Wypadłem z domu najszybciej jak mogłem, nie zamykając nawet za sobą drzwi. Na ulicy poczułem się osaczony przez nieznane mi budynki i tłum dziwnych i obcych twarzy. Ruszyłem bez celu, nie zważając na ziąb i wiatr przesiąknięty deszczem, który zaczynał chłostać miasto podmuchem przekleństwa.
Wypadłem z domu najszybciej jak mogłem, nie zamykając nawet za sobą drzwi. Na ulicy poczułem się osaczony przez nieznane mi budynki i tłum dziwnych i obcych twarzy. Ruszyłem bez celu, nie zważając na ziąb i wiatr przesiąknięty deszczem, który zaczynał chłostać miasto podmuchem przekleństwa.