Kto | Post |
---|---|
|
2012-01-13 14:40:34
Do kin właśnie weszła "Dziewczyna z tatuażem" - filmowa adaptacja powieści Stiega Larssona "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet", którą recenzowaliśmy w naszym serwisie: http://www.granice.pl/recenzja,mezczyzni--ktorzy-nienawidza-kobiet,4729 Nieco wcześniej mieliśmy okazję obejrzeć skandynawską adaptację tej samej powieści. Oglądaliście któryś z tych filmów? Czytaliście sagę Larssona? Sam do kina się nie wybrałem, ale książki wciągnęły mnie na dobrych kilkadziesiąt godzin praktycznie bez reszty - wciągające, wiarygodne, dobrze napisane... Myślicie, że warto obejrzeć film? |
|
2012-01-13 18:53:48
Myślę, że obejrzeć warto..choćby po to, by móc wyrobić sobie zdanie na temat amerykańskiej adaptacji tej wybitnej powieści (uważam ją za najlepszą w dorobku Larssona)..Choć z góry można założyć pewne rzeczy, jak chociażby to, iż większy nacisk zapewne położono na akcję, niż na klimat filmu. Z drugiej jednak strony uważam, że dobrze się dzieję, iż amerykanie biorą się za europejskie książki czy też filmy, przenosząc je na swój rynek. I nawet jeśli wypadną (co jest wielce prawdopodobne) gorzej od swych pierwowzorów, to przynajmniej o tym filmie usłyszy świat, a nie tylko Europa, i tym samym o twórczości Stiega Larssona. I niechaj choćby tylko niewielka cześć obywateli USA sięgnęła po jego książki, to chyba warto..Choć zdecydowanie jestem za kolejnością - najpierw książka, potem film. |
|
2012-01-14 08:50:27
Oglądałam skandynawską adaptację powieści. Bardzo wciągająca ale i szokująca. Jest nie do pomyślenia, że mogą istnieć tacy ludzie z taką dozą nienawiści ... Obejrzeć warto, trzeba jednak to zrobić z pewnym dystansem, bo można doznać emocjonalnego szoku. Książki jeszcze nie czytałam, na pewno zawiera głębsze treści do przemyślenia ... |
|
|
|
2012-01-14 18:57:14
Właśnie pół godziny temu wróciłem z kina..I powiem, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony:) Film nie stracił nic ze swej mrocznej ale i jednocześnie fascynującej atmosfery. Reżyser (David Fincher idealnie prowadzi całą historię, stopniowo budując napięcie, zmierzając do zaskakującego finału. Na szczególną uwagę zasługują zdjęcia, mroczne ale i piękne w swym wyrazie. No i muzyka, wspaniała, wręcz demoniczna. Na pewno nie jest to lekka i przyjemna rozrywka na sobotnie popołudnie, ale myślę, że naprawdę warto obejrzeć ten film, bo jest to kawał świetnej filmowej roboty. No i postać Lisbeth Salander, w która rewelacyjnie wcieliła się młoda aktorka Rooney Mara. Swoją gra przyćmiła nawet słynnego Bonda, czyli Daniela Craiga. Podsumowując świetny thriller,zdecydowanie wart obejrzenia, co ostatnio zdarza się niestety bardzo rzadko. |
|
2012-01-14 22:37:09
Całą sagę czytałam i uwielbiam, Larsson na długi czas pozostanie w mojej pamięci, a miłość do skandynawskich kryminałów, chyba nigdy się nie skończy. Oglądałam skandynawską ekranizację (a właściwie wszystkie 3) i przyznam, że bardzo fajnie się oglądało, choć raczej więcej radości z tych filmów będą miały osoby, które nie czytały książki. Niestety, w książkach jest za dużo ważnych szczegółów, na które po prostu nie ma w filmie czasu. Moim zdaniem nikt nie potrafi tak oddać atmosfery skandynawskich książek, jak twórcy z tego regionu. Może i amerykańska wersja ma służyć popularyzacji sagi, ale nie wiem czy ma szansę zrobić na mnie takie wrażenie jak pierwsza ekranizacja. Na pewno nie mam zamiaru biec do kina, może kiedyś obejrzę na dvd, dla porównania. |
|
2012-01-15 16:14:31
O ile trylogię Larssona uważam za doskonałą, o tyle różne produkcje powstające wokół niej zazwyczaj mnie rozczarowują. Mam tu przede wszystkim na myśli książki o Millennium, których autorzy kreują się na fanów numer 1, jednocześnie wykazując się nieprawdopodobną wręcz ignorancja. Szwedzkie filmy były całkiem dobre, serial jeszcze lepszy, Noomi Rapace świetna. Film Finchera bardzo chcę zobaczyć, choćby ze względu na reżysera, zapowiedzi też wygladały zachęcająco. Ale zastanawia mnie jedna rzecz - skoro to kolejna ekranizacja książki, która w polskim tłumaczeniu nosi tytuł "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" (zgodnie zresztą z oryginałem), skąd w polskiej dystrybucji wziął się tytuł amerykańskiego tłumaczenia "Dziewczyna z tatuażem"? Kolejnych ekranizacji np. "Dumy i uprzedzenia" nie tytułujemy inaczej, bo był już film tak nazwany. |
|
2012-01-15 21:30:06
Książki były obłędne, wersja szwedzka była świetna, a do hollywoodzkiej nawet nie podchodzę. Powód jest bardzo prosty - Amerykanie mogli to tylko sp...ć. Jeśli czytam, że wersja amerykańska nie wymaga skupiania się nad tym, kto jest kim, nad miejscami, itp., to pytam: jaki jest sens ekranizacji Larssona? A skoro reżyser tego filmu uważa, że mnie-widzowi powinien wystarczyć tylko Craig jako główny bohater (no, bo przecież jestem głupia i trzeba mi zabrać konieczność myślenia przy miałkiej filmowej rozrywce), to ja mu mówię - Nie obejrzę twojego filmu. |
|
2012-01-16 20:24:48
Z zasady staram się niczego nie bojkotować, ani nie oceniać przed dokładnym zapoznaniem się z tym. W tym przypadku też tak było i pomimo pewnych uprzedzeń obejrzałam wersję hollywoodzką i stwierdziłam, że jest to kawałek całkiem dobrego kina. I w tym chyba tkwi główny problem. Bo o ile książki były niesamowite i wciągające, gdybym ich nie czytała, film z pewnością lepiej byłby przeze mnie odebrany. Nie jest to kino złe, ale z pewnością brakuje mu pewnego klimatu i ducha, który potrafią zrozumieć i przekazać tylko w Europie. |
|
2012-01-23 19:54:04
Oglądnęłam amerykańską wersję i muszę się zgodzić z postem wwwiolki. Film jest porządnie zrobiony, obsada jest naprawdę przyzwoita, ale to wszystko jest strasznie amerykańskie. Przeszkadzał mi język angielski z domieszką szwedzkiego, przeszkadzał mi brak klimatu Larssona, historia została trochę spłycona, Salander stała się jakaś taka mniej aktywna. "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" to jedna z najbardziej feministycznych książek, jakie znam, w amerykańskiej ekranizacji zostało to zagubione. Został zwykły film sensacyjny, bez wątku feministycznego, bez problemów społecznych, bez wątków politycznych. |
|
2012-01-24 11:29:17
Pytanie brzmi: Książka czy film? Przeczytałam trylogię Larssona. Obejrzałam również a merykańską wersję 1-szej części " Dziewczyna z tatuażem".Wersja filmowa mile mnie zaskoczyła... jednak wybieram książkę. Dlaczego? Nie da się wszystkiego przedstawić obrazem, zwłaszcza uczuć.Filmowy Blomkvist, czyliDaniel Craig, znacznie odbiega od postaci z mojej wyobraźni.Mój jest bardziej zadbany, bez kilkudniowego zarostu...Chce go każda, bo jest tego wart.Co jeszcze mi przeszkadzało? Zakończenie, całkowicie odmienne od wersji pisarza. Jeżeli ktoś jeszcze nie czytał "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet", niech idzie do kina - warto, ale jeśli czytał, może mieć odczucia podobne do moich. Ale czyż nie warto mieć własnego zdania? |
|
2012-01-24 22:19:23
Jakiś czas temu zaczęłam czytać pierwszy tom. Myślę, że dobrym pomysłem jest powrót do przerwanej lektury :) Potem film... A właściwie oba ;) Zaległości książkowo - filmowe to straszna sprawa. Na szczęście ta rzeczowa dyskusja motywuje. |
|
2012-01-31 08:18:55
myślę, że książka jest lepsza.... |
|
2012-01-31 08:22:46
Zgadzam się z wwwiolka |
|
2012-01-31 18:34:45
Film jest świetny, ale warto wcześniej przeczytać książkę. |
|
2012-02-05 18:54:45
Szczerze mówiąc jakoś nie przepadam za skandynawskim pisarstwem, a już w ogóle nie czytuję kryminałów. Na film jednak poszłam z przyjaciółmi, bo uwielbiam wprost Daniela Craiga. I tu niespodzianka, bo akurat nie tylko on mi się w tym filmie podobał:)Może tym razem jednak skuszę się na przeczytanie jakiegoś szwedzkiego kryminału. |
|
2012-02-08 12:34:49
Czytałam kilka książek o podobnej temetyce i czy rzecz dzieje się w W-wie, w Szwecji czy USA wszędzie w zasadzie motywy się powtarzają. Widać ludzie na świecie zawsze są podobni ;p |
|
2014-04-24 13:10:02
Moim zdaniem praktycznie w każdym przypadku inscenizacji filmu na podstawie książki to film będzie zdecydowanie gorszy od książki, dlatego,że filmy z reguły są przerysowane i w tym przypadku zdecydowanie bardziej polecam książkę od filmu:) system CRM i wiele innych technologi jeżeli jesteście zainteresowani tą tematyką zapraszam na stronę http://multitech.sosblogs.com/ dowiecie się wiele na ten tema |
|
2014-05-08 10:07:25
Jak to zazwyczaj bywa - film różni się miejscami od książki. W filmie kuzynka Harriet (Anita, jeśli dobrze pamiętam) została uśmiercona, a poza tym jeśli ktoś nie czytał "Dziewczyny, która igrała z ogniem" (a ma taki zamiar) to radzę na razie wstrzymać się z oglądaniem, gdyż w filmie pokazane jest na czym polegało Całe Zło, co w książce zostaje wyjaśnione dopiero w drugiej części i to nie na samym początku. |
|
2014-05-18 08:12:55
Jak dla mnie i film i książka stanowiły bardzo ciekawe doświadczenie. U mnie najpierw była książka a później film i ani jedno ani drugie mnie nie rozczarowało. |
|
2014-05-22 08:07:57
Pewnie bede jedna z niewielu, ale na poczatku widzialam film :) Wciagnal mnie niezwykle, jego atmosfera byla po prostu super, w dodatku - ten poczatek! I potem siegnelam po ksiazce, ktora o wiele bardziej wzbogacila moje doswiadczenie. Mysle ze taka kolejnosc jest dobra, bo film zazwyczaj ucina to co pokazuje ksiazka, wiec ksiazka jest okazja do pogłębienia doswiadczenia. |