Przez kilka tygodni po śmierci matki prawie każdy poranek spędzałam przy jej grobie. Szepcząc do niej,opowiadając jej o całym dniu tak jak kiedyś,zanim jeszcze umarła. Jack był ze mną przez większość czasu. Przynosił książkę i siadał pod drzewem kilka nagrobków dalej,jakbym robiła coś najnormalniejszego na świecie. Nawet nie byliśmy wtedy parą.
Przez kilka tygodni po śmierci matki prawie każdy poranek spędzałam przy jej grobie. Szepcząc do niej,opowiadając jej o całym dniu tak jak kiedyś,zanim jeszcze umarła. Jack był ze mną przez większość czasu. Przynosił książkę i siadał pod drzewem kilka nagrobków dalej,jakbym robiła coś najnormalniejszego na świecie. Nawet nie byliśmy wtedy parą.