Ciekawość
egarka Alowi? Dziwne, bardziej ufał bratu niż mnie. Ale trudno, jego strata. Pogłaskałam kunsztownie wykonanego smoka z lwią głową znajdującego się na pokrywie zegarka. Otworzyłam go i zerknęłam do środka. W środku był pięknie zdobiony zegarek z oznaczoną każdą sekundą. Pięknie wyrzeźbione w metalu wskazówki pokazywały ciągle tą samą godzinę: 3:10 i 10 sekund. Z drugiej strony na wieczku, Edo wyciął scyzorykiem napis: „Never forget 3.10.’10.” Na początku nie wiedziałam, co to oznacza. Jednak domyślanie się długo mi nie zajęło. Schowałam zegarek do kieszeni spodni chłopaka i przypięłam go do szlufki, tak jak był przypięty poprzednio. Chodziłam po pokoju, lekko poddenerwowana i smutna. Łzy cisnęły mi się na powieki. Wreszcie Edo wyszedł z łazienki. Obwinął się ręcznikiem w łazience, wyszedł z niej, zabrał ubrania i wrócił do łazienki, ubrać się. Nie trwało to długo. W końcu wyszedł. Stanęłam przed nim. Wymówiłam tylko słowo: „Widziałam...” On najpierw nie zareagował, po paru sekundach dopiero dotarło do niego, że widziałam, co jest w zegarku. Mruknął coś pod nosem, powiedział, że nawet Al tego nie widział. W tym momencie wybuchłam płaczem. Edo zaczął mnie uspakajać, mówiąc, że nic się nie stało, że to tylko data. Ja mu odpowiedziałam jednym zdaniem: „Ja płaczę za ciebie, bo ty nie masz na to czasu”. Zdziwił się na te słowa, nie wiedział, co zrobić, w końcu mnie przytulił. Ja wyrwałam się z jego objęć i uciekłam do swojego pokoju. Nie gonił za mną, widać było, że też jest zdruzgotany. Data w zegarku to była data spalenia ich domu... Następnego dnia wyjechali. Przy pożegnaniu Al. śmiał się i płakał, mimo wszystko, był jeszcze dzieckiem. 14-latek, ale jego rozwój się zatrzymał... Był tylko zbroją i duszą chłopca. Edo lekko się uśmiechnął i odszedł. Miał przejść najpierw parę kilometrów pieszo, by wreszcie wsiąść do pociągu i wyjechać gdzieś daleko na następne lata...