Olivia rozejrzała się po sali. Wszyscy wciąż gadali, ale nikt nie poruszał ustami. (...) Olivia pojęła nagle, że oni niczego nie mówią. Oni myślą. Słyszała myśli innych ludzi.
- Skażona partia zawierała dwadzieścia cztery szczepionki. Te dwie dodatkowe podane zostały innym uczniom. Szukamy ich. Im również zaproponujemy antidotum.
- To im zaoferujcie. Nie narażajcie ich życia. Naraźcie tylko moje. - Jej plan zaczynał nabierać kształtów. Nakłonię całą resztę, żeby skorzystała z antidotum. Tylko ja pozostanę telepatką. Będę ostatnim istniejącym pezetem. Będę prawdziwie wyjatkowa.
I czekamy
Nuuuda
Dwa dni później mój zegarek wskazuje piątą rano. A ja nadal siedzę na ziemi, w lesie, i czekam.
Dwie noce ze stopami Jonaha na mojej twarzy.
Dwa dni jedzenia obrzydliwej owsianki i jeszcze gorszego gulaszu.
Wygląda zupełnie inaczej, niż ją sobie wyobrażałam. Myślałam, że będzie pulchna. Nie jest. Jest bardzo chuda. Ma wielkie, zielone, uśmiechnięte oczy. Burzę kręconych włośów zebrała w niedbały kok na czubku głowy. Zamiast sukienki z koła ma na sobie czarne legginsy i żółty sweter. Wygląda trochę jak człowiek przebrany za pszczołę. To znaczy, właściwie to nie człowiek, Hm, czy wróżki to też ludzie? W każdym razie wydaje mi się, że mam przed sobą wróżkę. Skrzydełek żadnych nie widzę.
Olivia rozejrzała się po sali. Wszyscy wciąż gadali, ale nikt nie poruszał ustami. (...) Olivia pojęła nagle, że oni niczego nie mówią. Oni myślą. Słyszała myśli innych ludzi.