Jest-Takie-Miejsce 20
DZIEŃ 5
- Zuza, wstawaj. – O matko. Kto tak rano mnie budzi? – Zuzka, już trzeba iść. – To głos Agaty zafundował mi dzisiaj pobudkę. Co ona wyrabia? Bawi się w Focusa, czy co? – Musimy iść – powtarza.
- Gdzie iść? – Sięgam po telefon. Wskazuje 6:23. Odbiło jej.
- Nasze grupki robią dziś śniadanie – przypomina, a ja na te słowa wygrzebuję się spod śpiwora, najszybciej jak potrafię.
- Zapomniałam! – Szybko się ubieram, a Agata cierpliwie na mnie czeka. Staram się być cicho. Nie chcę obudzić dziewczyn, którym teraz zazdroszczę, że mogą jeszcze chwilkę słodko pospać, zanim wkroczy tu Focus w glanach i zrobi im dużo gorszą pobudkę, niż ta, którą dzisiaj ja zostałam postawiona na nogi. Kiedy jestem już w miarę ogarnięta, idziemy z Agatą na stołówkę. Jak mogłam o tym zapomnieć? Dostrzegam Kubę. Jest już w środku i właśnie rozmawia z Olgą. Pierwszy raz widzę, jak ona się uśmiecha. Do niego. On też musi mieć dobry humor. Z czegoś się śmieją. Rzucam krótkie, , cześć", mijam ich i wchodzę do kolejnego pomieszczenia, oddzielonego od stołówki dużymi, zawsze otwartymi drzwiami. Zajmuję się smarowaniem bułek masłem. Rozmawiam z Agatą i udaję, że wcale nie widzę, jak Kuba i Olga świetnie się bawią. Mam ważenie, że robi to celowo. Co jakiś czas zerka na mnie i wraca do rozmowy z nią. A może tylko mi się wydaje. Nie, nie może mi się wydawać.
- Barbie, pomóc ci? – Nagle słyszę znajomy głos, znajomy ton i znajomą barwę.
- Nie trzeba, radzę sobie - mówię, zastanawiając się, w co on gra.
- Chyba nie jesteś na mnie zła, co?
- Nie – odpowiadam krótko.
- Myślałem, że wczoraj wieczorem było miło – wygłupia się, a ja dopiero teraz zaczynam być zła.
- Zamknij się Kuba! Nie było miło.
- Normalna akcja, że byłoby milej, gdybym został. – Puszcza mi oczko, po czym podchodzi do Olgi. Idiota. Jak mogę nazwać człowieka, który od samego początku zachowuje się, jak palant, po czym spędzamy razem kilka krótkich chwil, okazuje przejawy normalności i znów zachowuje się, jak palant? Wychodzą razem na salę i ustawiają coś na stołach. Kiedy oni zdążyli się poznać i polubić? Nie zauważyłam, a przecież wyglądają, jak ja i Damian. Roześmiani, lubiący swoje towarzystwo i nadający na tych samych falach. Muszę zanieść sok na stół, obok którego właśnie stoją. Robię krok do przodu, po czym dwa do tyłu, kiedy słyszę, że bardzo głośno rozmawiają. Cofam się. Nie widzą mnie. Wiem, że nieładnie jest podsłuchiwać, ale chyba mówią o mnie.
- Królewna znowu zła? – Olga tym pytaniem właśnie potwierdza, jak bardzo mnie nie lubi.
- Normalna akcja, że tak.
- Po co ją wkurwiasz? – Już wiem czemu widuję ją czasami z Igorem. Oboje często przeklinają, a więc mają wspólny język.
- Lubię. Lubię, jak się denerwuje.
- Podoba ci się? – Nie chcę usłyszeć odpowiedzi.
Kiedy wchodzę z dzbankami soku, rozmowa cichnie. Podchodzę, stawiam na stół, to co przyniosłam i odwracam się do wyjścia. Czuję, jak ktoś ciągnie mnie za rękę. Kuba.
- Ej, Barbie, co jest?
- Nic, puść mnie.
- Tracisz czas Kuba. Pomóż mi. – Słyszę ironiczny głos Olgi.
- A może to ty tracisz czas, co? – odpowiadam zła.
- Chyba tak. Wolę na to nie patrzeć. Idę pomóc w kuchni. Czekam na ciebie Kubuś – Podchodzi, całuje go w usta i wychodzi z sali, jakby nigdy nic. Matko! Co to miało być???
- Barbie! – Kuba łapie mnie za rękę. Chyba jest zaskoczony, równie mocno, jak ja.
- Zostaw mnie! – Wyrywam się.
- Jesteś zazdrosna?? – pyta z niedowierzaniem.
- Nie, Kuba, nie jestem zazdrosna. Po prostu chcę żebyś dał mi spokój.