Helikoptery nadal krążyły. Zbiorowość ludzka, w której teraz żyłem, należała już do "dnia następnego". A ja, zagubiony w mojej samotności, pogodnie zawieszony między życiem a śmiercią, bez pragnień, bez planów, byłem jak oczekująca rozmowa telefoniczna - z absurdalną muzyczką w tle. (s. 99).
Helikoptery nadal krążyły. Zbiorowość ludzka, w której teraz żyłem, należała już do "dnia następnego". A ja, zagubiony w mojej samotności, pogodnie zawieszony między życiem a śmiercią, bez pragnień, bez planów, byłem jak oczekująca rozmowa telefoniczna - z absurdalną muzyczką w tle. (s. 99).