Gdybym chciała kiedyś założyć nową sektę - nazwijmy ją kościołem annaistycznym - to nauka o powstaniu ludzkiej rasy brzmiałaby następująco: na początku nie było nic, tylko słońce i księżyc. Kobieta księżyc bardzo chciała świecić także w dzień, ale o tej porze na niebie wschodził ktoś tak jasny, że brak już było tam miejsca na kogokolwiek innego. Kobieta księżyc ze zgryzoty zaczęła chudnąć i maleć, aż został z niej tylko skrawek, sierp ostry jak nóż. Pewnego razu, przypadkiem, bo przecież przypadek rządzi wszystkim, jeden z tych sp
Gdybym chciała kiedyś założyć nową sektę - nazwijmy ją kościołem annaistycznym - to nauka o powstaniu ludzkiej rasy brzmiałaby następująco: na początku nie było nic, tylko słońce i księżyc. Kobieta księżyc bardzo chciała świecić także w dzień, ale o tej porze na niebie wschodził ktoś tak jasny, że brak już było tam miejsca na kogokolwiek innego. Kobieta księżyc ze zgryzoty zaczęła chudnąć i maleć, aż został z niej tylko skrawek, sierp ostry jak nóż. Pewnego razu, przypadkiem, bo przecież przypadek rządzi wszystkim, jeden z tych sp