Gdybym tylko mogła pozbyć się uczucia nieodwołalnego końca. Gdyby był jakiś dalszy ciąg. To właśnie jest takie straszne. Poczucie, że człowiek żyje rozpędem - zupełnie jak morze, rozkołysane przez długie godziny, nawet całe dnie po burzy - jest pozornie ruchliwy, czynny, ale właściwie już wszystko dla niego skończone.
Gdybym tylko mogła pozbyć się uczucia nieodwołalnego końca. Gdyby był jakiś dalszy ciąg. To właśnie jest takie straszne. Poczucie, że człowiek żyje rozpędem - zupełnie jak morze, rozkołysane przez długie godziny, nawet całe dnie po burzy - jest pozornie ruchliwy, czynny, ale właściwie już wszystko dla niego skończone.