Bob
nikało, że co dziesiąty mieszkaniec jego miasta musi się w ten sposób pożegnać ze światem. Okrutny był los z tą swoją śmiertelną wyliczanką. Szkoda, że żaden z świętych nie prowadził statystyki ilu mieszkańców Ziemi umiera z uczuciem bezsensu całego życia. Bob nie poszedł do nieba. Nie poszedł też, broń Boże, do piekła, ani nie zobaczył wielkiego świetlistego tunelu. Powód tego był wręcz prozaiczny – Bob nigdy nie istniał. Był tylko wytworem zmęczonej wyobraźni szesnastoletniej dziewczyny, która napisała to opowiadanie. ’03 r
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora