Ja wyciągnąłem się na ziemi, na gęstej, suchej trawie, ustawiłem twarz do słońca, nie bokiem, nie profilem, jak ustawia się liść eukaliptusa, aby rzucać jak najmniej cienia, ale na wprost całą twarz, i paliłem papierosa z przymkniętymi powiekami, myśląc o czymś tam. Ta wieczność stosunku do tego świata, ta wieczność mojego w tej chwili na trawie leżenia, przymknięcia powiek i palenia papierosa, myśląc o czymś tam, to był też bunt. Przeciwko śmierci. Przeciwko figurom krótkotrwałym, czyli śmiertelnym.
Ja wyciągnąłem się na ziemi, na gęstej, suchej trawie, ustawiłem twarz do słońca, nie bokiem, nie profilem, jak ustawia się liść eukaliptusa, aby rzucać jak najmniej cienia, ale na wprost całą twarz, i paliłem papierosa z przymkniętymi powiekami, myśląc o czymś tam. Ta wieczność stosunku do tego świata, ta wieczność mojego w tej chwili na trawie leżenia, przymknięcia powiek i palenia papierosa, myśląc o czymś tam, to był też bunt. Przeciwko śmierci. Przeciwko figurom krótkotrwałym, czyli śmiertelnym.