Sądzę, że mieli rację wszyscy ci klerykalni rygoryści - ikonoklaści, purytanie i reszta - że sama idea ikony czy rzeźby kościelnej profanuje boskość - spółka religii ze sztuką naprawdę jest kompromisem religii, nieuniknionym ustępstwem - spowodowanym niemożnością - otóż to! - nawiązania bezpośredniego kontaktu bez uciekania się do podsuwanych zmysłom, wulgarnie oczywistych bzdetów (...). Prawdopodobnie bezpośredni kontakt kiedyś istniał, ale teraz można tylko do niego wzdychać...
Sądzę, że mieli rację wszyscy ci klerykalni rygoryści - ikonoklaści, purytanie i reszta - że sama idea ikony czy rzeźby kościelnej profanuje boskość - spółka religii ze sztuką naprawdę jest kompromisem religii, nieuniknionym ustępstwem - spowodowanym niemożnością - otóż to! - nawiązania bezpośredniego kontaktu bez uciekania się do podsuwanych zmysłom, wulgarnie oczywistych bzdetów (...). Prawdopodobnie bezpośredni kontakt kiedyś istniał, ale teraz można tylko do niego wzdychać...