Dziennik młodego samobójcy, cz. 4
3 kwietnia 2012 r. // wtorek KOSZTY. SZANTAŻ.
Okazało się, że pieniądze się znalazły. Szkoda, że sarkazmu nie da się przelać na papier. Znalazły? Czyli ich nie ukradłem? Oh, jestem naprawdę zaskoczony! Jestem też wkurzony i pewny, że kiedyś wszyscy tego pożałują. Kiedy?
Podarł mi plecak i kilka książek. Dopadł w drodze ze szkoły (nie zdążyłem na autobus, zostałem zamknięty w klasie) i skopał w brzuch. Mam po tym spore mdłości, a tornister nie nadaje się już do niczego. Książki dam radę posklejać, nie jest dużo poszkodowanych. Ale chory plan zemsty powoli rozwija się w mojej głowie, kiełkując i kiełkując. Wciąż i wciąż…
Zastraszył, że jak komuś powiem, to już nie żyję. Nie powiem. Sam sobie poradzę. Niedługo.
6 kwietnia 2012 r. // piątek ZMIANA
Podobno się zmieniłem. Stałem się wulgarny, antypatyczny i wiecznie zachmurzony. Oceny lecą w dół. Wciąż i wciąż. Nauczyciele się skarżą, mama tłumaczy trudnym okresem dojrzewania. Co ona wie? Ma mnie gdzieś, wszystkie moje problemy i dom. Zajęta jest pracą i wieczornymi spotkaniami z sąsiadkami przy kieliszku dobrego winka. Wciąż i wciąż, o tak…
I ja mam to gdzieś. Nie zależy mi już tak bardzo na ocenach. Po prostu chcę wykonać swój zamierzony plan. Jeszcze nieopracowany, ale jestem w drodze.
Dzisiaj nie stało się nic, poza podarciem mojej ulubionej koszulki. Tej, którą miałem włożyć na urodziny Toli. Olać to. A jak myślicie, kto to zrobił? Bastek! Już widzę te zaskoczenie na waszych twarzach.
Co się stało z Tolą? To, co z każdym innym uczniem. Dla niej jestem już nikim. Zmieniła się pod wpływem wspaniałego byłego sąsiada. Raz tylko przyprowadziła mi zupełnie zniszczony rower. Co powiedziałem mamie?
- Tola strasznie przeprasza, jej tata niechcący najechał swoją terenówką…
Łyknęła.
Może faktycznie się zmieniłem, być może coś w moim zachowaniu odrzuca wszystkich. Czy to dlatego wszyscy zaczęli mnie nagle olewać, zamiast dokuczać na każdej przerwie? Czy po prostu się znudziłem, ha? Na zewnątrz gram takiego twardego i zimnego. W środku krzyczę, płaczę, zadaję sam sobie ciosy milcząc i ukrywając to w sobie, kisząc ból, wstręt i urazy. Właśnie teraz postanowiłem to, co postanowiłem. Nieodwracalnie. I zaczynam powoli realizować postanowienie.