KOBIETA W LUSTRZE epizod 4

Autor: JOANNA54
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 Co by było gdyby...

  - Uciekłaś tak daleko, a jednak cię dopadł. Uparty.

  - Nic o nim nie wiem, tyle lat minęło, tyle  się pozmieniało. Jestem inna, zdrowa i szczęśliwa.  On nie mnie szuka tylko spokoju sumienia.

 Tamto rozstanie, klucze na ławie kiedy wróciłam z pracy. Wtedy był czas na przepraszam. Dziś to ma inny wydźwięk , a jednak napisał. Jak to Zosia mówiła? On ma długi  przewód myślowy.

 Pamiętam tamtą pustkę i ulgę. 

 - A jednak tęskniłaś - już nie tylko patrzy na mnie, jeszcze  czyta w myślach - natręciuch.

 - Tak, tęskniłam do takiego jakim był, nie takiego  jakim się stał.

 - Żałujesz, że nie jesteście razem?

 - Nie, nie, nasza miłość wyparowała z oddechem skacowanych poranków. Tylko ja nie chciałam w to uwierzyć. Byłam mu kumplem, matką, dziwką, naiwnie wierząc, że zastąpię mu to co było dla niego ważniejsze  ode mnie, że zatrzymam go spełniając te role.

 - Z tą dziwką to przesadzasz.

 - Wiesz co mam na myśli.

 Czy warto do tego wracać? Cóż to ma za znaczenie dzisiaj, że to on pokazał mi moją kobiecość. Odkrył we mnie śpiące, nieświadome swego istnienia obszary doznań. Czy zastąpiły niepewność, lęk, wyczekiwanie?

 Ułuda!

 Wtedy powiedziałam sobie, nigdy więcej! Nigdy więcej uzależnienia od mężczyzny.  To boli zbyt mocno. Gdy kochasz, każde słowo wrasta  w serce cierniem lub kwiatem. Kaleczy lub zakwita. Daje, albo zabiera. Wciąż szukasz potwierdzeń, wciąż czekasz na dotyk, przelotne muśnięcie  ust.  Pewność, że już trzy kroki od ciebie tęskni, że wraca do domu na skrzydłach by wzrokiem powiedzieć, jak dobrze być z tobą. Miłość  zniewala, świat widzisz przez pryzmat jego spojrzenia. Chcesz dawać. Przyprawiasz kanapki uśmiechem, podajesz obiad tańcząc, przy kolacji nucisz pod nosem Szopena. Wkładasz nową sukienkę czekając,  aż ją z ciebie zedrze. Chcesz usłyszeć gorący szept w potarganych włosach, że właśnie ty jesteś tą, na którą czekał całe życie. Chcesz czuć iskierki pożądania pod palcami błądzącymi w zakolach dekoltu. Mięknąć  w jego ramionach, wić się z rozkoszy zakleszczona uściskiem jego ciała. Uwolnić łzę spełnienia, zatracić oddech i całować jego spoconą skórę. Usnąć trzymając się za ręce, obudzić się i powiedzieć sobie - to nie był sen.

 - Halo! Ziemia do ciebie!  Gdzie byłaś?

 Dobre pytanie.

Słońce różowawym cieniem  zabarwiło firanki.  Tulę się do poduszki , słyszę delikatne kroki. To tylko Mat.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
JOANNA54
Użytkownik - JOANNA54

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-06-15 19:21:36