Agent Stephen Rozdział XII
Rozdział XII
Był późny wieczór, Sheling kończył pracę i już miał wychodzić z gabinetu, kiedy drzwi się otworzyły i stanęła w nich Elizabeth.
- Witam, szanowną panią. Czy wykonała pani już swoje zadanie ?
- Dobry wieczór. Tutaj ma pan dokumenty, jakie udało mi się uzyskać. – Mówiąc to podała czarną teczkę z papierami. Sheling na jej widok uśmiechnął się tajemniczo i widać było, że jest z niej zadowolony.
- Bardzo dobra robota. Jestem z pani w pełni zadowolony. Nawet nie wie pani, jakie to było dla mnie ważne. Wyśmienicie ! – Sheling z zachwytu zatarł ręce. – Dziękuję za wykonanie zadania, ale chodźmy już stąd, ponieważ kończę pracę. Jeżeli coś jeszcze będę dla pani miał skontaktuję się telefonicznie.
- Dobrze.
Wyszli razem z budynku kobieta szybkim krokiem poszła w stronę centrum, a Sheling wsiadł do samochodu i pojechał do swojego mieszkania.
Wszedł do holu budynku, w którym mieszkał, idąc na górę po szarych kamiennych schodach zastanawiał się czy poinformować Britza o powodzeniu misji jaką mu powierzył. Po chwili, zdecydował pozostawić to do jutra. Wszedł do ciemnego mieszkania i ściągnął płaszcz. Zapalił lampę, która stała na lakierowanej szafce przy łóżku. Pokój ogarnęła światłość. Teraz widać było całe piękno mieszkania w przedwojennej kamienicy, zbudowanej z szarego kamienia. Przy oknie stało biurko, na którym leżała sterta papierów, a obok drzwi stała szafa z wieloma garniturami, smokingami oraz mundurami. Sheling nie był służbistą, ale lubił mieć porządek w szafie. Czarną teczkę, którą dostał od Elizabeth rzucił na blat stołu, który znajdował się na środku salonu połączonego z sypialnią. Był zmęczony dzisiejszym dniem, dlatego zjadł kolację, poszedł do łazienki się odświeżyć i położył się spać.
* * *
Britz zawsze rozpoczynał swoją pracę zapaleniem papierosa, to był już jego nawyk. Tak było i tym razem, kiedy do jego biura niespodziewanie wpadł Sheling.
- Britz ! – Krzyknął przejęty. – Mamy go, naprawdę go mamy i nie tylko jego, bo moja tajna broń zdobyła także dokumenty o radiostacjach utworzonych niedawno przez Polski wywiad !
Twarz Britza rozpromieniła się nagle i powiedział.
- Sheling, dobrze się spisałeś. Teraz już nam nie uciekną ! A wiesz coś więcej na temat tych dokumentów ?
- Jak na razie tylko tyle, że wiózł je Hauvitz. Moja wysłanniczka przepisała jego dane osobowe
- I co ?! – Britz, aż podniósł się z miejsca.
- Tak naprawdę nazywa się Karol Lis. Pochodzi z…
- Stop ! – Przerwał mu Britz. – Nie masz mi tu opowiadać jego życiorysu. Wiesz gdzie mieszka ?
- Tak. Ale nie wiem czy to jego prawdziwy adres. Jak upewnię się, że tak jest wtedy cię poinformuję. Dobrze ?
- Dobrze, ale zrób to jak najszybciej. Nie może się dowiedzieć, że próbujemy go schwytać. Teraz możesz odejść, tylko zostaw mi te papiery.
- Tak jest ! Proszę oto one. – Położył je na blacie lakierowanego biurka i skierował się do wyjścia.
Britz zaczął przeglądać informacje, jakie zgromadził Sheling. Były to bardzo pomocne dokumenty, które mogły przesądzić o wyniku wojny.
- Przechwycili nasze depesze, dotyczące dużej liczby działań wojennych, jakie przeprowadzamy i jakie mamy zamiar przeprowadzić, to może zniszczyć Rzeszę i cały plan Hitlera. – Powiedział nagle sam do siebie. – Sheling pojedzie do Berlina, aby przekazać wszystkie wiadomości centrali, gdyż drogą radiową jest to niemożliwe. Jednak jak na razie muszę upewnić się, że są to wiarygodne dokumenty. – Britz był coraz pewniejszy swojej decyzji. Odłożył wszystkie papiery na biurko i zadowolony ze swojego planu zaciągnął się papierosem.