Kura domowa pisze... cz. 1
Niewzruszona słucham dalej.
- Dzwoniła do mnie baba i chciała zapytać się czy ten biały, który wybrała do lakierowania frontów kuchennych szafek będzie pasował do białych płytek, które widziała w sklepie i tak bardzo jej się podobały??? Skąd ja mam ku..a wiedzieć, które płytki jej się podobały?
I w tym miejscu zaczyna się monolog typowego faceta. O ile mój mąż zna się na kolorach (bo w końcu produkuje meble), to prędzej odróżni kolor dąb sonoma od złotego dębu niż odcienie bieli. Umówmy się - kobiety są mistrzyniami jeśli chodzi o kolory. Potrafią zawstydzić nawet Eskimosów, którzy ponoć odróżniają 40 odcieni koloru śniegu i każdy ma swoja nazwę! Nie chcąc wchodzić w dysputy z mężem grzecznie czekam, aż się wypowie. W końcu kto, jak nie kobieta zrozumie, że czasem trzeba się wygadać. Czekam. Kiedy z męża schodzi ciśnienie mówię:
- Chcesz wina?
I tym samym po męsku kończę ten post.
CIĄG DALSZY NASTĄPI...