Jest koniec kwietnia, nad morzem jest jeszcze chłodno. Stary mężczyzna przychodzi codziennie rano na pustą plażę, patrzy przed siebie, po czym przechadza się nad brzegiem morza. Śledzę go z okna mojego hotelowego pokoju. Dzisiaj nie przyszedł. Czekałem przez dłuższą chwilę, a gdy się nie zjawił, z żalem odszedłem od okna, uboższy o jeszcze jednego człowiek, który na przekór mojemu pragnieniu nieodwołalnie oddalił się ode mnie.
Jest koniec kwietnia, nad morzem jest jeszcze chłodno. Stary mężczyzna przychodzi codziennie rano na pustą plażę, patrzy przed siebie, po czym przechadza się nad brzegiem morza. Śledzę go z okna mojego hotelowego pokoju. Dzisiaj nie przyszedł. Czekałem przez dłuższą chwilę, a gdy się nie zjawił, z żalem odszedłem od okna, uboższy o jeszcze jednego człowiek, który na przekór mojemu pragnieniu nieodwołalnie oddalił się ode mnie.