Dziwny stan.
Adrianna obudziła się z krzykiem ,budząc całą swoją rodzine.Znów miała koszmarny sen,straszny sen który wytrącał ją z życia.Szybko pobiegła do łazienki i umyła twarz.Patrzała w lustro i widziała obraz jak z horroru.W lustrze była kobieta umierająca,a nad nią stało dwóch mężczyzn którzy ją bili i kopali po twarzy.Odsunęła się pospiesznie usiadła na podłodze trzymając ręcznik.Zakryła nim twarz.Te dziwne obrazy w różnych przedmiotach widziała od paru dni a sny śniły jej się od kilku miesięcy.Była tym bardzo zmęczona,strasznie się bała.Teraz siedziałą i strasznie płakała
-Jezus Mario Adrianna,co się stało?-wbiegła jej matka i usiadła koło niej na kafelkach.-Kochanie powiedz co się stało?-nalegałą.Adrianna wstałą i wybiegła z łazienki a potem trzaskając drzwiami z domu.Chciała pobyć sama.Poszłą na łąkę nieopodal jej domu.Położyła się na trawie i patrzała na jasnoniebieskie niebo na którym nie było ani jednej chmurki.Było bardzo przyjemnie do czasu.Nagle na niebie ukazały się ptaki które były całe w krwi i spadały.Tak wydawało się Adriannie.Z krzykiem i płaczem pobiegła do domu,przerażona tym co widziała.To było straszne jak jakiś sen.Wszyscy domownicy patrzyli na nią jakby oszalała.
-Kochanie uspokój się,uspokój wszystko jest dobrze.-Powiedział ojciec i przytulił ją do siebie.Był zaniepokojony zachowaniem córki.Wieczorem koło godziny siódmej do Adrianny przyszedł kolega ze szkoły Samuel.Przyniósł jej płyte którą pożyczył miesiąc temu.
-Ta płyta jest super dawno takiej nie słuchałem.Masz jeszcze jakomś fajną?-Zapytał uśmiechając się do przygnębionej Adrianny.
-Boże tam ktoś jest za tobą!-krzyknęła nagle Adrianna wpadłwszy w przerażenie.Zaczął się znowu płacz,straszny lamęt,ryk.Kolega patrzał na nią jak na wariatkę.Obejrzał się i za nim nikogo nie było.
-Uspokój się Ada.Wybierz ty się do psychiatry.Już miał wychodzić kiedy Adrianna go zatrzymała błagalnym głosem.
-Nie zostawiaj mnie,prosze....!