I tak, kalecząc wieczność, mijały dni i lata. Juan dojrzał radosną myśl, że co noc się umiera, a co rano odradza, i że każdego dnia życie rozpoczyna się na nowo. Uczepił się jej z nadzieją, że i dla niego nadejdzie kiedyś chwila pojednania z samym sobą, a wtedy wykrzesze z siebie odwagę do życia. Jednak nie wziął pod uwagę, że czas niszczy serce z taką samą cierpliwością, z jaką woda liże skałę i przemienia wyniosłość góry w pokorę piasku. W dniu, w którym odkrył, że nie ma już serca, zrozumiał także, iż oduczył się czuć.
I tak, kalecząc wieczność, mijały dni i lata. Juan dojrzał radosną myśl, że co noc się umiera, a co rano odradza, i że każdego dnia życie rozpoczyna się na nowo. Uczepił się jej z nadzieją, że i dla niego nadejdzie kiedyś chwila pojednania z samym sobą, a wtedy wykrzesze z siebie odwagę do życia. Jednak nie wziął pod uwagę, że czas niszczy serce z taką samą cierpliwością, z jaką woda liże skałę i przemienia wyniosłość góry w pokorę piasku. W dniu, w którym odkrył, że nie ma już serca, zrozumiał także, iż oduczył się czuć.