Kto | Post |
---|---|
|
2013-01-10 16:32:57
„Nie rozumiem swojego życia (kto rozumie?)” Cz. Miłosz "Ziemia Ulro" Autor NIE OCENIA, ale słucha, przygląda się, poznaje razem z czytelnikiem i stara się zrozumieć… Zrozumieć Noblistę, który „wielkim pisarzem był”, ale głównie Miłosza - człowieka z jego wielkością, ale i słabościami. ========== „Tak więc próbuję zrozumieć swoje życie.” Cz. Miłosz, "Rok Myśliwego" Franaszek o trudnych sprawach pisze w sposób taktowny i obiektywny; doskonale ilustrując swe wypowiedzi cytatami z dzieł i korespondencji pisarza. Dzięki temu, cały czas mamy przeświadczenie, że „słuchamy” opowieści osoby wrażliwej, a jednocześnie rzetelnej i kompetentnej. ========== "Biografia tego człowieka jest, moim zdaniem, tak ważna, / Jak życiorysy świętych i proroków, / Bo wykracza poza tak zwane zjawiska literackie". Słowa Miłosza , które dotyczą jego stryja Oskara |
|
2013-01-10 21:07:37
Do 15 stycznia 2013 czekamy na Wasze propozycje. Ale warto także zagłosować na najlepsze książki spośród tych, które wybraliście w naszych plebiscytach na kolejne pory roku. Wśród tych, którzy oddadzą głosy na www.ksiazkiroku.pl rozdysponujemy zestawy nagród książkowych Warto również zachęcać przyjaciół do głosowania - osoba, która zachęci do tego najwięcej osób, otrzyma multimedialny tablet Dante, ufundowany przez Legimi.com - księgarnię oferującą ebooki na czytniki, smartfony, tablety, oraz czytanie bez limitu, w ramach którego za stałą opłatę w wysokości 19,90 miesięcznie można czytać nieograniczoną liczbę ebooków. |
|
2013-01-11 13:54:42
Wiele cudownych ksiązek przewinęło się przez moje ręce w ubiegłym roku. Jednak ta, która zasługuje, moim zdaniem, na rekomendację to Autobiografia Salmana Rushdiego "Josef Anton". KIedy ponad 20 lat temu usłyszałam w informacjach o wydaniu na autora "Szatańskich wersetów" fatwy nie miałam pojęcia jak zmieniło się jego życie. Dopiero autobiografia poraziła mnie tragizmem tamtych dni. 9 lat odosobnienia, strachu o swoich najbliższych, udawania, walki z wiatrakami.... 9 lat życia w ukryciu a jednocześnie podejmowania działania i walki o to, by by życie wydawało się normalne. Ksiązka pobudza do refleksji, czym jest wolność w dzisiejszych czasach, wolność słowa. Ksiązka wzrusza, bo autor nie użala się nad sobą, nie traci sensu istnienia, mimo, ze niektórzy przyjaciele okazują się tchórzami, że ukochana żona "dezerteruje" nie wytrzymując presji, walczy, przekonując się niejednokrotnie, że to walka głową o mur. Książka przeraża, bo jest religia na tym świecie, której naprawdę należy się bać.....Książka pozostawia niedosyt.....po przeczytaniu będziesz czuł potrzebę zrozumienia tej religii i ich bezwzględnych wyznawców. Jednocześnie daje nadzieję, że dobro zwyciężą...Cudowna powieść, napisana pięknym językiem. Rushdie mnie zaczarował. |
|
|
|
2013-01-11 14:31:04
W literaturze wspomnieniowej wiele juz bylo relacji opisujacych sytuacje wiezniow sowieckich lagrow. Ale z kazdej kolejnej pozycji mozemy dowiedziec sie wielu ciekawych szczegolow,ktore lepiej pomoga nam zrozumiec mechanizmy sowieckiego terroru i panujacej w tamtym okresie rzeczywistosci.Szczrgolnie,kiedy mamy do czynienia z okresem w juz powojennej Rosji! "Przezylem sowieckie lagry" to ksiazka od ktorej lektury trudno jest sie oderwac.Jednym tchem czyta sie przesycone emocjami dramatyczne opisy pozwalajace poznac obozowa sytuacje uwiezionych.Warte podkreslenia jest to, ze Autor nie skupia sie wylacznie na sobie.Atutem jest nakreslenie losow wieznioiw pochodzacych z roznych warstw spolecznych-dzieki czemu mamy tu niejako obraz sowieckiej Rosji w pigulce.Co uderza podczas lektury to dowcip i ironia!Jak przystalo na duchownego,ksiadz Hermanowicz nie czuje nienawisci do swoich oprawcow i nawet w tych nieludzkich okolicznosciach potrafi znalezc dla siebie pozytywne strony tej sytuacji. Stara sie zrozumiec swoich przesladowcow i ma dla nich wiele wyrozumialosci.To znakomite swiadectwo prawdziwej wiary- poniewaz tylko czytajac o warunkach w jakich przyszlo Mu przebywac- nie potrafie sie wykazac rownie wielkim milosierdziem!Wielu ksiezy i wiernych moze sie z tej ksiazki nauczyc dojrzalego podejscia do wiary i wspolwyznawcow! Ksiazka jest rowniez swiadectwem tego, ze w czasach kiedy ludzi traktowano gorzej od zwierzat- oni w zdecydowanej wiekszosci potrafili zachowac swoje czlowieczenstwo.Tragiczna historia opisana w rzadko spotykany sposob powinna na kazdym wywrzec niezwykle silne wrazenie! Pokazac,ze dobroc i radosc potrafia znalezc swe miejsce nawet w najbardziej okrutnym swiecie! I uswiadomic, ze wiara naprawde potrafi pomoc przetrwac nawet najbardziej przerazajace momenty w zyciu czlowieka! |
|
2013-01-13 14:39:08
Moim ulubionym gatunkiem literackim są kryminały. Jednakże rok 2012 w dużej mierze był rokiem literatury faktu. Jest jedna pozycja, która wstrząsnęła mną po stokroć, rozpaliła głęboko uśpione emocję oraz wycisnęła morze łez. Pozycja , która tak wpłynęła na mnie była i jest niewątpliwie "Poślij chociaż słowo", autorstwa Orlanda Figesa. Cóż jest w tej książce, że jest niezwykła i wyjątkowa? Otóż jest to zbiór listów i wspomnień o wielkiej miłości między Swietłaną a Lwem (osadzonymw Gułagu). Miłość ta jest tak autentyczna i niepokonana, że ratuje życie, burzy stereotypy, wpaja zasady oraz hartuje ducha walki i wole przetrwania. Książka jest poruszająca. Orlando Figes, historyk i pisarz (na swoim koncie ma powieści o Rosji:"Tragedia narodu","Taniec Nataszy","Szepty")wykonał mozolną pracę, by w książce, przekazać czytelnikowi opowieść o dwójce Rosjan, którzy walczą z systemem, który miał ich bronić, a nie niszczyć. Walczą o swoją przyszłość. Autor chronologicznie zamieścił listy,a między nimi opowiada losy Swietłany i Lwa. Lektura jest nastrojowa, melancholijna oraz poetycka.Do głębi wzruszona byłam, gdy ją czytałam. W książce znajdziemy również wiele zdjęć, które przedstawiają parę w różnych okresach ich życia. Pod opuszkami palców czułam uczucie, tak głębokie i niemożliwe do wyrażenia. Jeśli myślicie, że to literatura faktu, to nie jest tak. Ta lektura, to nie jest skupisko wywodów historycznych, dat i spekulacji. To pamiętnik, świadectwo miłości, która zniesie wszystko. I to jest w tej historii tak piękne. Ten zbiór listów jest swoistym dowodem prawdy, bólu, miłości, wiary, ale przede wszystkich ogromnej, niepokornej nadziei. |
|
2013-01-13 19:50:33
Książka Anne-Dauphine Julliand pt.“Ślady małych stóp na piasku” (wydana w październiku 2012 r. przez Wydawnictwo Święty Wojciech) zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Jest to autobiograficzna historia matki, która uparcie i niestrudzenie walczy o dobro swoich dzieci, mimo tragedii. W życiu Autorki początkowo wszystko układa się wspaniale, ma męża, synka i córeczkę o imieniu Thaïs. Pewnego dnia, będąc na plaży, dostrzega, że dziewczynka lekko powłóczy nóżką. Kiedy sytuacja się nie zmienia, udaje się z nią na badania, które odkrywają przed nią coś strasznego… Thaïs cierpi na leukodystrofię metachromatyczną, rzadką, acz śmiertelną chorobę, na którą nie ma lekarstwa. Choroba stopniowo wyniszcza cały organizm. Kobieta od tej pory stara się, aby córka mogła przeżyć godnie te ostatnie miesiące, otoczona bezgraniczną miłością. Thaïs jednak nie rozpacza nad swoim stanem, potrafi zaadaptować się do każdych okoliczności, wręcz żartować ze swego położenia. Choć jest to zaledwie dwuletnie dziecko, dzielnie znosi bardzo silne bóle, które coraz częściej jej towarzyszą. Anne-Dauphine początkowo nie może pogodzić się z tą diagnozą, przeraża ją własna bezsilność wobec cierpienia tej małej istoty. Miała wobec niej tyle planów, a w ciągu jednego dnia wszystkie te marzenia legły w gruzach. Nie poddaje się jednak, wie, że teraz musi wziąć się w garść i „dodać życia dniom” dziewczynki. Wielokrotnie jest zaskoczona wsparciem męża, rodziny, dalszych znajomych. Nie jest sama. Stan Thaïs ciągle się pogarsza. Matka jest w tym czasie w ciąży z kolejnym dzieckiem. Lekarz daje jej 75% szans na to, że dziewczynka urodzi się zdrowa. Jednak Azylis również jest chora. Do tego syn, Gaspard, niezwykle przeżywa zaistniałą sytuację, kocha siostry i nie może pogodzić się z tym, co je spotkało. Na dodatek koledzy z klasy naśmiewają się z niego. Przez całą książkę zaskakiwała mnie dojrzałość Gasparda, wrażliwość, współczucie i ciepło. Zszokowało mnie to, jak wiele nieszczęść może dotknąć rodzinę, ale ujrzałam w tym także umiejętność człowieka do stawienia czoła przeciwnościom. Byłam również pełna podziwu dla tej kobiety, która wszelkimi siłami próbowała poprawić los swoich dzieci. Korzystała z każdej możliwości, aby czuły się kochane i otoczone troską. Ta książka pokrzepia, pozwala zrozumieć, że w życiu tak naprawdę nie jesteśmy sami. Możemy wiele przetrwać, jeśli dzielnie stawimy czoła problemom. Kiedyś przyjdą lepsze dni. Wystarczy w to uwierzyć i starać się, aby każdy dzień spędzić w miarę możliwości jak najpiękniej. Trzeba znaleźć szczęście w choćby najdrobniejszych elementach układanki, jaką jest życie… |
|
2013-01-14 17:47:19
W 2012 roku niewątpliwie największe wrażenie wywarła na mnie książka Zwiadowcy " Cesarz Nihon Ja" Dlaczego? Pewnie dlatego, że jest to 10 część tej serii, dlatego że przeczytałem 9 poprzednich części i tą musiałem przeczytać. Ale pewnie jest też tak dlatego, że po prostu kocham - mówią poważnie, kocham fantastykę osadzoną w starożytności. Czyli wymyśleni bohaterowie, stwory, podróże a do tego zamki, rycerze, statki. To wszystko jest w tej książce! Żałuję tylko jednej rzeczy w życiu - tego że nie urodziłem się w starożytności, mógłbym być głupim rzemieślnikiem ale byłym blisko tego co uwielbiam. Ta książka wspaniale opisuje podróż do całkiem odległej krainy dla bohaterów zwiadowców - o kurcze łucznicy, do tego zwiadowcy! Coś pięknego! Autor pokazuje dobroć i czułość władcy, który naprawdę kocha swój kraj i lud - nie tak jak to ma miejsce teraz. Wyruszają w niebezpieczną podróż w góry! Władca cały czas jest z nimi, nie porzuca ich! Kocha wszystkich! Rody szlachecki, te bogatsze i te całkiem biedne, rolników, rzemieślników, drwali, tragarzy. No po prostu wszystkich. Wszystkich chce ocalić i wszystkim chce polepszyć życie! Jest to cesarz idealny, całkowicie inny niż obecni cesarze i władce dzisiejszych czasów. To jest właśnie piękne w tej książce. Nie niesie tylko głupiego przekazu dla młodzieży na rozwinięcie wyobraźni a ogólnie dla ludzi o zrozumienie kim dla człowieka powinien być drugi człowiek! |
|
2013-01-15 07:24:35
"Trafny wybór" Pierwsza powieść J. K. Rowling dla dorosłych!. Nie jest to tani chwyt reklamowy. "Trafny wybór" to książka dla dorosłych nie tylko dlatego, że opisuje świat owych dorosłych. Nie tylko dlatego, że ten świat opisany jest bardzo dosłownie i nierzadko wulgarnie, tak jak "nie wypada" mówić. W końcu też nie tylko dlatego, że przedstawione są opisy seksu i to rzadko bajkowo-erotycznego, przypadków narkomanii i okrutnej przemocy w rodzinie. To książka dla dorosłych również dlatego, że nie każdy dorosły jest gotów po nią sięgnąć. Mnogość bohaterów z początku przytłacza i utrudnia swobodne czytanie. De facto dopiero w połowie lektury można bezproblemowo odnaleźć się w świecie Pagford. Okazuje się, że każdy bohater jest inny, wyrazisty i... prawdziwy. To nie lada wyzwanie stworzyć tak wiele kreacji, których rys psychologiczny byłby w miarę spójny, a jednocześnie diametralnie różny między poszczególnymi postaciami. W dodatku trzecioosobowy narrator nabrał zupełnie nowej jakości - nie tylko był "kimś wszechwiedzącym", ale też "stawał się" chwilowo daną postacią, co pozwoliło sprytnie manipulować czytelnikiem, który niejednokrotnie zostaje zmuszony do próby utożsamienia się z bohaterem. Dużym atutem polskiego wydania jest młoda tłumaczka wydawnictwa Znak, której postawiono nie lada wyzwanie. Okazało się, że perfekcyjnie się spisała - styl jest bardzo spójny i widać w nim ducha autorki. W dodatku przetłumaczone zostały nawet gry słowne, które można w naturalny sposób interpretować. Na szczęście również zwroty potoczne i wulgaryzmy nie zostały ocenzurowane, a tłumaczka skorzystała chyba z całego niezwykle bogatego w naszym języku asortymentu bluźnierstw. Gdyby tego zaniechała, powieść straciłaby swoją autentyczność. Nie dziwią mnie liczne słowa krytyki "Trafnego wyboru". Fani "Harry'ego Pottera" liczyli chyba na powrót do Hogwartu. Można drukowanymi literami na okładce napisać, że jest to zupełnie nowa, "brudna", historia, ale nie do wszystkich taki komunikat dociera. Może stąd to rozczarowanie? A może dlatego, że recenzenci sami przyznają się do tego, iż przeczytali tylko pierwsze sto stron, bo powieść nie wciągnęła ich tak bardzo jak machanie różdżką, z której tryskają kolorowe światełka? Tak jak napisałem na początku - ta książka nie jest dla wszystkich. Nie każdy jest też na nią gotowy. Mam pustkę w głowie, gdy ktoś mnie pyta "i jak?", porozumiewawczo kiwając głową na okładkę książki. Bo co ja mogę odpowiedzieć? Kilkunastu bohaterów, ze swoimi wadami i zaletami, mniejszymi bądź większymi demonami, których dotykają rozterki charakterystyczne dla zaściankowości Pagford, nierzadko też ogromne tragedie. O tej książce można mówić i mówić, ale nie da się jej w skrócie scharakteryzować. Z "Trafnym wyborem" jest jak z dobrym alkoholem. Z każdym kolejnym rozdziałem historia jest coraz bardziej wyrazista i wciągająca, zupełnie tak jak dobre wino po latach. |
|
2013-01-15 11:22:48
Nie pamiętam, abym miał okazję przeczytać jakikolwiek thriller szpiegowski. Lubię jednak wyzwania oraz przecieranie nowych, nieznanych mi szlaków literackich, dlatego zabrałem się za książkę „Nielegalni” Vincenta V. Severskiego. Dodatkowo zachęciły mnie liczne i bardzo pozytywne recenzje wśród czytelników, więc czym prędzej zabrałem się za czytanie. Kilka słów o treści. Oto świat służb wywiadowczych oraz ludzi, którzy go tworzą. Stanowią oni siatkę tajnych agentów rozsianych w Polsce, Rosji, Szwecji, Białorusi czy w innych państwach. Z pozoru są normalnymi obywatelami – mają rodziny, pracę, przyjaciół i zwyczajne życie. Tak naprawdę jednak są szpiegami na ziemi przeciwnika i wykonują tajne, czasami niebezpieczne zadania lub uzyskują ważne informacje. Przyjrzymy się ich życiu, które polega na ciągłym okłamywaniu otoczenia czasami przez całe lata. Nie jest to proste i przyjemne zajęcie a już z całą pewnością powoduje wewnętrzne rozdarcie. Poznamy pracę wywiadu oraz różnice w działalności służb specjalnych w poszczególnych państwach. Dodatkowo będziemy świadkami tego, co dzieje się za kulisami, niewidoczne dla zwyczajnych, szarych obywateli. A dzieje się naprawdę więcej, niż można przypuszczać. Z chęcią bym zdradził więcej, ale tego nie zrobię. Zachęcam jednak do tej książki. To naprawdę oryginalna pozycja na polskim rynku wydawniczym! Gdy zobaczyłem tę książkę i jej mega objętość, poważnie się przeraziłem, zwłaszcza że jak już wspomniałem było to moje pierwsze spotkanie z powieścią szpiegowską. Jednak gdy zacząłem czytać, od razu wciągnąłem się w fabułę i nim się zorientowałem, zbliżałem się do końca. Niesamowite! Byłem tak zaaferowany opisanymi przez autora historiami i pomysłowo przedstawionymi wydarzeniami, że czas mijał mi szybko i przyjemnie. Komu warto polecić tę książkę? Na pewno wszystkim fanom powieści z dreszczykiem, ceniącym dobrą akcję, mnóstwo adrenaliny oraz zawiłe intrygi. To także właściwa lektura dla spragnionych szpiegowskich misji, politycznych afer czy też tajemnic działania wywiadowczych służb. Autor skupia się również na psychologicznych aspektach, co bardzo mi się podobało. Język jest prosty, barwny a napięcie dobrze stopniowane. Na dodatek sylwetki poszczególnych bohaterów są wykreowane ciekawie i szczegółowo, co zasługuje na wzmiankę, tak samo jak realistycznie oddane konspiracyjne metody stosowane przez niektóre kraje. „Nielegalni” to debiut powieściowy, ale jakże profesjonalny i szalenie wciągający! Jest to książka, w której odnajdą się zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Nieszablonowa, innowacyjna i zdecydowanie intrygująca powieść, którą warto poznać. |
|
2013-01-15 12:04:13
Wywiad z władzą to najlepsza książka 2012 roku ! Trzeba przyznać, że Fallaci była niesamowitą osobą , bezkompromisowa, nieugięta, odważna i bezwzględna. Postać-legenda. Najsłynniejsza dziennikarka XX wieku. Ta, która nie bała się trudnych tematów, wielkich osobowości, okrutnych wydarzeń. Lubiła drążyć i kąsać, bano się jej i szanowano. Potrafiła stanąć twarzą w twarz z tymi, których obawiał się świat. Z tymi, którzy rozmawiać nie chcieli... Jej rozmówcami byli m.in. szach Iranu, ajatollah Chomeini, Muammar Kaddafi, Dalajlama, Robert Kennedy czy Lech Wałęsa. Jej wywiady z największymi owiane są legendami. Bo Fallaci była kobietą, która stając naprzeciw dyktatorów, władców i polityków nigdy nie padała na kolana. Wzbudzała respekt jako inteligentna, bezwzględna rozmówczyni. Z nią należało się liczyć. "Wywiad z władzą" to zbiór czternastu konkretnych wywiadów oraz dwa rozbudowane rozdziały poświęcone drodze do Chomeiniego i Kaddafiego. Książką tą powinien zainteresować się każdy, kogo ciekawią mechanizmy rządzące światem. Nawet ja - osoba niezainteresowana sprawami politycznymi czy wydarzeniami historycznymi - z ogromną ciekawością zgłębiałam publikację Fallaci. Niełatwa tematyka, dużo trudnych rozmów, wiele bolesnych spraw i niezrozumiałych decyzji - a jednak jako całość opowieść Fallaci wypada wyśmienicie. Nie sposób oderwać się od tej zajmującej publikacji - bo Oriana to opowiadaczka niezwykła - nie boi się żartować i wbijać szpili, potrafi wzbudzić zainteresowanie i potęgować napięcie. Pisze zajmująco i jest rozmówczynią genialną - taką, która nigdy nie pozostaje bierna, taką, która odważnie drąży i nie ustaje w przekraczaniu granic. W "Wywiadzie z władzą" niezwykle cenne okazują się komentarze samej Fallaci, która przybliża okoliczności poszczególnych rozmów, a także krótko i treściwie portretuje swoich rozmówców. Lektura jej książki okazuje się niesamowicie rozbudowaną lekcją historii najnowszej, lekcją życia. Obok takiej publikacji i takiej kobiety nie można przejść obojętnie. Nie bójcie się trudnej tematyki - zapewniam, że w takiej formie okazuje się ona wyjątkowo lekkostrawna.W historii i polityce rzadko co jest przypadkowe, z reguły jedno wydarzenie jest konsekwencją kilku innych, a władza częstokroć znajduje się w nieodpowiednich rękach. |
|
2013-01-15 18:49:39
Z książek opublikowanych w 2012 roku największe wrażenie zrobiła na mnie "Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości". Swietłany Aleksijewicz. Pisałam o niej na moim blogu, tu się powtórzę: O Czarnobylu, o ludziach, o Związku Radzieckim, o władzy, o historii, o chorobach i śmierci, o odwadze, o sensie życia – „Czarnobylska modlitwa” to książka poruszająca wiele trudnych tematów i to w sposób najlepszy z możliwych, oddając głos poszczególnym osobom, świadkom tragedii. Nie znałam wcześniej tej pisarki, czytałam tylko recenzje jej książki „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”, nie wiedziałam, jak pisze. Teraz jestem pod ogromnym wrażeniem jej wrażliwości, szczerości i talentu. „Czarnobylska modlitwa” to nie jest zwykły reportaż o katastrofie elektrowni jądrowej. To opowieści tych, którzy przeżyli. Czytając, czułam się tak, jakbym ich spotkała, jakby to do mnie kierowali swoje słowa. Jako pierwsza w książce znajduje się część pt. „Informacja historyczna” zawierająca fragmenty artykułów z gazet i „pism internetowych”. Wprowadza nas w tematykę, ale nie przygotowuje na to, co będzie dalej. Następny fragment – „Samotny głos ludzki”, czyli bardzo osobiste zwierzenia kobiety, żony zmarłego strażaka na długo zostanie mi w pamięci. Ludmiła Ignatienko tak opowiada o sobie i innych: „Jest nas tu wielu. Cała ulica „czarnobylska”, tak ją nawet nazywają. Całe swoje życie ci ludzie przepracowali w elektrowni. Wielu z nich do tej pory jeździ tam na wachtę, teraz obsługuje się elektrownię systemem wachtowym. Nikt tam już nie mieszka i nigdy nie będzie mieszkał. Wszystkich nękają ciężkie choroby, inwalidztwo, ale oni nie rzucają swojej pracy, boją się o tym nawet myśleć. Nie ma dla nich życia bez reaktora, reaktor to ich życie. Komu byliby teraz potrzebni na innym miejscu? Często ktoś umiera. Umierają błyskawicznie. Umierają w drodze – idzie ktoś i upadnie, zasypia i już się nie budzi. Niósł siostrzyczce kwiaty i nagle – serce się zatrzymało. Stał na przystanku autobusowym... Umierają, a nikt ich naprawdę nie wypytał... O to, cośmy przeżyli... Cośmy widzieli... Nikt nie chce słuchać o śmierci. O takich strasznych rzeczach... Ale ja pani opowiedziałam o miłości... O tym, jak kochałam....” Piękna historia miłości Ludmiły do męża splata się ze straszną historią jego umierania na chorobę popromienną. Czy chcemy słuchać o śmierci? Trzeci jest „Wywiad autorki z samą sobą o historii pomijanej i o tym, dlaczego Czarnobyl stawia pod znakiem zapytania nasz obraz świata”. W nim Swietłana Aleksijewicz umiejscawia Czarnobyl w centrum historii i filozofii. To najważniejszy fragment książki. Wiele zdań wartych zacytowania i zapamiętania, np. ten: „Jestem świadkiem Czarnobyla... Najważniejszego wydarzenia XX wieku, mimo że upamiętnił się on także strasznymi wojnami i rewolucją. Minęło już dwadzieścia lat od katastrofy, a ja dotąd nie umiem odpowiedzieć na pytanie, czego daję świadectwo: przeszłości czy przyszłości? Tak łatwo ześlizgnąć się w banał... W banał horroru...” Pisarka wyjaśnia, dlaczego Czarnobyl jest taki ważny i że dotyczy nie tylko tych, którzy byli blisko elektrowni w momencie wybuchu i krótko po nim. Zasadniczą część książki stanowią trzy rozdziały składające się z „monologów”, czyli ponad czterdziestu historii opowiedzianych m.in. przez: nielegalnych mieszkańców strefy czarnobylskiej, żołnierzy, likwidatorów i ich żony, wysiedlonych, inżynierów, dziennikarzy, polityków. Tylu zwykłych-niezwykłych ludzi, którzy podzielili się swoimi wspomnieniami i przemyśleniami. Początkowo zastanawiałam się, czy czytać całość. Potem nie mogłam się oderwać. Wielu nowych rzeczy się dowiedziałam, np. o „człowieku radzieckim”, o mentalności mieszkańców państw komunistycznych. „Zamiast epilogu” to krótka informacja o tym, że Kijowskie Biuro Podróży organizuje wycieczki do Czarnobyla dla turystów spragnionych mocnych wrażeń. Różnie można ten fakt interpretować. Czarnobyl fascynuje, ale z książki Swietłany Aleksijewicz wyniosłam raczej wrażenie, że wciąż nie rozumiemy, czym była katastrofa. |
|
2013-01-15 18:54:04
Książki na ogół mnie zachwycają, pozostawiają jakiś namacalny pierwiastek, nie ważne, czy są genialne, czy zwyczaje dobre. Jednak w tym roku spełniło się moje najskrytsze marzenie z dzieciństwa i to właśnie dzięki TEJ książce. Udało mi się ... wyruszyć w podróż dookoła świata. Wprawdzie palcem po mapie, ale zawsze ;) Mapy wzbogacone o podobizny wielkich, genialne okazy flory i fauny, budynki, ryciny sportowców, postacie naszych ulubionych bohaterów literackich i wszystko to, co może nam pomóc poczuć jeszcze większą fascynację i tak lubianym przez nas krajem. Spotkamy tu nawet Fizię Pończoszankę, a któż z nas nie miałby ochoty przeżyć z nią jakiejś przygody? ;)W tej książce zachwyca wszystko, od idealnie dobranego formatu, po doskonałej jakości papier, idealne barwy i wprost genialne rysunki. To prawdziwa uczta dla koneserów piękna:) A dla tych przeciętnych zjadaczy chleba i mądrych rodziców świetna okazja do spędzenia niezwykle twórczego i przede wszystkim mądrego wieczoru ze swoją pociechą. Gorąco polecam :) |
|
2013-01-25 14:10:30
Nagrodę w postaci zestawu trzech książek lub 8000 punktów wymiennych na książki w naszym sklepiku otrzymuje Dorota_Dega. Wyróżnienia w postaci jednej książki lub 3500 punktów otrzymują Iwona067 oraz marp. Trójkę laureatów prosimy o informację na pr@wwpol.com, czy chcieliby otrzymać książki - wówczas prosimy o dołączenie danych adresowych, czy też punkty. Natomiast wszyscy uczestnicy dyskusji otrzymają od nas po 300 punktów w ramach podziękowania za interesujące propozycje. |