Marek Karewicz, późniejszy naczelny fotograf polskiego jazzu i nieuleczalny niebieski ptak, pojechał na festiwal sopocki, mając przy duszy zaledwie siedem złotych. ,,Udało mi się jakoś przeżyć za te siedem złotych; mieszkałem na plaży przed Grand Hotelem. Pod koszem były zakopane moje rzeczy osobiste, to znaczy: aparat fotograficzny i zapasowe spodnie".
Marek Karewicz, późniejszy naczelny fotograf polskiego jazzu i nieuleczalny niebieski ptak, pojechał na festiwal sopocki, mając przy duszy zaledwie siedem złotych. ,,Udało mi się jakoś przeżyć za te siedem złotych; mieszkałem na plaży przed Grand Hotelem. Pod koszem były zakopane moje rzeczy osobiste, to znaczy: aparat fotograficzny i zapasowe spodnie".