Już wtedy nie znosiłem tego noworocznego obowiązku, tej idiotycznej radości z tego, że o rok bliżej nam do mety. Zawsze niezbyt schłodzonego bułgarskiego lub rumuńskiego szampana i obłudnych, a niechby i z serca płynących, życzeń, tego przekonania, że to, co nadejdzie, lepsze będzie od tego, co było.
Już wtedy nie znosiłem tego noworocznego obowiązku, tej idiotycznej radości z tego, że o rok bliżej nam do mety. Zawsze niezbyt schłodzonego bułgarskiego lub rumuńskiego szampana i obłudnych, a niechby i z serca płynących, życzeń, tego przekonania, że to, co nadejdzie, lepsze będzie od tego, co było.