Historia jej miłości cz. III
Jeszcze bardziej go
polubiła i zaufała mu co było nowością.
Możliwe, że to był początek ich przyjaźni, ale nie nazywała tak tego. Od tej
chwili dużo z nim rozmawiała, lubiła z nim przebywać, często się przy nim
uśmiechała i nie dziwiło już ją to. Kolejny raz przekonała się o tym że pozory
często mylą. Poruszała z nim coraz odważniejsze tematy , tematy na które z
osobami z Jego poglądami
nie miała odwagi poruszyć. Wkrótce ze wzajemną zgodą przeszła z nim zupełnie na ty. W kolejnym dniu turnusu za sprawą zabawy całej grupy zostali obozowym małżeństwem. Nadszedł taki moment, że dostrzegła w nim mężczyznę, który jeszcze do tego jej się spodobał, ale szybko chciała o tym zapomnieć, więc o tym nie myślała uważała że nie może tak patrzeć na niego , ale coś zaczęło się w niej dziać. Zbagatelizowała to, bo przecież miała naście lat to normalnie, że chłopacy jej się podobali tyle, że według ten nie miał jej się prawa podobać jako facet. Stałym punktem programem turnusu była dyskoteka, która się odbyła i tym razem. Dziewczynie podobało się to jak chłopak tańczył widać było, że kiedyś chodził na dyskoteki. To był być może jeden powodów dla których się przełamała i tym razem z nim za tańczyła. Nie, za tańczyła z nim bo go lubiła może nawet już za bardzo, ale w tym momencie nie przejmowała się tym, po prostu dobrze się z nim bawiła. Prawie całą dyskotekę przetańczyła z nim. To było dla niej coś nowego choć w ciągu swojego nie raz tańczyła , ale z nim było inaczej..
Turnus dobiegał końca, z tej okazji zorganizowana została dyskoteka pożegnalna. Dziewczyna bawiła się na niej. Nastolatka mimo, że nigdy nie odczuwała jakiegoś wielkiego cierpienia psychicznego powodów swoich problemów zdrowotnych( żyła z nimi od urodzenia, było to dla niej w pewnym sensie naturalne, taka po prostu była i z tym żyła nie znała innego życia) , ale zdawała sobie sprawę ze swoich ograniczeń i miała swoje kompleksy. Na co dzień zajęta swoimi prawami nie odczuwała tego, ale czasem przychodziły takie chwile, że coś w niej pękało. Dopadał ją smutek i musiała się wypłakać. Jej oczy napełniły się łzami i zaczeły ściekać potwarzy. Płacz stawał
się coraz mocniejszy, nie mogła już tego zatrzymać mimo,że była wsród bawiących siię radosnych ludzi. Po chwili zjawił się chłopak o nic nie pytając wyprowadzić ją na taras. Po chwili ciszy mając spuszczoną głowę zaczełą z trudem mówić, że to wszystko bez sensu że nie wie czy warto marzyć o własnej rodzinie , mężu, dzieciach skoro jest jak jest, a ona jest taka, a nie inna. Chłopak po chwili ciszy odpowiedział coś tak dla niej niezwykłego, że poczuła się tak jakby ją olśniło. Stwierdził, że gdyby nie była taka jaka jest nie czerpał był tyle radości z pomagania jej.. Otarła łzy, podniosła głowę i pierwszy raz spojrzała mu prosto w oczy .. Już wiedziała, że się w nim zakochała...