Dagger- płatny sztylet cz.III
ardziej mnie to zaciekawiło. - Nie wiem. I nie powinno to nas interesować.- odpowiedział beztrosko a ja zmarszczyłam brwi. - Zawsze miałam podany powód. - Zawsze, zawsze. Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Niezła kasa z tego będzie więc nie marudź i do dzieła. Wszystkie niezbędne inforacje wysłałem ci na maila. Więc go odbierz, a potem zniszcz. Cześć piękna.- rozłączył sie. A ja musiałam pożegnać się z moim genialnym planem. Trudno będę musiała obmyślić nowy. Do licha z tym. Włączyłam laptopa i weszłam na skrzynkę. Odebrałam wiadomosci. Większosć były to oferty z jakiś sklepów, reklamy i takie tam. W końcu dokopałam sie do maila od Ricarda i otworzyłam załącznik. Nie było w nim wiele danych. Tylko adres aktualnego zamieszkania. Zdjęcie. Imię, nazwisko, wiek. Zawód. I napisane likwidacja. Żadnych powodów. I to mnie zaczęło zastanawiać. Dlaczego ktoś chce go zaabić, skoro nie podaje powodów? Ale może Ricard ma racje? To nie moja działka. Ja tylko sprzątam. Popatrzyłam na psa. - No to Mia zabieramy się do pracy. Trzeba ponownie zrobić rozeznanie w terenie. Tym razem może przebierzemy sie za sprzątaczkę. - podrapałam ja za uszami i udałam sie do szafy.- Czy ja zawsze muszę obracać się w kręgach biznesmenów.- roześmiałam sie głośno i ubrałam jak na sprzątaczkę przystało. No dobra może trochę przesadziłam z kiecką. Jak sie schyle to troche krótkawa jest. Ale co tam. Grunt, że jest sprzątaczka. A taka sprzątaczka wszystko może usłyszeć. Schowałam mojego Sig Sauera za bluzkę i wyszłam. Suczka zaczęła za mną ujadać. No cóż musiałam ją zostawić. Mam nadzieję, że inni goście hotelowi nie będa mi mieli tego za złe.