Chłopiec o kamiennym obliczu
To ostatnie badanie wykazało, iż chłopak jest w środku pusty. Ot, skóra i kości, a wewnątrz powietrze. Niczym balon.
Czas płynął, a Włodek starzał się do spółki z obserwującymi go naukowcami. Jednak pewnego dnia coś się zmieniło. Komputer monitorujący stan chłopca uruchomił alarm. W ciągu kilku minut za szklanymi ścianami pokoju obserwacyjnego zebrał się cały personel ośrodka, kilku wysoko postawionych dygnitarzy państwowych oraz przedstawiciele służb bezpieczeństwa.
Czekano z niecierpliwością co się stanie. Chłopiec o kamiennym obliczu wstał powoli, chwiejnym krokiem podszedł do rogu pomieszczenia, opuścił spodnie i kucnął. Jego klatka piersiowa zaczęła unosić się i opadać z coraz większą prędkością. I wtedy właśnie, po raz pierwszy twarz chłopca zmieniła wyraz. Odmalowało się na niej cierpienie tak wielkie, wysiłek tak ogromny, że chyba tylko Syzyf byłby w stanie w pełni zrozumieć, przez co Włodek właśnie przechodził.
Gapie zamarli w niemym przerażeniu. Ich dłonie drżały, a pomarszczone czoła zrosił zimny pot.
I stało się. Odbyt Włodka pękł z głośnym mlaśnięciem, a na podłogę posypały się rzeźbione w granicie główki Lenina rozmiarów kurzego jaja. Chwilę później chłopiec już nie żył.
Skonał z wyrazem niewypowiedzianej ulgi na kamiennej twarzy.