I spojrzawszy groźnie na pana Darcyego:
- Jest takie stare, dobre powiedzenie, które oczywiście każdy tutaj zna: "Nie wściubiaj nosa w nie swoje sprawy".
Od dziecka słyszałam, że ludzie będą mnie postrzegać poprzez to, jak się zachowuję, a w moim interesie było, żeby zapamiętali mnie z jak najlepszej strony.
Coś takiego okropnie mnie irytowało, obgadywanie osób, z którymi nie utrzymuje się kontaktu. A już wchodzenie na czyjś profil tylko po to, żeby się pośmiać, było naprawdę słabe.
Kiedy ktoś mnie denerwował, po prostu go ignorowałam. Po co się nakręcać na coś, na co nie miałam wpływu?
Nie znosiłam, kiedy ktoś traktował mnie, jakbym była powietrzem.
To, że chodziłam do liceum, nie spowodowało, ze czułam się zagubiona czy bezradna. Musiałam sobie sama radzić. I niekiedy brakowało mi mamy, która zadałaby mi jakieś osobiste pytanie. Przynajmniej od czasu do czasu.
Sarkazm był najlepszym sposobem na to, żeby do niej dotrzeć i poprawić jej humor.
Nie mówić kobietom, że mają dużą pupę, nawet RELATYWNIE, bo mogą się wkurzyć.
Przy problemach zupełnie nieistotnych, jak na przykład oceny w szkole, mama zachowuje się bardzo nerwowo.
Zastanawiam się, czy człowiek spokojny ma krew zimniejszą niż jakiś nerwus.
Wiedziałem zawsze, że mama jest mądra, ale im jestem starszy, tym znajduję więcej na to dowodów.
Książka: Zaraza