I tańczą, podłoga z desek dudni pod obcasami, skrzypkowie szczerzą się odrażająco znad pochylonych instrumentów. Nad nimi wszystkimi góruje tańczący nago sędzia, szybko i żwawo poruszając małymi stopami, teraz przyspieszając kroku, kłaniając się damom, ogromny i bezwłosy niczym olbrzymi noworodek. Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie
I tańczą, podłoga z desek dudni pod obcasami, skrzypkowie szczerzą się odrażająco znad pochylonych instrumentów. Nad nimi wszystkimi góruje tańczący nago sędzia, szybko i żwawo poruszając małymi stopami, teraz przyspieszając kroku, kłaniając się damom, ogromny i bezwłosy niczym olbrzymi noworodek. Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie