Co jakiś czas ktoś próbował, chłopcy, którzy słyszeli, że jest wariatką, albojacyś supernapaleni, którzy wymyślili sobie, że skoro jest kujonką, to musibyć łatwa, ale uciekali w połowie jej zdania, jak tylko usłyszeli, co ma dopowiedzenia czy jakiś jej żart. Albo jej w ogóle nie rozumieli, albo, jeślirozumieli, myśleli sobie: „Z taką wredotą... po moim trupie”, i już ich niebyło.
Gdy ktoś wydawał jej się trochę inny, wtedy myślała, że może ten tutaj.Potem jednak podchodziła do niego i wszystko przepadało, zawsze tak było.
To miejsce jest idealne. Szukała, sprawdzała i w końcu znalazła. Ławeczkastojąca z boku, pomiędzy dwoma dużymi sosnami. Nikt tu nigdy nie siada, boznajduje się zbyt blisko drzew i często spadają z nich szyszki wielkości piłektenisowych.
"Może to właśnie ją w nim przeraża, to, że wydaje sięosobą grzeczną i zrównoważoną, a w rzeczywistości jest zupełnie inny”.
Tak, miejsce jest po prostu idealne: widzi stąd wszystkich, a prawie niktnie widzi jej.
„Nie ma szans, że to wypali”.
Przychodzi tutaj najczęściej, ponieważ czekając na zrobienie zdjęcia, możepoczytać lub posłuchać muzyki, lub obserwować ludzi idących,rozmawiających, całujących się, biegnących, śmiejących się.
Powiedzeń lub przysłów, które nijak się mają do rzeczywistości. Tych,które, jak je słyszysz po raz pierwszy, myślisz: no tak, zgadza się.
Oczywiście na ławce jest jej ciało, torebka, jej rzeczy, ale głowa przebywana tarasie baru A. Jakby co chwilę dostrzegała nowe szczegóły, zapachwilgotnych ścian, czerwoną rzutkę, dźwięk śmiechu Lo, jakby ciężarówkaciągle dowoziła jej tonę nowych wspomnień, zdjęć z wczorajszego wieczoruzrobionych polaroidem, szczególnie tego momentu, gdy dotknęli się dłońmi.
„kto pracuje za siebie, pracuje za trzech”.
Nie wydaje mi się. Raczej nie istnieją inne psychopatki, które po tym, jakdwa palce dotykają się przez pół nanosekundy, następnego dnia nie sąw stanie myśleć o niczym innym!
Kto pracuje za siebie, musi się bardzo starać, a i tak dobrze, jeśli zrobito, co ma zaplanowane, taka jest prawda.
„Pożyjemy, zobaczymy” to nie tylko błędnepowiedzenie, ale też typowa, złudna reklama.
Tłumacz włącza się wtedy, gdy masz w głowie to, co chcesz powiedzieć,ale wiesz, że jak to zwerbalizujesz w ten sposób, to cię nie zrozumieją. I tonie dlatego, że mówisz niewyraźnie lub uważasz, że rozmówca jest małointeligentny – czasami to też, ale teraz to nieważne – po prostu dlatego, żegdy wypowiada się poprawnie, bez tłumacza, najczęstszymi reakcjamirozmówców są dziwne spojrzenia albo krępująca cisza, albo miny mówiące:„Naćpałaś się czy co?”.
Kto pożyje, być może, jeśli maotwarte oczy i trochę szczęścia, może coś zobaczy, jakąś małą szczelinęświatła, jeśli mu się uda. Taka jest prawda.
Co jakiś czas ktoś próbował, chłopcy, którzy słyszeli, że jest wariatką, albo
jacyś supernapaleni, którzy wymyślili sobie, że skoro jest kujonką, to musi
być łatwa, ale uciekali w połowie jej zdania, jak tylko usłyszeli, co ma do
powiedzenia czy jakiś jej żart. Albo jej w ogóle nie rozumieli, albo, jeśli
rozumieli, myśleli sobie: „Z taką wredotą... po moim trupie”, i już ich nie
było.
Książka: Jeszcze będziemy szczęśliwi