I we mnie także podnosi się fala. Wzbiera, wygina grzbiet. Raz jeszcze odczuwam nowe pragnienie, coś co wznosi się pode mną jak dumny koń, którego jeździec najpierw spina ostrogami, a potem powstrzymuje. Cóż to za wroga widzimy, co się ku nam zbliża, ty, na którym teraz siedzę, gdy niecierpliwie grzebiemy kopytem o chodnik? To śmierć. Śmierć jest tym wrogiem. To w bój ze śmiercią jadę z pochyloną włócznią i rozwianymi włosami, jak włosy młodzieńca, jak włosy Percivala, kiedy galopował w Indiach. Bodę konia ostrogami. Niezwyciężo
I we mnie także podnosi się fala. Wzbiera, wygina grzbiet. Raz jeszcze odczuwam nowe pragnienie, coś co wznosi się pode mną jak dumny koń, którego jeździec najpierw spina ostrogami, a potem powstrzymuje. Cóż to za wroga widzimy, co się ku nam zbliża, ty, na którym teraz siedzę, gdy niecierpliwie grzebiemy kopytem o chodnik? To śmierć. Śmierć jest tym wrogiem. To w bój ze śmiercią jadę z pochyloną włócznią i rozwianymi włosami, jak włosy młodzieńca, jak włosy Percivala, kiedy galopował w Indiach. Bodę konia ostrogami. Niezwyciężo