapiało się w codzienność , już nie uwodziło jak kiedyś. Robiłaś się coraz zimniejsza , miłości moja. Czemu się tak zmieniłaś? Pozostawiłaś lód na sercu , zamroziłaś wszelkie uczucia i odeszłaś z kamienną czwartą twarzą .
Zapewne pytasz się , po cóż piszę ten list , osnuty wspomnieniami i gałęziami wszelkich uczuć ? Mój samotny taniec dobiega już końca , już nie mam radości z tego co robię .Dlaczego nie możesz dla mnie przybrać od nowa swoją pierwszą twarz ? Dlaczego gościsz już gdzie indziej ? Rozgrzewasz serca kochanków , tak bardzo zakochanych w sobie , zamieniasz ich w lód tak jak robiłaś to ze sobą ? Przez wieki toczysz tą nierówną walkę z Losem i Nadzieją , konsekwencjami obarczasz niewinne istoty ,które chcą tylko i jedynie kochać… W pamięci mej zawsze pozostaniesz i muszę dokańczać to co ty zaczęłaś . Zabieram do siebie zwodzone dusze , które dały się nabrać na Twój taniec odrodzenia nadziei . A teraz? Którą twarz przybierasz?
Na zawsze skazana na Ciebie , Śmierć .
P.S Wczoraj kochankowie , dziś dla siebie obcy , mamy wspólną przeszłość która do teraz nas łączy. Przez wieki odzwierciedla się ona w pokoleniach, smutkach i zmartwieniach.