Pozwól mi cię nieść. Nigdy nie dam ci dotknąć ziemi. Zostałem stworzony do noszenia cię, Olivio. Jesteś pieprzenie ciężka z całym swoim poczuciem winy i nienawiścią do samej siebie. Ale mogę to zrobić.
A ty od czego jesteś uzależniona? (...) - Czy to nie oczywiste? (...) - Sarkazm, brawo. - Od jedzenia. A dokładniej od pączków. Ale wezmę wszystko, co wysoko przetworzone.
- Masz fajną torbę - mówi, pokazując ją najmniejszym palcem. Resztki uśmiechu wciąż błąkają się w kącikach jego ust. - Zakupy i takie tam. Ja bynajmniej bym takiej torby nie nosił. - Bynajmniej być nie nosił? Przygryza dolną wargę, przyglądając mi się uważnie. Po tym, jak mruży oczy i kiwa głową na boki, rozpoznaję, że to odruchowe. - Taki żart. Sprawdzałem cię. Nie cierpię ludzi, którzy źle używają słowa "bynajmniej". Teraz możemy być przyjaciółmi, jeśli chcesz. - Bynajmniej.
- Musisz zrozumieć coś na temat Bone - tłumaczy Judah. - Każda zła rzecz, która się wydarza, przypomina ludziom coś, o czym próbują zapomnieć. Kiedy jesteś bogata i widzisz coś takiego w telewizji, tulisz swoje dzieciaki i cieszysz się, że nie ciebie to spotkało. Kiedy jesteś z Bone, tulisz dzieciaki i modlisz się, żeby nie były następne.
Pozwól mi cię nieść. Nigdy nie dam ci dotknąć ziemi. Zostałem stworzony do noszenia cię, Olivio. Jesteś pieprzenie ciężka z całym swoim poczuciem winy i nienawiścią do samej siebie. Ale mogę to zrobić.