19. – ( z cyklu: "Historyjki)
Gdyby żył jeszcze raz, kim chciałby być? – zapytał siebie, a za tą myślą przyszła szybko inna, ważniejsza: „Boże, tylko nie uczyń mnie abstynentem”.
…Zbliżał się listopad i pora odwiedzin cmentarzy.
Jak zwykle wyjdzie wieczorem.
Lubił patrzeć na łunę światła nad grobami. Migotanie płomyków nad knotami świec nastrojowo bratały dziurawe piersi trupów– z ogorzałymi od kwarcówki i wódki twarzami ich bliskich, których oddechy cieszyły się na myśl o powrocie do zastawionego stołu.
„Ciekawe, czy komuś pisane było drugie życie?” – pomyśli, patrząc na groby.
Za kilka dni pomaszeruje wzdłuż płotu, obok kramów ze zniczami, kwiatami w doniczkach, słodyczami, wśród gwaru, pisku dzieciaków - do furty cmentarnej. Wkroczy w obszar zamieszkały przez tkliwy żal. Miło mu o sobie przypomni ciężar piersiówki w kieszeni kurtki. Jego wspomnienia też będą tkliwe. Po kilku łykach trunku zbierze mu się na płacz.
„…Tylko nie abstynentem” – przypomni sobie. Westchnie.
Zapali lampkę pod wielkim krzyżem. I wróci do domu.
Nie zajrzy do lustra. W takim dniu lustro ma tysiące twarzy.
Nic takiego się już nie wydarzy. Tylko wielka łuna nad cmentarzem powoli zgaśnie. Furta zaskrzypi za ostatnim pijanym, który pod płotem topił żal za kimś bliskim.