Kiedy słyszę, jak ktoś - obojętne z której strony - zaczyna bić się w piersi i dowodzić, że "to nasza ziemia", od razu wyobrażam sobie jednodniowego motyla na gałęzi tysiącletniej kalifornijskiej sekwoi. Przysiadł na niej, pełen planów na przyszłość i mówi: "Moja sekwoja".
Kiedy słyszę, jak ktoś - obojętne z której strony - zaczyna bić się w piersi i dowodzić, że "to nasza ziemia", od razu wyobrażam sobie jednodniowego motyla na gałęzi tysiącletniej kalifornijskiej sekwoi. Przysiadł na niej, pełen planów na przyszłość i mówi: "Moja sekwoja".