Kłótnia
Po prostu chciała być kochana i zrozumiana, nie wiedziała co jest powodem tych ciągłych sprzeczek, powoli się w tym zatracała. Codziennie słyszała to samo, wiele przykrości wypowiedzianych przez bliskie jej osoby, powoli zaczynała w to wierzyć. Chciała coś zmienić, dojść do kompromisu, lecz czym bardziej się starała, tym gorzej wychodziło. Miała zaledwie 14 lat, a już chciała odejść, nie chciała żyć. Z dnia na dzień cierpiała co raz bardziej, i co raz bardziej źle się z nią działo. Chodziła do drugiej gimnazjum, mieszkała w małym miasteczku. W zasadzie była szarą myszką, o której istnieniu nikt nawet nie wiedział. Marzyła tylko, by za cztery lata wyprowadzić się gdzieś daleko, by tylko żyć, żyć jak normalna nastolatka. Swoją siostrę wręcz kochała, nade wszystko oraz swoją ukochaną siostrzenicę. Były dla niej wszystkim: miłością, wsparciem, uśmiechem, wszystko im zawdzięczała. Jej serce co raz to bardziej drżało na myśl powrotu do domu. No co by tu jeszcze dodać, miała jednym słowem: piekło.
Pewnego dnia, gdy wracała ze szkoły, już na samą myśl bała się, co będzie, zaczęła płakać. Ale to z takiej rozpaczy, żalu. Nie chciała, by rodzice znowu robili jej kłótnię, nie chcaiła wchodzić z nimi w dyskusję, nie dawała sobie rady. Tylko obserwowała, jak ludzie patrzą się na nią, a ona łkając ocierała swoje łzy. Pełna obawy, starała się nic po sobie nie pokazywać, nie dawać złego przykładu młodszemu rodzeństwu. to ona o nich najbardziej dbała, była dla nich drugą matką, tą prawdziwą matką, która zawsze robiła im posiłki, czytała bajki, utulała do snu. Kochała je nade wszystko. Nie chciała by ich zostawiać samych, ale bardzo zazdrościła starszej siostrze, że już się wyprowadziła.
Otworzyła drzwi, nic nie odzywając się, bez żadnego szumu udała się do swojego pokoju wraz z piątką rodzeństwa, gdzie położyła tornister. Nie zdążyła się nawet do nich przytulić, weszła matka, o ileż można ją tak nazwać.
-Gdzie byłaś? Wredna ladacznico, do niczego się nia nadajesz, jesteś głupia! Dlaczego nie posprzątałaś, wolisz chodzić do szkoły, idź do pracy, śmierdzielu, darmozjadze! Co ty myślisz, że ja ciągle będę robiła, ojciec chociaż puszki zbiera, a od czasu do czasu złom! A ty co? Jesteś beznadziejna, głupia jak but! Bądź chociaż użyteczna, a nie jak pajac usiadłaś, królewna się znalazła, zrób obiad.
Dziewczyna nawet nie zdążyła pisnąć słowa, została obrażona, upokorzona i wyśmiana.
-Ale...
-Co matce pyskujesz, masz jeszcze czelność?
Nim zdążyła się nawet zająknąć, ni stąd ni zowąd, ręka matki uderzyła jej twarzy. Z całą siłą zaczęła bić córkę, na to wszystko zaczęły patrzeć dzieci, które były w wielkim szoku, przerażone. Dziewczyna napełniła się cała łzami, wiedziała, że przyjdzie po rodzeństwo, jak tylko poszuka pomocy. Uciekła, zabolało ją to tak bardzo, że nie wytrzymała, matka pogoniła za nią do drzwi, ale dalej sobie odpuściła. W dziewczynie zebrał się gniew, rozpacz, żal, przerażenie, szok. To wszystko, czego tam doświadczyła, po prostu przerosło ją.
Po drodze wciąż leciały jej łzy, tak gorzkie i przelęknione, jej oczy były tak zamglone, że prócz światła lamp, nie wiedziała nic. Biegła prosto przed siebie, nie zastanawiając się nawet co robi. Nie zauważyła ulicy wiodącej od lasu, ponieważ nic nie mogła ujrzeć. Wpadła pod samochód, nie miejąc nawet szans na przeżycie, nie miała nawet czasu wyrzec swojemu rodzeństwu, jak bardzo ich kocha, jak bardzo będzie za nimi tęsknić i że przyjdzie po nich, zabrakło tych paru chwil. Tak skończył się jej los. Jej rodzice sprawili jej piekło na ziemi, jej życie to były męczarnie.
Na jej grobie znalazło się siedem czerwonych róż . Jej rodzeństwo nigdy o niej nie zapomni, siostra z siostrzenicą napewno też, ale czy rodzice?... Czy będą ją obwiniać. Róże kwitną, jej pamięć czczą da