KOBIETA W LUSTRZE epizod 2
W takie wieczory gasisz światło zostawiając mnie z niedosytem. Ale rozumiem, masz prawo do zmęczenia.
Całkiem rozumne to stworzenie, bawi się w psychoanalityka. Ciekawe co jeszcze zaobserwowało płaskim, chłodnym okiem. Dzisiaj jest wyjątkowo gadatliwe.
- Najbardziej lubię jednak takie, kiedy stajesz przede mną ubrana tylko w woal zapachu. Twoje ciało zaróżowione kąpielą paruje delikatną migdałową mgiełką. W dłoniach rozcierasz białą emulsję, wcierasz ją w nogi oparte o parapet . Pokrywasz ramiona kolistymi ruchami następną porcją czegoś , co cię rozluźnia, twoje ruchy są miękkie, staranne.
Przybliżasz twarz, dotykasz delikatnie opuszkami palców, przechodząc łagodnie na dekolt i niżej. Unosisz rękę, by zagarnąć w drugą owal piersi, uciskasz ją miejsce po miejscu skupiona.
Pojawiasz się ponownie zapinając guziki piżamy. Jej błyskotliwy deseń swobodnie przykrywa ciało, miejscami znacząc kształty.
Uwalniasz włosy zwinięte pod klamrą. Szczotkujesz pozbawiając je zapachu dnia, resztek lakieru. Oczy masz zamknięte, głowę odchyloną do tyłu. Otwierasz je niespiesznie i spod przymrużonych powiek posyłasz mi spojrzenie, w których widzę głód. Czasami zastygasz w tej pozie dłuższą chwilę, by nagle przyłapana na prawdzie uciec.
Siedzę zadumana, Ania już zniecierpliwiona dopytuje - no kiedy przyjdziesz?
A ja siedzę zadumana...