Inni mają gorzej
- No właśnie. Muszę do niego zadzwonić, żeby nie wracał do domu, bo Janusz wymienił zamki i już mnie tam nie wpuści. Ale ja już nie chcę walczyć o tę miłość. Ostatno skopał mnie po brzuchu, a czasem bije mnie deską z łóżka. To co, mogę tutaj zostać? Dawid przyjdzie jutro, po szkole, a dzisiaj zanocuje u mojej siostry.
- Tak, pani Bogusiu, oczywiście, że może pani tu zostać, tylko muszę się zastanowić jaki pani dać pokój
- Ale to naprawdę nieważne, ja teraz tylko potrzebuję łóżka, no i ubikacji, bo często wychodzę do toalety. Bardzo pani dziękuję
- pani Bogusiu, naprawdę nie ma mi pani za co dziękować. Przecież nie mogę pani zostawić bez pomocy - A ja się tak wstydzilam tutaj przyjść, bo to już trzeci raz i to wcale nie jest takie łatwe przyjść tutaj i prosić o pomoc
- Tak, wiem, rozumiem
- Wie pani, bo ja tak sobie myślę, że może inni mają gorzej. Przecież jak ostatnio tu byłam to była pani Ania, ta co jej dziecko zabrali do placówki.
Patrzyłam na nią kiedy tak mówiła bawiąc się swoją chustką, której nie ściągnęła z głowy, żeby nie przestraszyć mnie brakiem włosów. Gdy tak siedziała na krześle, pod swetrem zwisał jej przypięty woreczek na mocz. Była bardzo zniszczona, a tak naprawdę jest o rok młodsza ode mnie.
Inni mają gorzej?
Naprawdę?
Poczułam wstyd, bo jeszcze przed godziną zagryzałam się swoimi mało ważnymi problemami, moim nieporozumieniem z partnerem, które teraz wydało mi się bardzo błahym problemem.
Naprawdę, inni mają gorzej....