Egzystencjalny aspekt życia
Ludzie, człowiek, relacje międzyludzkie...Zło, dobro i to coś pomiędzy tym wszystkim. Niezrozumienie, nieufność, brak nadziei na lepsze jutro. Człowiek ulega ciągłym zmianom - coraz częściej są to zmiany na gorsze. Alienacja coraz bardziej zakrada sie do jego duszy, ogarnia go swoja destrukcyjną i niszczącą mocą, zabija go w sensie psychicznym. Po co człowiek stwarza wokół siebie twardy i trudny do przebicia mur pustki egzystencjalnej? Czym to jest spowodowane? Kiedyś człowiek inaczej patrzył na świat...Teraz - patrzy i widzi, że jest nieszczęśliwy. Co więcej, nie robi nic, by to szczęście mogło być choć w małym stopniu w jego zasięgu. Absurdalne jest tłumaczenie, że to "szczęście" jest mu na chwilę obecną niepotrzebne. Czy szara codzienność wciąż tego samego życia może aż tak wyniszczać swoiste człowieczeństwo? Może człowiek po prostu nie chce się przyznać do tego, że nie jest w stanie naprawić otaczającego go świata, wciąż tkwiąc w przekonaniu, że kiedyś mu się to uda? Nie możemy zamykać się pod bezuczuciowym pancerzem...Kiedyś trzeba się przyznać do tego, że poniosło się porażkę, klęskę, że przegrało się bitwę, że przegrało się pewien etap w soim życiu. Ale należy pamiętać, że przegrana bitwa nie oznacza przegranej wojny. Oby tylko nie było za późno. A czas leczy rany, nawet te wyryte głęboko w zranionym i obdartym z godności sercu. Warto chcieć być szczęśliwym...