Legenda Miejska
kogo innego. Lubiłem też, w spokoju, napawając się ich historiami, porządkować swoje pióra.
Nie wiem, kiedy na nowo dane mi będzie znaleźć taką idyllę, jaką poznałem w tym ceglanym domu. Zawsze będę go wspominał z jak największym sentymentem.
* * *
Pobłogosławiona piątką pociesznych latorośli rodzina z drugiego piętra, moi ulubieńcy, przeżywają chwile zmartwienia. Najmłodsza córeczka, łapiący się szczebelków łóżeczka pędraczek, zachorowała. Starsze odrobinę bliźnięta wykazują już pierwsze oznaki i upierają się zaopiekować siostrzyczką. Rodzice nie mogą tego dnia zostać w domu; ich sytuacja w pracy wydaje się napięta. Proszą więc, by tym razem Maria przyszła odrobinę wcześniej. Wcześniej wraca też ze szkoły pozostała dwójka. Maria wychodzi na zakupy. Powinna je była zrobić wcześniej. Dzieci niecierpliwie czekają na obiad. Mają bardzo ciekawe pomysły dotyczące kuchenki... Gdy Maria staje pod kamienicą, wywabiona ze sklepu pokrzykiwaniami, dom traci dotychczasową sylwetkę pomiędzy płomieniami.
Gdy dym lubieżnie podszczypuje białe niewinne obłoki, ja jestem już w drodze na południe. Podobno na przedmieściach znajduje się stary, kamienny dom...