W Bone jest dom.
W domu mieszka dziewczyna.
W dziewczynie mieszka ciemność...
Margo nie jest jak inne nastolatki. Żyje w ponurym miasteczku Bone, które przejezdni omijają szerokim łukiem. Swój dom nazywa ,,pożeraczem". Jej cierpiąca na depresję matka nie odzywa się do niej i traktuje ją niczym służącą.
Dziewczyna trzyma się na uboczu, dni spędza w samotności. Wszystko nieoczekiwanie się zmienia, kiedy poznaje Judaha - starszego chłopaka z sąsiedztwa. Sparaliżowany, na wózku inwalidzkim, odkrywa przed Margo świat, jakiego dotąd nie znała.
Kiedy w okolicy ginie siedmioletnia dziewczynka, dwójka osobliwych przyjaciół rozpoczyna prywatne śledztwo. W głowie Margo pojawia się desperackie pragnienie, aby wytropić morderców. I przykładnie ukarać... ,,Oko za oko. Krzywda za krzywdę. Ból za ból". Rozpoczynając bezlitosne polowanie na zło, dziewczyna nie zdaje sobie sprawy, jaką cenę przyjdzie jej za to zapłacić.
***
Margo to nie tylko mroczny thriller, ale przede wszystkim niezwykła historia nieprzeciętnej dziewczyny. Nieszablonowy sposób narracji w połączeniu ze wstrząsającą fabułą sprawia, że od książki nie można się oderwać. Radzę przygotować duże ilości ciepłej herbaty na bezsenne noce...
- Olga Kalicka, aktorka
Codzienność, która przytłacza. Brak nadziei na lepsze jutro. I przemoc, tak bardzo wpisana w ludzką naturę. Margo wciąga, hipnotyzuje, zaskakuje. Trudno o niej zapomnieć!
- Anita Boharewicz, Book Reviews by Anita
Trupie życie w trupim Bone, w krainie bez Boga, pośród strachu i rozpaczy, gdzie codzienność przypomina koszmar - witajcie w świecie Margo. Narodziny potwora już dawno nie były tak satysfakcjonujące! Szykujcie się na pyszną lekturę, zarwaną noc i niezapomniane wrażenia!
- Olga Kowalska, WielkiBuk.com
issuu.com/wydawnictwosqn/docs/marrow_issuu
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2017-01-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Marrow
- Masz fajną torbę - mówi, pokazując ją najmniejszym palcem. Resztki uśmiechu wciąż błąkają się w kącikach jego ust. - Zakupy i takie tam. Ja bynajmniej bym takiej torby nie nosił.
- Bynajmniej być nie nosił?
Przygryza dolną wargę, przyglądając mi się uważnie. Po tym, jak mruży oczy i kiwa głową na boki, rozpoznaję, że to odruchowe.
- Taki żart. Sprawdzałem cię. Nie cierpię ludzi, którzy źle używają słowa "bynajmniej". Teraz możemy być przyjaciółmi, jeśli chcesz.
- Bynajmniej.
"Margo" to wciągający thriller psychologiczny skategoriowany dla młodzieży, jednak o ile mieszczę się w przedziale wiekowym powieści, momentami książka wydawała się być dla mnie niezrozumiała i chaotyczna.
Margo, tytułowa bohaterka, mieszka w mrocznym, omijanym przez ludzi szerokim łukiem miasteczku Bone. Dziewczynie nie jest łatwo, jej matka chorująca na depresję nie interesuje się córką a wyobcowana i samotna dziewczyna musi stawić czoła swojej rodzicielce, rówieśnikom jak i sobie samej. Historia obraca sprawy, gdy Margo spotyka starszego, sparaliżowanego chłopaka na wózku inwalidzkim imieniem Judah.
Gdy w sąsiedztwie ginie mała, siedmioletnia dziewczynka, Margo i Judah postanawiają prywatnie odszukać sprawców, lecz niestety ich małe śledztwo doprowadza do odkrycia przez dziewczynę, długo skrywanej prawdy.
Książka jest wciągająca, klimatyczna i intrygująca. Przewijając kartki czuć emocjonujący oraz zapadający w pamięć styl pani Fisher. Akcja jest wartka i dynamiczna, a fabuła wciągająca i zaskakująca. Wykreowane przez autorkę przygnębiające i mroczne miasteczko nadaje powieści klimatu, a portrety psychologiczne postaci zostały odpowiednio nakreślone, dzięki czemu mogliśmy odczuwać uczucia bohatera w danym momencie.
"To zabawne, jak bardzo cenne może być dla kogoś to, co dla innych jest śmieciem."
Książka trzyma w napięciu, przez co z niecierpliwością przewijamy strony powieści. Mądre i zastanawiające przemyślenia głównej bohaterki, sprawiają, iż książka staje się dojrzalsza oraz rozsądniejsza.
Powieść przepełniona jest tajemnicami oraz zagadkami. W słowach autorki, można zobaczyć wyczuwalny przez główną bohaterkę uraz oraz skrywane przez nią sekrety. Tarryn Fisher zrobiła kupę dobrej roboty, przelewając swoje żale i smutki na kartki powieści i z chęcią sięgnę po jej kolejne książki.
„W Bone jest taki dom z oknem ze zbitą szybą.” A w tym domu mieszka dziewczyna z matką prostytutką. Margo nie ma przyjaciół, ale ma za to problemy i jedzenie. Nie zna swojego ojca, a matka się nią nie interesuje, dziewczyna zostaje sprowadzona do roli służącej. Jej dni wyglądają tak samo: ucieczka z domu do szkoły, ze szkoły do domu, w końcu do tej niekończącej się pętli dołącza praca. Pewnego dnia krąg zostaje przerwany za sprawą zaginięcia kilkuletniej dziewczynki z sąsiedztwa. Margo postanawia rozpocząć śledztwo, w czym pomaga jej Judah, chłopak na wózku, z którym niedawno się zaprzyjaźniła.
„Moglibyśmy wszyscy stąd wyjechać. Wszyscy. I poszukać czegoś lepszego.”
Margo mieszka w nieciekawej okolicy. Bone jest miejscem, o którym ludzie chętnie zapominają, którego istnienie wyrzucają z głowy, ponieważ tak jest łatwiej. Na każdym rogu czeka na nas inny rodzaj patologii. Sąsiad z naprzeciwka sprzedaje crack, w domu obok handlują ziołem. Nie brakuje przestępców, byłych więźniów, nieletnich matek, zaniedbanych dzieci. Może czytelnikom wychowującym się w spokojnych miasteczkach będzie wręcz trudno uwierzyć, że możliwe jest aż takie nagromadzenie zła i nieszczęść w jednym miejscu, ale zapewniam, że takie okolice istnieją, może nawet bliżej nas niż się nam wydaje. Margo nie jest tam łatwo, ale z drugiej strony nie zna niczego innego. Bone sprawia wrażenie kawałka ziemi oderwanego od reszty świata, gdzie rządzi przemoc i bezprawie. I zapewne jest to jeden z czynników, który popycha główną bohaterkę do takiego a nie innego działania.
Margo jest dobrze wykreowaną postacią, chociaż mam wrażenie, że można było jeszcze bardziej zagłębić się w jej psychikę. Poznajemy jej dzieciństwo i relacje z matką oraz otoczeniem, co wyjaśnia nam jej stan psychiczny. Z kolejnymi bohaterami jest już nieco gorzej, jak w większości książek Tarryn Fisher. Judah zostaje nam przedstawiony jako optymistyczny kaleka, niepoddający się mimo przeciwności losu. Pozostałym postaciom nie poświęcamy za dużo uwagi, są tylko tłem powieści.
Tempo akcji jest charakterystyczne dla autorki: przez pierwsze sto stron mamy wrażenie, że czytamy zwyczajną książkę, po czym następuje nagły zwrot akcji. Momentalnie robi się interesująco, fabuła robi się absolutnie nieprawdopodobna, ale już po chwili łatwo przewidzieć, co stanie się dalej, ponieważ nawet szaleństwo ma pewien schemat. Pod koniec czeka nas jeszcze jedno zaskoczenie i pospieszne zamykanie tematu. Ostatecznie sami musimy zdecydować, w czyją wersję wierzymy, bo autorka nie przedstawia nam jednoznacznej odpowiedzi.
„Margo” prezentuje się zdecydowanie lepiej od innych książek Tarryn Fisher. Nie oznacza to jednak, że jest pozycją wybitną. Nie przekonuje mnie sposób prowadzenia narracji, dostajemy za mało opisów, aby wczuć się w klimat thrillera. Cały czas z tyłu głowy mam wrażenie, że autorka powinna pogłębić świat i postacie, które nam przedstawia. A jednak myślę, że znajdzie sporo osób, którym to szaleństwo przypadnie do gustu. Tylko nie bierzcie przykładu z Margo. Walczcie o siebie, ale nie zapominajcie, że każdy ma swoje prawa, niezależnie od tego, jakim jest człowiekiem.
Jeśli ktoś by mnie spytał, czy mam w tym roku książkę, która idealnie wpasowała się w moje poczucie świąt, to wskazałabym na „Dynię i jemiołę” Anety Jadowskiej, czyli najnowszy zbiór opowiadań, łączący klimat Halloween z Gwiazdką. Podtytuł głosi, że mamy przed sobą dość nietypowe historie świąteczne ze świata Thornu, a ja mogę jedynie dodać, że są one również pozytywnie zwariowane i nawet trochę nieprzewidywalne! Dla mnie to idealna pozycja w tym przedzimowym okresie, która wyróżnia się na tle licznych obyczajówek i romansów z Mikołajem w tle (a czasem nawet w roli głównej).
❄
Jeśli tęskniliście za Dorą Wilk, którą autorka zadebiutowała na polskim rynku, Witkacym, który zawojował serca wielu czytelniczek czy Nikitą, która aż tak nie dała nam o sobie zapomnieć – w końcu premiera „Diabelskiego młynu” była nie tak dawno temu, to z pewnością spodobają Wam się ich nowe perypetie w takim „odświętnym” wydaniu. Niemniej nawet osoby, które dopiero chciałyby rozpocząć przygodę z twórczością autorki, nie powinny mieć problemu z połapaniem się, kto jest kim i jaką pełni funkcję – mam wręcz wrażenie, że te opowiadania pięknie zbudują Waszą sympatię do ich bohaterów i zachęcą do lektury odpowiednich serii autorki.
❄
Nie zaskoczę chyba nikogo, kto od jakiegoś czasu mnie zna, jeśli powiem, że lekturę zbioru zaczęłam od opowiadania „50 twarzy Baala” – nawiązanie jest jasne jak słońce i po prostu musiałam zacząć od tej historii. A potem skakałam już jak pszczeli Casanova po kwiatkach i zachwycałam się każdym kolejnym coraz bardziej, jednocześnie dawkując sobie lekturę, by zbyt szybko jej nie skończyć. W planach było dotrwanie do świąt… Jak widać, nawet nie skończył się listopad, a ja cały zbiór mam za sobą. Jednak z pewnością przed świętami jeszcze do niego wrócę.
❄
Ach, nie mogę nie wspomnieć o ilustracjach i okładce, które są wprost przepiękne! Magdalena Babińska i Wydawnictwo SNQ spisali się na medal. Jestem po prostu zakochana w tym wydaniu, w każdej jego cząstce!
Książka trafiła w moje ręce, dzięki portalowi CzytamPierwszy.pl. Czemu akurat „Margo”? Odpowiedź jest całkiem prosta i może nie zbyt zachęcająca.
Bo była dostępna. Nazwisko autorki obiło mi się o uszy, ale nie miałam okazji przeczytać jej powieści. Nawet nie sprawdzałam jaki to gatunek, bo nie lubię być nastawiona do książek pozytywnie czy negatywnie.
Dopiero po przeczytaniu „Margo” postanowiłam troszkę poszperać w internecie, aby dowiedzieć się czegoś na temat autorki. Okazuje się, ze pisze głównie dla kobiet, chociaż moim zdaniem „Margo” nadaję się również dla mężczyzn.
„Pisarka mieszka z rodziną w Seattle. Uwielbia deszczowe dni, coca-colę i uważa, że Instagram to nowy Facebook. Razem ze swoją przyjaciółką Madison prowadzi blog modowy.”
Źródło: lubimyczytac.pl
"Margo"
Margo, nastoletnia dziewczyna, mieszka w Bone, mieście, które nie cieszy się dobrą sławą. Swój dom nazywa „pożeraczem”, jest w nim pełno złej energii, która chce ją pożreć. Mieszka tam tylko z matką, która cierpi na depresję i nie odzywa się do niej zbyt wiele. Każde wypowiedziane przez nią słowo to rozkaz, a kiedy to staje się zbyt uciążliwe, pisze jej listę zadań.
Margo nienawidzi swojej matki, swojego domu, miasta, w którym mieszka oraz siebie. Jest otyłą nastolatką, która nie ma zbyt wielu przyjaciół. Jej życie ogranicza się tylko do pracy, wykonywania zadań zleconych przez matkę oraz podjadania.
Któregoś dnia, jednak wszystko się zmienia. Poznaje Judaha, chłopaka z sąsiedztwa, który jeździ na wózku inwalidzkim. To on pokazuje jej, ze nie jest bezwartościowa i zmienia ją na lepsze. Gdy w okolicy ginie dziewczynka, którą oboje znali, postanawiają rozpocząć własne śledztwo.
Bone jest miastem narkomanów, dilerów i biedy. Matki ignorujące swoje dzieci, to norma. Wyjątkiem jest normalna rodzina, czyli coś co nie powinno nim być. Miasto jest zatrute do szpiku kości i jedynie ucieczka stąd daje nadzieję na dobre życie.
Margo i Judah wydają się to dobrze rozumieć i postanawiają, że kiedyś stąd wyjadą, aby wieść normalne życie, nie być skazanym na porażkę.
Zaginięcie małej dziewczynki wzbudza w Margo silne uczucia, odkrywa w sobie nowe „powołanie”, zmienia się diametralnie.
Czy ta przyjaźń przetrwa zmiany charakterów? Co się stało z małą dziewczynką i dlaczego Margo nazywa swój dom pożeraczem? Co takiego wydarzyło się w tym miasteczku?
Możesz opuścić Bone, ale Bone nie opuści Ciebie.
_____
Jest to pierwsza powieść tej autorki jaką przeczytałam. Nie wiedziałam czego się spodziewać, chociaż myślałam sobie, że będzie to romans lub coś zbliżonego. „Margo” zaskoczyła mnie pozytywnie, a nawet bardzo. Pomysł na powieść uważam za bardzo dobry i pomimo tego, ze czytałam to na telefonie, a jest to coś czego nienawidzę robić, to po prostu musiałam ją skończyć jak najszybciej. Chciałam się dowiedzieć wszystkiego od razu, bo książka wciąga już po paru stronach.
Podobało mi się to, że był element zaskoczenia i napięcie, które nie puszczało do ostatnich stron. Książka pełna jest wydarzeń, które ciągną za sobą kolejne i kolejne, przez co autorka nie pozwala nam się nudzić. I takie książki właśnie lubię. Muszą mieć to coś, co zaskoczy lub wprowadza w dziwny stan pustki po jej zakończeniu i chęć sięgnięcia po więcej.
Czasami mi się wydaje, ze przydałby się nam ktoś taki jak „Margo”. Taki anioł stróż. Nie chciałabym się znaleźć w takim mieście a tym bardziej w nim mieszkać. Jednak takie rzeczy dzieją się naprawdę, patologiczne rodziny, które zaniedbują swoje dzieci, skazując je na porażkę już od narodzin. Nie każdy potrafi uwolnić się od takiego środowiska i być normalnym człowiekiem. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego jak wielki wpływ mają na nas rodzice i ich wychowywanie nas. Możemy się starać ze wszystkich sił, ale prawdopodobnie jakieś ziarno i tak w nas zostanie. Ziarno, które oni zasiali.
Jedyny minus jest taki, ze autorka nie do końca nam wyjaśnia co się wydarzyło. Chociaż może nie jest to minus, bo możemy sami zadecydować co jest prawdą, a co nie oraz jak potoczą się dalsze losy bohaterów.
Podsumowując jestem na TAK. I tak o to Tarryn Fisher trafia na moją listę autorów, których powieści chcę przeczytać wszystkie. Jestem ciekawa innych jej historii, więc wkrótce sięgnę po kolejną przypadkową. Mam nadzieję, ze okażę się tak dobra jak „Margo”, bo myślę, że ciężko ją przebić, jeśli chodzi o element zaskoczenia.
Czytajcie „Margo”.
W lekkim znużeniu i zmęczeniu wymagającą literaturą, zachciałam sięgnąć po coś li tylko dla rozrywki. W porywie dobroci serca mój wybór padł na "Margo" autorstwa Tarryn Fisher, której postanowiłam dać drugą szansę, bo choć "Ciemna strona" była jedną z gorszych lektur ubiegłego roku, to jednak jej początek dał mi to, czego oczekuję po dobrym thrillerze.
I w tym przypadku zaczęło się nie najgorzej. Dostajemy Bone – mroczne i duszne miasteczko, ziejące oparami marihuany i metamfetaminowych kryształów. W tym miejscu dorasta nasza bohaterka – Margo – która każdego dnia mierzy się z miejscową patologią i chorującą na depresję matką, całkowicie odciętą od świata zewnętrznego. Pewnego dnia w miasteczku ginie mała dziewczynka a nasza bohaterka z niezbyt atrakcyjnej, wyobcowanej nastolatki zmienia się w bezwzględną mścicielkę.
I wszystko byłoby naprawdę nieźle. Naprawdę. Gdyby Tarryn Fisher potrafiła poprzestać na jednym wątku i zechciała go porządnie rozwinąć, by ostatecznie sensownie zakończyć. Wtedy jednak nie byłaby to Tarryn Fisher. Pisarka jak zwykle chciała złapać dziesięć srok za ogon, a efekt wyszedł bardzo nędzny.
Słowa, które najlepiej określają twórczość Fisher to: za dużo. W "Margo" jest za dużo wątków. To naprawdę cieniutka książeczka, a autorka zamieściła w niej chyba z dziesięć lat życia głównej bohaterki. Między poszczególnymi wątkami nie ma żadnych łączników, więc skaczemy sobie: 5 stron – jeden rok, 8 stron – kolejny, 6 stron – pół roku. Przeskoki w czasie i fabule są naprawdę nieznośne, a pod koniec powieści można odnieść wrażenie, że Fisher znudziło się pisanie, nie ma już dobrego pomysłu, więc mamy jeden skok, drugi, twist fabularny (taki, że ręce opadają) i koniec.
Za dużo też jest wszelkich inspiracji. Już pierwsze strony nasunęły mi na myśl Carrie Kinga i okazuje się, ze niebezpodstawnie, ponieważ w jednym z fragmentów Margo sama się do niej porównuje. Tak, Pani Fisher – widać tę inspirację. Rozwój głównej bohaterki przypomina trochę początki komiksowych super bohaterów (w tym przypadku Batman jakoś najbardziej pasuje). Dziewczyna w pewnym momencie mówi o sobie Mordercza Margo – prawie jak Wonder Women. Wszelkie chwyty rodem z "Wyspy Tajemnic", "Fight Clubu" czy nolanowskiego "Memento" są dzisiaj tylko odgrzewanym kotletem. Odgrzewanym tak często i tak bardzo, że nic mnie w tej powieści nie zaskoczyło. Aż żałuję, że nie spisałam w trakcie lektury wszystkich nawiązań, które znalazłam. Jeśli już serwować ludziom odgrzewane kotlety, to przynajmniej niech dodatki będą smaczne, ale tu dodatków brak.
Im dalej w las, tym bardziej absurdalnie. Bo jak mam uwierzyć w historię nastolatki, która nie ćwiczy, nie trenuje żadnej sztuki walki i nagle, bez żadnego przygotowania, zaczyna wymierzać sprawiedliwość. Serio? Rozrywka rozrywką, ale jeszcze nie nauczyłam się wyłączać mózgu w czasie lektury. To wszystko może byłoby do przełknięcia, gdyby zakończenie jednoznacznie okazało się puszczaniem oczka do czytelnika. Wtedy cała książka byłaby ilustracją dla słów Fisher z posłowia: Jesteśmy tym, co o sobie myślimy, i do przełknięcia byłaby ta żeńska forma Batmana. Niestety autorka części wątków nie wyjaśniła i pozostawiła kilka tropów (a mają one związek z "Ciemną stroną"), które sugerują, że fabułę powieści powinniśmy traktować całkowicie poważnie.
W Sieci widziałam same pozytywne opinie na temat tej powieści (oprócz bodajże jednej). Ja wierzę, że "Margo" może się podobać i jak widać – podoba się, ale dla mnie to ostateczne pożegnanie z autorką. Może gdybym potrafiła przełknąć brak logiki, gdybym nie odnalazła tylu (nazwijmy to delikatnie) inspiracji – kupiłabym to. Wszak styl Fisher jest lekki, czyta się szybko i przyjemnie (wyłączając palnięcia w czoło z niedowierzania). Całkiem dobrze napisała bohaterów (choć o psychiatrii i psychoterapii nie ma chyba zielonego pojęcia), plastycznie oddała mroczną atmosferę miasteczka i stworzyła pasujących do niego bohaterów. Początkowo ta historia naprawdę była nawet ciekawa, ale! Tak jak w "Ciemnej stronie" fabuła bardzo szybko się rozjechała, później autorce już się nie chciało, a na koniec wyszło coś niestrawnego. Szkoda, bo przesłanie było naprawdę mądre i ważne, i mogło skłonić do myślenia, ale niestety zabrakło umiejętności. Tym samym Tarryn Fisher mówię: Adieu!
Już od dawna chciałam przeczytać Margo, a dzięki portalowi Czytam Pierwszy, w końcu mi się to udało i żałuję tylko, że stało się to tak późno. Oczywiście słyszałam wiele pozytywnych opinii na temat tej pozycji, ale dopiero kiedy sama się z nią zapoznałam, mogę podzielić ten zachwyt i bez dwóch zdań stwierdzić, że potrzebuję WIĘCEJ Tarryn Fisher w moim życiu.
Margo, główną bohaterkę, poznajemy, gdy jest jeszcze dzieckiem. Już wtedy możemy dostrzec, jak destrukcyjne staje się jej życie. Staje się samotną, niedowartościowaną dziewczyną, która nie ma żadnego wsparcia w matce czy jakiejkolwiek rodzinie i jest to najzwyczajniej w świecie smutne. Uważam, że każdy powinien doznać tego matczynego ciepła i miłości. I gdyby Margo miała to zapewnione, jej życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej.
W każdym bądź razie Margo dorasta, znajduje sobie pracę i zaprzyjaźnia się z jeżdżącym na wózku sąsiadem. Dziewczyna nienawidzi Bone, w którym się wychowała, ale życie idzie do przodu. Do czasu, aż nie zaginie mała dziewczynka, a Margo odkryje, że w jej umyśle czają się mroczne cienie.
To, co autorka nawyprawiała w tej książce, bardzo mi się podobało. Było w niej wiele mroku, który przyciągał mnie do siebie i sprawiał, że wertowałam kolejne strony z coraz większym zainteresowaniem. W pewnym momencie szczaiłam się, jaka jest wielka tajemnica Margo, ale tak czy inaczej, skończyłam książkę zadowolona, tym bardziej, że do końca nie wiedziałam, jak potoczy się to, co spotkało główną bohaterkę. Kiedy myślałam, że sprawa dobiegła końca, wszystko znów obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Może brakowało mi przy zakończeniu czegoś, co naprawdę wbije mnie w fotel, ale nie będę się już czepiać.
Historia Margo nie jest historią o szczęśliwej nastolatce. To obraz świata ciemnego, otoczonego złem i smutkiem. Jesteśmy obserwatorami tragedii, które dzieją się na łamach książki. Ale czy to na pewno aby wszystko prawda?
Jeśli ktoś jeszcze nie czytał, serdecznie polecam. Historia niesamowicie wciągająca, napisana językiem, dzięki któremu czytanie staje się jeszcze przyjemniejsze i pochłaniamy kolejne słowa bez żadnego wysiłku. A ja mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się przeczytać inną powieść Tarryn Fisher.
"Najbardziej brutalna prawda to ta o nas samych."
Margo jest nastolatką, jednak okrutne życie wymusiło na niej bycie dorosłą, a codzienność nijak nie przypomina szalonej, radosnej młodości. Jest córką prostytutki, cierpiącej na depresję. Jej matka nawet z nią nie rozmawia, od dawna w ogóle nie interesuje się swoim dzieckiem. Przepełniona kompleksami dziewczyna marzy o wydostaniu się z patologicznego miasteczka i rozpoczęciu nowego życia, w którym zagości miłość, wsparcie, bezpieczeństwo i normalność. Jedyną osobą, której na niej zależy, jest niepełnosprawny chłopak Judah. Przysięga mu, że nie pozwoli, by zawładnęła nią bezradność, jaka już zamieszkała w sercach wszystkich mieszkańców Bone. Obiecuje też, że w końcu rozpocznie wymarzoną egzystencję. Przyjaciel daje jej nadzieję na lepszą przyszłość, dzięki niemu zaczyna wierzyć, że mimo biednego pochodzenia, nie jest odgórnie skazana na porażkę.
"Są rzeczy, których nigdy nie robimy, bo ktoś napełnia nas strachem przed nimi albo wmawia nam, że nie jesteśmy ich godni. Chcę zrobić wszystkie swoje nigdy - sama albo z kimś ważnym. Nie obchodzi mnie to. Chcę po prostu żyć."
Ogromny żal Margo do wyrodnej matki przekłada się jednak na innych napotkanych, nieodpowiedzialnych rodziców, którzy ranią swoje dzieci. Dziewczyna coraz bardziej pragnie zemsty, planuje wymierzać kary, nie chce, by ktokolwiek cierpiał w dzieciństwie.
"Wydaje mi się, że bycie chcianą to najlepsze uczucie ze wszystkich. Uczucie, które spaja twoje życie, daje ci cel istnienia."
Gdy w Bone dochodzi do tragedii i ginie mała, niewinna dziewczynka, życie i psychika nastolatki zmieniają się nieodwracalnie. Od tej chwili już nic nie będzie takie, jak kiedyś.
"Margo" jest moim pierwszy spotkaniem z twórczością Tarryn Fisher, ale jestem w pełni usatysfakcjonowana i już wiem, że na pewno sięgnę po jej kolejne pozycje. Nie macie nawet pojęcia, jak ciężko mi dobrać słowa, by opisać, pod jak wielkim wrażeniem jestem, jak doskonała moim zdaniem jest ta powieść. Dawno nie czytałam książki, która tak silnie oddziaływałaby na umysł, czy mieszała mi w głowie. W czasie lektury, w pewnym momencie po prostu się pogubiłam. Nie wiedziałam, co jest prawdą a co fikcją, co dzieje się rzeczywiście, a co jest tylko wymysłem bohaterki, coś niesamowitego.
Margo jest chora, a jej postępowanie sprawia, że natychmiast nasuwają się niepokojące ale ważne pytania.
Co zdarzyło się naprawdę, a co było tylko wytworem jej wyobraźni?
A może każdy z nas jest w pewnym stopniu obłąkany, a wszystko zależy od tego, czy nasze środowisko nie uruchomi jakimś traumatycznym wydarzeniem pewnego przycisku, który odmieni naszą świadomość i tok myślenia już na zawsze?
"Margo" to zdecydowanie pozycja, która pokazuje wpływ dzieciństwa na kształtowanie się osobowości, jednak ukazana tu wizja jest mroczna, nawet brutalna, ale z pewnością szczera, prawdziwa. Bez owijania w bawełnę, czy koloryzowania, autorka przedstawia, jak zaniedbanie w młodych latach rujnuje psychikę, samoocenę czy postrzeganie rzeczywistości.
Fenomenalnie opisane zostało co dzieje się w głowie głównej bohaterki. Początkowo pragnie tylko miłości, ucieczki z miasteczka bez perspektyw, docenienia, jednak żal do matki za złe traktowanie sprawia, że chce ukarać każdego, kto postępuje wobec ludzi nie tak, jak powinien. Zaczyna kierować nią chęć zemsty, która zmienia się w prawdziwą obsesję i całkowicie przejmuje nad nią kontrolę.
Rozterki Margo są doskonale znane czytelnikowi, przecież tak łatwo się pogubić w otaczającej nas bestialskiej rzeczywistości. Czy jednak można zlikwidować całe zło tego świata w pojedynkę? Z jednej strony ją świetnie rozumiałam, z drugiej natomiast jej zachowanie napawało mnie lękiem i przyprawiało o dreszcze.
Bez wątpienia największymi zaletami tej książki są doskonale nakreślony portret psychologiczny głównej bohaterki oraz tajemniczy, niepokojący, mroczny, wręcz psychodeliczny klimat. Czarne myśli dziewczyny, jej stan psychiczny, pesymizm oraz chaotyczny umysł intensywnie udzielają się czytelnikowi, a nawet go obezwładniają.
"Smutek to emocja, której możesz zaufać. Jest silniejszy niż wszystkie inne. Przy smutku radość wydaje się chwilowa i niepewna. Smutek trwa dłużej, jest trwalszy i z taką łatwością zastępuje pozytywne uczucia, że nawet nie poczujesz zmiany, gdy znajdziesz się w jego okowach. Jakże zaciekle włączymy o szczęście, a wreszcie mamy tę ulotną radość w rękach, trzymamy ją krótko i zaraz spływa między palcami jak woda. Nie chcę trzymać wody. Chcę trzymać coś twardego i solidnego. Coś, co potrafię zrozumieć."
Powieść wnika w najgłębsze zakamarki ludzkiej psychiki. Margo czyni zło, ale przecież w dobrej wierze, karze tych, którzy postąpili okrutnie, brutalnie wobec swoich ofiar. Autorka nie ocenia zachowania bohaterki, jej osąd zostawia czytelnikowi. Nie jest to jednak łatwe, ani tym bardziej jednoznaczne.
Szczerze i dosadnie zostało tu ukazane również okrucieństwo naszego świata oraz jak ciężko uwolnić się od przeszłości i rozpocząć zupełnie nowe życie.
Styl Tarryn Fisher jest nienaganny, bardzo przystępny. Tak naprawdę w czasie lektury czułam się jak w transie. Nie sposób oderwać się od czytania, pędziłam z zapałem po kolejnych stronach w ogromnym napięciu, gdyż fabuła jest genialnie nieobliczalna. Nikt nie jest w stanie odgadnąć, co spotka nas na następnej kartce.
Może zabrzmi to dziwnie i niepokojąco, ale totalnie zakochałam się w tej książce i będę polecać ją każdemu! Ale uwaga! Czytając opis przed lekturą natknęłam się wielokrotnie na ostrzeżenie, że po poznaniu treści, niepokój długo nie opuszcza czytelnika, a w nocy mogą dręczyć go koszmary i muszę wam przyznać, że to akurat jest czysta prawda!
Podsumowując "Margo" to bez wątpienia niezwykle mocna, sugestywna i nieszablonowa powieść, która silnie wstrząsa czytelnikiem i wywołuje masę głębokich przemyśleń, niestety niekoniecznie optymistycznych. To pozycja, która zarówno fascynuje, miesza w głowie, mrozi krew w żyłach, ale także wywołuje wiele wątpliwości, jak i przepełnia strachem. Jest historią o mrocznej stronie człowieka, jaką ma każdy z nas, po której ciężko się otrząsnąć. Zapewniam, że wielokrotnie was zaskoczy, zszokuje i wywoła ciarki. To nie jest horror, ale gwarantuję, że będziecie podczas lektury wielokrotnie przerażeni do szpiku kości. Polecam wszystkim, którzy są ciekawi, jak mroczne tajemnice skrywa ludzki umysł i dusza!
To miała być młodzieżówka. Trochę trudniejsza i mroczna od słodkich young adult, ale jednak miała być typowa. Właśnie - miała. Oko za oko. Krzywda z krzywdę. Ból za ból. Margo próbuje ułożyć sobie życie w ponurym miasteczku Bone, zamieszkałym przez ludzi bez perspektyw. Córka prostytutki z depresją, zaniedbywana w dzieciństwie, czuje się w domu jak służąca. Dopiero poznanie niepełnosprawnego chłopaka z sąsiedstwa i zaginięcie małej dziewczynki wprawia w ruch ciąg wydarzeń które na zawsze odmienią życie Margo. To nie jest w moim mniemaniu młodzieżówka, to ciężka psychodeliczna powieść dla pełnoletnich odbiorców. Pogmatwana, skomplikowana, trudna i przygnęgnębiająca. Depresyjna i nieszablonowa. Mocno dająca do myślenia bo kto z nas pozwoliłby na krzywdzenie niemowlaka? Czy sprawca takiej brutalności zasługuje za drugą szansę? Dzięki tej książce poczułam się jak psychopatka bez skrupułów.
Margo to pierwsza powieść Tarryn Fisher jaką czytałam. Sięgając po tę książke byłam pewna, że czeka mnie przyjemna lektura trillera z odrobiną romansu. Nic bardziej mylnego. Margo, tytułowa bohaterka to nastolatka dorastająca w mrocznym miejscu, niekochana przez właśną matkę, nie znająca swoich korzeniu, pozostawiona samej sobie. Nic więc dziwnego, że jedyne o czym marzy to normalne, szczęśliwe życie. Szansa na takie pojawia sie gdy Margo poznaje chłopaka z sąsiedztwa. Judah, mimo że od dziecka jeździ na wózku i ma pełne prawo do bycia nieszczęśliwym aż kipi radością życia co urzeka dziewczynę. Powoli uczy się od niego jak mogłoby wyglądać jej własne życie. Sprawy jednak się komplikują. W okolicy ginie dziewczynka, którą Margo znała i widziała prawdopodobnie jako ostatnia. Razem z przyjacielem uczestniczy w poszukiwaniach. Ale gdzieś po drodze w Margo na nowo odzywa się mrok, czy uda się jej go zwyciężyć? A może wręcz przeciwnie zostanie przez niego pochłonięta? Powieść Tarryn Fisher nie jest tym czym możesz się spodziewać.
Margo nie jest łatwym czytadłem, może dlatego, że porusza tak trudny temat ludzkiej psychiki. "Co się dzieje z osobą, kiedy jej własny umysł staje się wrogiem?"
Witaj w świecie Margo Moon – mrocznym, destrukcyjnym, bez szans na ratunek. Główną bohaterkę poznajemy, gdy ta ma zaledwie trzynaście lat. Jej życie polega głównie na przetrwaniu w domu (nazywanym przez nią „Pożeraczem”) oraz w szkole, w której rówieśnicy nie chcą mieć z nią nic wspólnego z powodu matki „cieszącej się” złą opinią. W każdym kolejnym rokiem sytuacja życiowa dziewczyny staje się jeszcze gorsza, a młodziutka Margo stopniowo zamyka się w sobie, bez wiary w lepszą, a raczej jakąkolwiek sensowną przyszłość. Do czasu…
Gdy bliżej poznaje Judaha, niepełnosprawnego sąsiada, na którego wcześniej nie zwracała uwagi, wszystko zaczyna nabierać sensu. Wszystko komplikuje się, gdy pewna dziewczynka z jej rodzinnego Bone ginie. Margo wraz ze swoim przyjacielem postanawiają sami odszukać zaginione dziecko, jednak im się nie udaje… W tym samym czasie Margo odkrywa ciemność, która po rozpoczęciu przyjaźni z Judahem wyciszyła się, jednak nie zniknęła…
„Ból czyni z ludzi egoistów. Izoluje ich. Sprawia, że patrzą tylko do wewnątrz, nigdy na zewnątrz.”
Postać głównej bohaterki może wywoływać mieszane uczucia. Z jednej strony trochę jej żal, momentami wywołuje uczucie niezrozumienia, ale przede wszystkim przeraża. Strach wywołuje to do czego może doprowadzić nas nasz własny rozum. Jak odróżnić prawdę od fałszu? I gdzie kończy się granica sprawiedliwości? „Margo” nie jest książką na przysłowiowy jeden wieczór. Zmusza czytelnika do głębokich przemyśleń. Godna polecenia.
W Bone jest dom.
W domu mieszka dziewczyna.
W dziewczynie mieszka ciemność...
Margo poznajemy, gdy ma trzynaście lat. Nie ma normalnego życia jak większość jej rówieśników. Wychowuje się w niepełnej rodzinie. Mieszka tylko z matką, która cierpi na depresję, prostytuuje się i z dnia na dzień przestaje interesować się córką. Dziewczyna na naszych oczach z podlotka zmienia się w młodą kobietę. Każdy dzień, jaki spędza w Bone, nie różni się niczym od poprzedniego do czasu, aż poznaje Judah. Chłopak jest od niej nieco starszy i jest sparaliżowany. Porusza się na wózku inwalidzkim. Wkrótce miasteczkiem wstrząsa pewna wiadomość. Dziewczynka, która niedawno zaginęła, została zamordowana. Margo postanawia przeprowadzić własne śledztwo, by dowiedzieć się, kto mógł posunąć się do zabicia niewinnego dziecka. Nie ma pojęcia do czego doprowadzi ta sprawa i jaką cenę przyjdzie jej zapłacić za odkrycie prawdy.
Kompletnie nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się po tej książce. Nie spodziewałam się tego, że w pewnym momencie dostanę obuchem w głowę i nie będę w stanie pozbierać się po tym, co przeczytałam, ale po kolei. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to przytłaczająca atmosfera miasteczka Bone. Nie ma tutaj żadnych perspektyw na przyszłość. Mieszkańcy właściwie nie mają na siebie pomysłu. Żyją z dnia na dzień. Co ma być, to będzie. Dookoła wszechobecne są obłuda i patologia. Pewnego dnia w Bone dochodzi do tragedii. Zostaje zamordowana dziewczynka. Margo chce dowiedzieć się, kto to zrobił. Za wszelką cenę. Wydaje jej się, że postępuje właściwie, ale czy na pewno tak jest?
Margo na początku wydawała mi się zagubioną nastolatką, która chciała odnaleźć swoje miejsce na ziemi i poczuć się akceptowaną. Przede wszystkim przez matkę. Było mi jej żal. Z czasem przestawałam ją rozumieć i zaczynałam się jej bać. Na moich oczach dorastała i włosy stawały mi na głowie, gdy widziałam, co z niej wyrosło. To nie jest jednoznaczna bohaterka. W pewnym momencie jej obraz, który zbudowałam sobie w głowie, legł w gruzach. Nie wiedziałam, z kim mam do czynienia. Mogłam tylko biernie obserwować rozwój wydarzeń.
Jak już wspomniałam, autorka w pewnym momencie trzasnęła mnie obuchem w głowę. Zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Nie wiedziałam, co dalej się wydarzy i jakie zakończenie będzie miała ta historia. Tarryn Fisher rzuciła mnie na kolana i nie pozwoliła z nich wstać aż do ostatniej strony.
Nie spodziewałam się tego, że powieść dla młodzieży zrobi mi taką sieczkę z mózgu. To bardzo mocna książka. Zabiera czytelników w głąb duszy skrzywdzonej przez życie dziewczyny, która czuje w sobie powołanie do szukania sprawiedliwości na własną rękę. Jeśli chcecie zobaczyć, co może zdziałać wkradający się w umysł mrok, polecam tę książkę.
Ludzie zazwyczaj wolą czytać pozytywne, zabawne i lekkie książki, lecz trochę gorzej jest z tymi, które poruszają trudne tematy, dają do myślenia i zwracają uwagę na rzeczy o jakich zazwyczaj nie myślimy. Zdecydowanie takie powieści są potrzebne każdemu z nas, dlatego warto co jakiś czas po taką sięgnąć. W "Margo" został zawarty skomplikowany wątek. Przede wszystkim mowa tam o mrocznej naturze człowieka jaka wychodzi na wierzch w najgorszym momencie życia. Autorka chciała, abyśmy z tej lektury wyciągnęli wnioski i otworzyli się na cierpienie innych ludzi. Po skończeniu nie wiedziałam co powiedzieć, po prostu brakło mi słów i przez cały czas myślałam o tym co się tam wydarzyło. Jest to brutalna, okrutna i przerażająca książka, gdzie nie znajdziemy zbędnego owijania w bawełnę. To doskonały thriller psychologiczny, a w niektórych momentach nawet horror. Nie jest to powieść dla wszystkich. Trzeba być przygotowanym na przeczytanie jej, dlatego polecam ją bardziej dojrzałym osobą.
wrotkaczyta.blogspot.com
"Oko za oko. Krzywda za krzywdę. Ból za ból" Zachęcona pozytywnymi recenzjami sięgnęłam po powieść Tarryn Fisher z ogromnym zaciekawieniem, bo jak tu nie być zaciekawionym gdy pierwsze zdanie opisu na okładce brzmi: "W Bone jest dom. W domu mieszka dziewczyna. W dziewczynie mieszka ciemność...". Momentalnie skojarzyło mi się to z zabawą, którą w ciemne noce opowiadaliśmy sobie na obozie: Był ciemny, ciemny las, a w tym ciemnym, ciemnym lesie, stała ciemna, ciemna chatka, a w tej ciemnej, ciemnej chatce itd itd. ... Jestem świadoma, że młodsi czytelnicy nie znają tej rymowanki, ale zapewniam, że ma ona swoja mroczną moc. Tego też oczekiwałam od lektury.Po pierwszych zdaniach „Margo” zaczęłam wdrążać się w ponury nastrój chorego z braku miłości dziecka. Wyssało to ze mnie resztę dobrego humoru. Krzywdzone dzieci w fizyczny czy psychiczny sposób to niesamowicie ciężki temat. Potrafię sobie dokładnie to wyobrazić choć nigdy tak nie cierpiałam. Autorka pisze tak, że nie musisz próbować postawić się w sytuacji Margo. Ty się w ją zmieniasz i przeżywasz to przez co ona przechodziła.
Wszędzie wokół Margo roztacza się aura bólu, strachu, bezradności. Ludzie w takich miejscach przestali walczyć, próbują się pogodzić i nauczyć z tym żyć. Osoba oglądająca to z boku mogłaby próbować nimi potrząsnąć i powiedzieć „Hej! Zrób coś! Przestań tak żyć!”. Ale oni nie mogą.
Margo nie jest idealna. Jest wręcz źle opisana przez autorkę. Jako nieładna dziewczynka z nadwagą. Bardzo mi się podoba, że nie jest kolejnym przeidealizowanym dzieckiem. I ona zdaje sobie sprawę jak inni na nią patrzą.
„Obrzydzam ją.”
Margo wydaje się dzieckiem które przywykło do sytuacji, które pogodziło się z tym koszmarem. Radzi sobie. Nie jest szczęśliwa. Cierpi, ale jakoś daje radę. Najgorsze jest to że ona nie żyje jak normalne dzieci tylko funkcjonuje. Z dnia na dzień. Z godziny na godzinę. Bez dalekosiężnych planów.
„W takim miejscu jak Bone Harbor można się przyzwyczaić do cierpienia.”
Później Margo poznaje chłopca jeżdżącego na wózku. Judaha zwraca na siebie uwagę przez spokój który wokół siebie roztacza. On żyje w tym samym miejscu co Margo, jednak rozwija się dalej. Uczy się, pracuje, ma marzenia i plany. Można określić go jako bardziej szczęśliwym, niż Margo. A co najwspanialsze, już się pogodził ze swoją niepełnosprawnością. Dla mnie jest to ciężki temat, ponieważ sama jestem w pewien sposób niepełnosprawna przez chorobę i podziwiam Judaha za jego spokój ducha w takiej sytuacji.
„Może i jest niepełnosprawny, ale niepełnosprawność nie jest nim.”
Margo z Judaha znajdują wspólny cel. Ciężki cel o ogromnej wartości. Zaprzyjaźniają się i łączą w bólu. A potem w Bone zaczynają się dziać straszne rzeczy. Margo cierpi coraz bardziej, jej miasto ją pożera, a dom jest dla niej więzieniem.
„Jesteśmy przeżarci tym miejscem do szpiku kości. Z pokolenia na pokolenie przekazujemy sobie bierność i strach.”
Margo dzięki Judaha znajduje pewien rodzaj ukojenia. Spotykają się jako przyjaciele, on uczy jej różnych rzeczy, tak samo jak ona jego. Są dla siebie pewnego rodzaju kotwicą. Ratują siebie nawzajem.
„– Margo – powtarza w moje włosy. – Uratuję cię, jeśli ty uratujesz mnie.”
Czasami niektóre opisy są tak nieprawdopodobne, że aż śmieszne. Życie w Bone Harbor we wszystkim różni się od miasta w którym sama się wychowywałam. Nie znam tego uczucia które próbuje opisać autorka, są dla mnie czasami niezrozumiałe i kompletnie nie logiczne. Ale co tak naprawdę może być logiczne w takim miejscu? Ta dzielnica to kompletnie bezprawie. Dzieją się tam straszne rzeczy, a nasza bohaterka nie może nic z tym zrobić. Aż pewnego dnia postanawia to zmienić. Jak wielkie będzie mieć to konsekwencje, jak duży wpływ na życie Margo. Czy dziewczyna poradzi sobie z takim ciężarem złych wspomnień? Czy zacznie w końcu żyć, a nie funkcjonować?
To nie jest historia o cukierkowym zakończeniu. Nie jest też o płomiennej miłości. To ciężka opowieść o cierpieniu, bólu, tęsknocie. O braku miłości, krzywdzeniu innych i śmierci. Polecam ją każdemu kto jest gotowy, aby ją przeczytać. Ta książka wprowadza czytelnika w świat bezprawia, gdzie ludzie czują satysfakcje z bicia innych, używają swojego ciała jako źródła zarobku, zabijają bo osoba im przeszkadza… Można być w szoku przenosząc się do tej historii. Autorka tak dokładnie opisuje sytuacje, że czasami nachodziła mnie myśl, czy ona sama czasem czegoś podobnego nie przeżyła. Bo jeżeli to jest tylko wytwór jej wyobraźni to jestem pod głębokim wrażeniem.
Na pewno przeczytam inne książki Tarryn Fisher i mam nadzieje, że będą mieć na mnie tak samo ogromny wpływ. Polecam z całego serca.
W momencie gdy tylko przeczytałam opis książki, byłam pewna, że pewnego dnia ją przeczytam. Oto nadszedł ten dzień.
Historia przedstawiona na kratach książki pozwala nam poznać Margo, trzynastoletnią dziewczynkę, która w wraz z każdą kolejną przewracaną kartką przeistacza się w młodą, ale dorosłą już kobietę. Margo od początku miała trudniejszą drogę do przejścia i więcej przeszkód do pokonania niż jej rówieśnicy. Nie wychowała się w pełnej, kochającej rodzinie. Bez ojca, którego nigdy nie poznała. Bez wsparcia ze strony matki. Bez możliwości na zwierzenie się komukolwiek... Jej matka pewnego dnia zaczęła się po prostu staczać, nigdy nie interesowała się córką, traktując ją niczym służącą, bardziej niż przebywać z nią wolała przesiadywać całe dnie w ciemnym pokoju, a jej sposobem na zarobek szybko stała się prostytucja we własnym domu... Margo nazywa go Pożeraczem, miejscem, które w jej oczach, żyje własnym życiem. Chodząc do szkoły dziewczyna zaczyna zauważać coraz więcej rzeczy w sowim rodzinnym miasteczku, dojrzewając przez to o wiele szybciej niż jej rówieśnicy, aż pewnego dnia poznaje Judaha, chłopca na wózku. Szybko zaprzyjaźniają się. Jest on jednym z mieszkańców Bone, który z pozoru nie ma nic do zaoferowania, jednak szybko zawiązuje się między nim, a Margo nić porozumienia. Niedługo później całym miasteczkiem wstrząsa wieść o śmierci małej Neveah. Margo zirytowana bezradnością w chwili takiej tragedii, postanawia przeprowadzić swego rodzaju śledztwo, ponieważ czuje się osobiście dotknięta tragedią. Podejmując tą decyzję zdecydowanie nie spodziewała się, że obudzi to w niej najgorsze instynkty. Największe wrażenie na mnie wywarł obraz miasteczka przedstawiony przez autorkę. Od pierwszej strony jest to miejsce mroczne, ciemne, przytłaczające i pełne patologii. Mieszkańcy Bone to ludzie żyjący z dnia na dzień, bez większych ambicji, planów ani celów. Przez ten obraz, w którym brakuje choćby niewielkiego blasku słońca, choć jednej rodziny/osoby nie będącej taką samą jak reszta, Bone wydaje się być odciętym od reszty świata. Ludzie wydają się tam czuć bezkarnymi, istniejącymi poza jakimkolwiek prawem czy zasadami. Istnieją według ich własnego kodeksu moralnego, który niekiedy wydaje się w ogóle nie istnieć. Podsumowując, uważam, że Margo powinien przeczytać każdy, zwłaszcza młody człowiek, który próbuje udowodnić sobie, że może samemu zmienić wszystko. Margo przedstawia właśnie to - walkę, upadek oraz zwycięstwo i klęskę w świecie tak szarym i nieprzyjemnym jak nasz, a zwłaszcza widziany oczami młodych ludzi - nudny. Osobiście odkładam Margo na moją półeczkę z cudami, do których będę regularnie powracać, by ponownie pozwolić autorce zniszczyć moje wyobrażenie o literaturze młodzieżowej. Zdecydowanie genialne!!!Czy zdarzyło Wam się kiedyś tak bardzo pragnąć zemsty, że nawet wyobrażaliście sobie ją w szczegółach, dokładnie planując przebieg całej potencjalnej, prywatnej wendety ?
Bo Margo tak, bohaterce thrillera psychologicznego, opowiadającego o jej losach w małym Bone. Miasteczku brudnym, szarym i ponurym, w którym gdzieś pośród innych, niczym nie wyróżniających się budynków stoi "pożeracz". Dom, w którym się wychowywała, w którym bohaterka mieszka razem z matką, kobietą zmagającą się z depresją, która całkowicie ignoruje córkę, czasami robiąc z niej swoją służącą. Margo jest nastolatką, która trzyma się na uboczu, a większość czasu spędza w swoim pokoju.
Wszystko zmienia się gdy poznaje niepełnosprawnego Judaha, poruszającego się na wózku inwalidzkim. Chłopak pokazuje jej czym tak naprawdę są marzenia, uczy ją jak wyjść ze swojej skorupy i ruszyć dalej nie patrząc wstecz.
Jednak gdy w miasteczku dochodzi do tragedii i ginie dziewczynka, którą bohaterka widziała prawdopodobnie jako ostatnia, postanawia na własną rękę wszcząć śledztwo, które obudzi w niej cechy, których nawet ona sama by się nie spodziewała. Wywoła objawy, które przerażą nas wszystkich.
Co tak naprawdę się wydarzyło? Co okaże się prawdą, a co wymysłem umysłu, kto jest prawdziwy a kto nie ? Tego musicie już dowiedzieć się sami.
Moja opinia
Do książki musiałam podejść dwa razy, pierwszy raz czytałam ją około trzy miesiące temu, ale utknęłam w połowie i musiałam ją odłożyć. Również ze względu na akcję, nie byłam w stanie od razu przez nią przebrnąć. Może dlatego, że wszystkie wydarzenia przedstawiane są z drobiazgową dokładnością, a w niektórych momentach uważam nawet, że autorka była aż nadto skrupulatna w opisywaniu niektórych zdarzeń.
Muszę przyznać, że książkę czytało mi się bardzo powoli, powiedziałabym nawet, że wręcz opornie i nie mam pojęcia z czego to wynikało. Niejednokrotnie nie byłam w stanie zrozumieć bohaterki, nie pojmowałam co siedzi w jej umyśle, dlaczego postępuje w taki sposób, a nie w inny. Jednak już pod koniec opowieści, na ostatnich stronach, kiedy wszystko zaczęło się stopniowo wyjaśniać, ja zaczęłam bardziej akceptować historię przedstawioną przez Tarryn Fisher, ponieważ wcześniej wydawała mi się ona zbyt absurdalna.
Na ogromny plus zasługuje tutaj autentyczność głównej bohaterki, pomimo jej osobowości i faktu, że nigdy nie chciałabym spotkać Margo w realnym życiu, ku mojemu przerażeniu jestem w stanie wyobrazić sobie, że taka osoba naprawdę istnieje. Kolejnym aspektem, który w mojej ocenie zasługuje na pochwałę, jest notatka od autorki na samym końcu książki, w której dokładnie opisuje co tak naprawdę zmotywowało ją do napisania tej pozycji, dokładnie wyjaśnia jakie były jej intencje. W zasadzie podaje nam gotową jak na tacy lekcję, jaką powinniśmy wynieść z lektury.
Natomiast wielkim minusem była dla mnie druga połowa książki, gdzie autorka dokonała ogromnych skoków czasowych, powodując przy tym, że niejednokrotnie pogubiłam się w historii. W przeciągu 6 stron akcja potrafiła przeskoczyć najpierw o 6 miesięcy a następnie o rok. Wyglądało to tak, jakby zamiarem Tarryn było jak najszybsze zakończenie tego rozdział, co mogło być spowodowane tym, że nie miała już na niego pomysłu a szybko chciała popchnąć wydarzenia w przód.
Nie jestem również przekonana co do samego zakończenia, które z jednej strony szokuje, ale z drugiej strony dla mnie było niezrozumiałe. Co prawda, jeśli mamy tutaj na myśli aspekty medyczne, to jeszcze byłam w stanie je zrozumieć, nawet powiem więcej, w ogóle mnie to nie zdziwiło. Jednakże osobiście nie lubię książek, w których historia zostaje niedopowiedziana, a w tej zdecydowanie znajdziemy wiele wątków, które wymagałyby dopracowania.
Podsumowując
"Margo", autorstwa Tarryn Fisher to dobrze napisany thriller psychologiczny, którego akcja szybko nabiera tempa, co dla jednych będzie doskonałą okazją do pochłonięcia książki w jeden wieczór, a dla innych, w tym również i dla mnie, będzie to powodem, dla którego odłożymy książkę na chwilę, aby po prostu ochłonąć lub przemyśleć to, co właśnie się wydarzyło. Narracja pierwszoosobowa daje nam możliwość lepszego zrozumienia intencji bohaterki, a sam wątek choroby psychicznej jest tutaj świetnie przedstawiony, jednak nie jest on do końca wytłumaczony tak jak być powinien, nie znamy między innymi dokładnej diagnozy czy przyczyny schorzenia. Co prawda możemy domyślić się tego sami, jednak nie jestem do końca przekonana czy właśnie o to chodziło autorce. Zakończenie książki również nie daje nam jednoznacznych odpowiedzi, za to powoduje, że powstają kolejne pytania.
A takie w mojej głowie pojawiły się trzy.
Jaki wpływ na naszą osobowość ma nasze dzieciństwo i dom, który stwarzają nam rodzice ?
Czy każde przestępstwo da się usprawiedliwić ?
Czy istnieje dobry powód żeby zabić ?
MARGO, MAM NA IMIĘ MARGO…
Cześć. Mam na imię Margo. Mieszkam w Bone, ale pewnie nigdy o nim nie słyszeliście. Nic dziwnego, to wyjątkowo podła dziura, zasiedlona przez wykolejeńców, degeneratów i życiowe łamagi. Moja matka albo mi rozkazuje, albo w ogóle się do mnie nie odzywa- wybierzcie sobie, co byście woleli. Ja nie mam przyjaciół, bo jestem gruba i brzydka. Mieszkam w starym, beznadziejnym domu, który nazywam „pożeraczem”. Życie daje mi w kość, ale komu tu nie daje?!
Tak mogłaby rozpoczynać się książka Tarryn Fisher. Mogłaby, ale zaczyna się opowieścią o perle (co samo w sobie jest logiczne, kiedy już się całość przeczyta). Początek „Margo” sugeruje kolejną opowieść o nastolatkach. W końcu główna bohaterka ma tylko osiemnaście lat… Ale ta osiemnastka to jedyne, co łączy książkę Fisher z morgami opowieści dla nastolatek zalewających księgarniane półki. „Margo” to książka- pożeraczka. Książka- złodziejka czasu. Ale po kolei…
Jako się rzekło na początku- Margo ma ogólnie przerąbane. Jej relacja z matką jest tragiczna; sąsiedzi to ćpuny; praca niby jest, ale co to za szał- lumpeks z byle jakimi ciuchami dla byle jakich ludzi; ojca nie zna, przyjaciół nie ma, za to ma za duży pociąg do pączków i im podobnych towarzyszy. Ale przychodzi taki dzień, kiedy coś zaczyna się zmieniać. Może to ten dzień, kiedy swoją przyjaźń ofiarowuje smutnej dziewczynie jej sąsiad, Judah, od lat poruszający się na wózku inwalidzkim. A może to ten dzień, kiedy w autobusie Margo zaplata warkoczyki małej Nevaeh. A może ten, kiedy dowiaduje się, że dziewczynka zaginęła… Którykolwiek to był dzień, życie Margo zaczyna płynąć całkiem innym nurtem. Nic już nie będzie takie samo, i dla niej, i dla jej sąsiadów.
Przyznaję się bez bicia- podchodziłam do książki ostrożnie. Kolejne czytadło dla nastolatków?! A tu taka niespodzianka. Bo „Margo” na pewno nie jest cukierkowo- landrynkową opowieścią o cheerleaderce podkochującej się w szkolnym pożeraczu serc. „Margo” to proza życia. To świat bliższy opowieściom noir niż „Glee”. To brudne ulice, chodniki pełne dziur, rodzice produkujący metaamfetaminę w piwnicy albo hodujący trawkę w ogrodzie. To świat, który wciąga w beznadzieję jak w bagno; świat, z którego każdy chce się wydostać, ale nie wie jak; świat z opowieści grozy, nie rodem ze Stepford. Tytułowa Margo wie, że żyje w koszmarze. Wie też, że musi się z niego jakoś wydostać, bo tak dalej żyć się nie da. Życie podsuwa jej szansę, ale czy to na pewno szansa? A może tylko kolejny miraż, ułuda, zjazd po równi pochyłej?
Doktor Korczak napisał kiedyś, że książka osiąga zamierzony cel, kiedy po jej odłożeniu czytelnik zaczyna myśleć. „Magro” cel osiągnęła. Z nawiązką. Fisher zostawia nas z całą masą pytań- o to, w jaki sposób nasze otoczenie wpływa na nasz charakter i życiowe wybory; o wpływ zachowań (albo czasami zaniedbań) rodziców na przyszłość ich dziecka; o to, co musi się stać, żeby nasz umysł zaczął żyć własnym, niezależnym życiem; o tym, czy w każdym z nas mieszka ciemność i dlaczego niektórzy potrafią trzymać ją w ryzach, a inni radośnie wypuszczają ją na wolność; o sens sprawiedliwości; o to, co tak naprawdę jest normalnością, a co już nie… Odpowiedzi- jak zawsze- są subiektywne.
A może… A może ta cała recenzja to jedno wielkie oszustwo? Może „Margo” jest zupełnie o czymś innym? Może tylko mi się wydawało, że czytam o tym, o czym pisarka napisała? Może was oszukuję, konfabuluję, żeby było ciekawiej? Może… Przeczytajcie tę książkę. Warto się dowiedzieć, kim jest Margo. A kim ja – tak naprawdę- jestem?
https://kacikmilosnikowksiazek.wordpress.com/2017/10/08/margo/
Bone to ponure miasteczko, zapomniane przez samego Boga, gdzie każdy myśli tylko o tym jak przetrwać kolejny dzień. Nikt sobie nie pomaga, a przejezdni jak najszybciej opuszczają to miejsce, ponieważ czują, że coś jest z nim nie tak. W takim właśnie miejscu wychowała się główna bohaterka. Jest niechcianym dzieckiem kobiety chorującej na depresję, która zamknęła się na świat zewnętrzny. Margo od najmłodszych lat musiała sobie radzić z obelgami rówieśników i matki oraz wszelkimi niesprawiedliwościami, które czekają na nią na każdym kroku. Dziewczyna jest przekonana, ze wszystko zmieni się na lepsze, gdyż poznaje Judaha – niepełnosprawnego chłopaka z sąsiedztwa, który daje jej iluzję dogodnego życia. Razem snują plany o przyszłości, o tym jak wyrwać się z mrocznego miasta i rozpocząć życie od nowa. Gdy wszystko zaczyna się układać, w okolicy ginie siedmioletnia dziewczynka. Margo rozpoczyna własne śledztwo, ponieważ chce ukarać morderców. Czuje desperacką żądzę zemsty na wszystkich ludziach, którzy krzywdzą niewinnych. Przyrzeka sobie, że od tego momentu to ona będzie sprawcą a nie ofiarą.
„Margo” to historia o mrocznej naturze człowieka, która wychodzi na wierzch w najgorszym momencie życia. Książka sprawia, że będziemy o niej myśleć na długo po skończeniu jej. Świetna pozycja dla osób, które szukają oryginalnego i tajemniczego thrillera psychologicznego, który wciąga od pierwszej strony. Sądzę, że to najlepsza lektura, którą przeczytałam w tym roku, więc polecam każdemu, kto nie miał jeszcze styczności z twórczością Tarryn Fisher – jestem pewna, że kiedy już zaczniecie czytać, nie będziecie mogli przestać!
Główna bohaterka Margo mieszka w małym miasteczku Bone, w którym nikt nie jest niewinny. Sąsiedzi uprawiają i sprzedają narkotyki, za zamkniętymi drzwiami domów istnieje przemoc, a starsza kobieta uważa się za jasnowidza, a jeszcze ktoś inny tak jak np.jej matka jest prostytutką. Margo mieszka w ,, Pożeraczu" ( tak nazwała swój dom) z matką, która z z czasem kompletnie przestała się nią interesować . Dziewczyna pracuje w sklepie z odzieżą używaną; ukradkiem podbiera pieniądze swojej rodzicielce by móc kupić sobie coś do jedzenia. Pewnego dnia główna bohaterka postanawia zagadać do chłopaka z sąsiedztwa, który jeździ na wózku inwalidzkim, imieniem Judah. Stają się najlepszymi przyjaciółmi, a Judah wyzwala w dziewczynie to co najlepsze, pozwalając jej uwierzyć w siebie.Gdy pewnego dnia Margo jedzie porannym autobusem do pracy, spotyka w nim 7-letnią Nevaeh, dziewczynkę ze swojej okolicy, która jedzie odwiedzić babcię. Jak się później okazuje ta urocza dziewczynkanigdy nie dotarła do domu babci. Gdy lepiej poznamy główną bohaterkę zauważamy, że te wszystkie lata spędzone przy zaniedbującej ją matce, tajemnicach które odkryła, a których spodziewałaby się tylko na horrorach, ludziach którzy okazują się samolubni i bezduszni, zmieniły ją w kogoś, o kim dawniej miałaby odrażające zdanie. Samo zakończenie według mnie jest dość otwarte, bo w pewnym sensie wracamy do samego początku ale i wiele rzeczy się zmieniło.Książkę uważam za napisaną na bardzo wysokim poziomie, jednak na pewno nie każdemu przypadnie do gustu. Nie jest to także powieść dla ludzi o słabych nerwach, nieprzepadających za książkami psychologicznymi.
Tytułowa bohaterka "Margo" to córka cierpiącej na depresję i prostytuującej się matki oraz nieznanego ojca. Mieszka w Bone, miasteczku tak ponurym jak to tylko możliwe, takim w którym na próżno szukać nadziei na lepsze jutro. Swój dom nazywa "pożeraczem". Pożeraczem tego co dobre i ujawniajacego tego co złe.
Jedynym światłem w jej pełnym ciemności życiu staje się niepełnosprawny sąsiad Judah. Poruszający się na wózku chłopak szybko zjednuję sobie sympatię dziewczyny.
"Margo" to nie jest historia z kategorii tych "i żyli długo i szczęśliwie". Przecież Fisher nie jest z takich znana. Ona tworzy genialne historie skupiające się na psychologii bohaterów.
Kiedy, któregoś dnia w Bone znika siedmiolatka, z którą Margo często jeździła tym samym autobusem, dziewczyna postanawia wyjaśnić tę sprawę na własną rękę.
Prawda okażę się bardziej brutalna niż mogłaby przypuszczać nasza główna bohaterka. Bardziej brutalna niż mogłabym przypuszczać ja sama. Nie chcę psuć wam przyjemności z jej odkrywania, dlatego nie ujawnię, kto stał za zniknięciem małej Nevaeh.
Znacie powiedzenie "Oko za oko, ząb za ząb"? Na pewno.
W "Margo" dostajemy jego rozbudowaną wersję "Oko za oko. Krzywda za krzywdę. Ból za ból".
"Uśmiecham się smutno do księżyca. Niektórzy widzą w jego kształcie obcięty paznokieć, ale ja dostrzegam raczej wykrzywione usta. Księżyc jest zły, zazdrosny o słońce. Ludzie robią nikczemne rzeczy nocą, pod pustym spojrzeniem księżyca. Uśmiecha się teraz do mnie, dumny z mojego grzechu. Ja nie jestem dumna, nic nie czuję. Oko za oko, mówię sobie. Krzywda za krzywdę."
Zadam wam pytanie. Jak daleko byście się posunęli gdybyście wiedzieli, że ktoś zrobił coś złego. Poszlibyście na policję i to zgłosili? A co, gdybyście nie byli pewni, czy wymiar sprawiedliwości wam uwierzy, czy dowody jakie macie będą wystarczające? Czy wzięlibyście sprawiedliwość we własne ręce?
Czytając "Margo" zaczęłam się mocno zastanawiać nad własnym zdrowiem psychicznym. Dlaczego? Bo gdzieś w głębi duszy, mój mózg zaczął usprawiedliwiać zbrodnię.
"Jestem Margo Moon. Jestem morderczynią. Wierzę w poezję zemsty. [...] Nadszedł czas, nadszedł czas, nadszedł nasz... na polowanie."
Powiem jedno - umysł autorki jest tak pokręcony, jak moje włosy po myciu, gdy zasnę bez ich wcześniejszego wysuszania.
,,Nienawiść do samego siebie to forma obsesji na swoim punkcie, czy nie? Nienawiść tak wielka, że na przejmowanie się osobami trzecimi nie ma już miejsca.”
Bone, Wessex Street- ulica na której handel narkotykami, alkoholizm i prostytucja są na porządku dziennym. W takim środowisku wychowuje się Margo. Mieszka razem ze swoją matką w domu, który nazywa ,,pożeraczem”. Ich stosunki są dalekie od idealnych – chorująca na depresję matka Margo traktuje córkę jak służącą, nie rozmawia z nią, woli poświęcać czas mężczyznom, którzy licznie do niej przychodzą… Wypadkową tych różnych czynników jest poczucie osamotnienia, odrzucenia i zagubienia głównej bohaterki. Jednak w momencie kiedy poznaje Judaha – jeżdżącego na wózku chłopaka z sąsiedztwa jej sytuacja odmienia się. Później, kiedy w pobliżu zostaje zamordowana siedmioletnia dziewczynka, obsesją Margo staje się chęć pomszczenia jej. To wydarzenie pociąga za sobą lawinę kolejnych dramatycznych zdarzeń.
Ciężko było mi się od tej książki oderwać, przyciągała jak magnes. Czytelnik ma możliwość uczestniczyć w metamorfozie Margo (psychicznej jak i fizycznej) przez co z każdą stroną zainteresowanie rośnie jeszcze bardziej. Powiedziałabym, że postać głównej bohaterki jest jedną z najlepiej wykreowanych postaci jakie miałam okazję ,,poznać’’ w ostatnim czasie. Lektura skłania do refleksji np. czy kara w postaci ,,oko za oko”, która przez większość ludzi jest oceniana jako zła i niedopuszczalna, czy tak naprawdę taka jest? Czy może jednak nie? Końcówka książki sprawiła, że byłam bliska obłędu, bo już sama nie wiedziałam co jest prawdą, a co nie. Ale taki zabieg też oceniam jak najbardziej na plus.
Ogólnie, całość czytało mi się łatwo, szybko i mimo tematyki – przyjemnie. Mimo, że książka została zaklasyfikowana do literatury młodzieżowej, to jednak ze względu na tematykę i sporą dawkę brutalności nie poleciłabym jej 13-latkowi, a ewentualnie starszej młodzieży. To moje drugie spotkanie z Tarryn Fisher, które utwierdziło mnie w przekonaniu, że muszę ,,upolować’’ więcej książek tej autorki.
Po przeczytaniu Bad mommy wiedziałam, że będę chciała przeczytać inną książkę autorstwa Tarryn Fisher. Wybrałam książkę pt. Margo. Nie czytając opisu, nie wiedziałam czego się po niej spodziewać. A historia, która kryję się za treścią jest zdecydowanie warta uwagi.
Margo mieszka w ponurym miasteczku Bone. Jej życie jest smutne – z matką prawie wcale nie rozmawia. Nastolatka jest niezwykle samotna. W pewnej chwili główna bohaterka poznaje chłopaka, jeżdżącego na wózku inwalidzkim. Wiele wtedy zmienia się. Tworzy się między innymi więź. Gdy w miasteczku ginie mała dziewczynka, dwójka przyjaciół postanawia odkryć prawdę.
Fabuła rozwija się stopniowo. Autorka stworzyła klimat grozy i tajemniczości panujący w małym miasteczku. Książka początkowo mało wciąga, lecz wraz rozwojem akcji byłam zszokowaną tym co kryło się za treścią. Nie dowierzałam, w to co przeczytałam. Działo się bardzo dużo. Z ogromnym zainteresowanie śledziłam losy nastolatki. Powieść wywiera ogromne wrażenia na czytelniku swoją niepowtarzalną i niebanalną fabułą, oplecioną zwrotami akcji. Fabuła skonstruowana jest prawidłowo, nie można jej nic zarzucić. A kreacja głównej bohaterki dostarcza wielu mocnych i poruszających wrażeń. A jej postępowanie wywołuje refleksje. Warto dodać, że w książce występuje narracja pierwszoosobowa, dzięki temu utożsamić się z Margo i próbować usprawiedliwić jej zachowania.
Książka zdecydowanie zmusza do refleksji. Doświadczenia z dzieciństwa, wpływają na dorosłe życie. Dziecko nie powinno czuć się niekochane, samotne, zdanie wyłącznie na siębie. Każdy z nas potrzebuje bliskości drugiego człowieka. A brak miłości może doprowadzić do złych czynów. Ponadto nie można być obojętnym na krzywdę innych ludzi.
Margo to przerażająca, nieszablonowa powieść, którą warto przeczytać. Autorka stworzyła wstrząsającą, zapadająca w pamięć historię, obok której nie można przejść obojętnie. Czytałam z zapartym tchem. Polecam!
"Margo" mnie bardzo zaskoczyła. Spodziewałam się zupełnie innej lektury, trochę lekkiej, trochę strasznej, typowo młodzieżowej. Otrzymałam powieść nieoczywistą, mroczną i niesamowicie wciągającą. Przede wszystkim jednak bardzo dojrzałą, poruszającą i przerażającą.
Margo jest nieśmiałą dziewczyną mieszkającą wraz z matką w małym miasteczku, które turyści omijają szerokim łukiem, a to za sprawą jego mieszkańców, wśród których próżno szukać ludzi spokojnych i uczciwych. Jej życie jest pasmem udręk. Po ulicach porusza się szybko, pochylona, ukrywając się przed spojrzeniami innych i szukając zagrożeń. Pracuje w sklepie z używaną odzieżą, marzy o wyrwaniu się ze swojego życia i tęskni za matką, lecz nie za tą, z którą mieszka, lecz za tą, którą była w pierwszych latach życia dziewczyny. W pewnym momencie w życiu jej matki stało się coś, co zmieniło kochającą, wesołą osobę w kobietę pozbawioną skrupułów, zaniedbującą swoje dziecko, sprzedającą swoje ciało. W matkę, która budzi lęk, przysparza ból i wyzwala nienawiść.
Pewnego dnia Margo spotyka na swej drodze Jonaha, rówieśnika poruszającego się na wózku. Ten przystojny, zaradny i optymistyczny chłopak budzi w dziewczynie nadzieję na lepsze jutro, sprawia, że Margo zaczyna czuć się kimś lepszym. I może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby młoda kobieta nie przeżyła traumy znajdując w domu swoją umierającą matkę. Od tego momentu Margo przechodzi powolną metamorfozę a jej świat staje się coraz ciemniejszy.
Powieść podobała mi się dosłownie w każdym calu. Fabuła jest dopracowana, spójna i przewrotna. Do pewnego momentu autorka spokojnie wprowadza czytelnika w powieściową rzeczywistość, następnie przyspiesza, dodaje nutkę makabry, by w końcu wszystko obrócić o 180 stopni. Końcówka nie każdemu przypadnie do gustu, mnie akurat pasowała. Przede wszystkim wielkie brawa za kreację głównej bohaterki, która jest moim zdaniem naprawdę świetna. Potrafiłam Margo zrozumieć, wczuć się w jej myśli, rozgrzeszyć z najgorszych czynów. Bardzo fajnie przeprowadzona przemiana zachodząca w dziewczynie. Z zamkniętej w sobie, zakompleksionej i dość pokręconej osoby, Margo powoli staje się pewną siebie, wyzwoloną mścicielką, która nie zawaha się zabić. Mimo coraz mroczniejszych zachowań i myśli, nie straciłam sympatii do tej skrzywionej postaci.
Ogromnym plusem jest także klimat powieści. Zamieszkałe przez najgorszy element Bone jest miejscem, które zabija nadzieję, prowadzi do depresji i niszczy marzenia. Być może z nagromadzeniem złych uczuć w jednym miejscu autorka lekko przesadziła, niemniej jednak stwarza to odpowiedni nastrój beznadziei, który powoli ogarnia czytelnika. Późniejsze wydarzenia nadają książce grozy i zmyślnie manipulują czytelnikiem.
Jak duży wpływ na nasze życie ma otoczenie, w którym żyjemy? Czy brak miłości musi prowadzić do nieszczęśliwego życia? Czy wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę można usprawiedliwić? Takie i inne pytania rodziły się w mojej głowie podczas tej ciekawej, wciągającej i odbiegającej od schematów lektury, którą polecam osobom lubiącym zgłębiać psychikę bohaterów.
"Margo" to książka mocno pokręcona, zapadająca w pamięć, poruszająca wiele ważnych tematów, wprawiająca w niepokój. Jednocześnie jest powieścią przez którą się idzie jak burza, z lekkim stylem, dobrymi opisami i naturalnymi dialogami. Mroczny, ciężki klimat i ciekawa kreacja bohaterki są bardzo dużymi atutami powieści, w której autorka pokazuje, że nawet najbardziej pozbawieni nadziei ludzie mają swoje tęsknoty i marzenia a brak miłości może prowadzić do zbrodni.
Ciekawa i warta poznania pozycja. Zachęcam:)
Margo nie jest ani typowym kryminałem, ani typową książką psychologiczną, nie jest również "młodzieżówką". Jest miksem wszystkich tych stylów, który sprawia, że zakręci się wam w głowie od domysłów na temat głównej bohaterki. Margo nie jest bowiem typową nastolatką, wychowywaną przez matkę prostytutkę. Początkowo pełna kompleksów, gruba, nieszczęśliwa dziewczyna wydaje się czekać na bieg wydarzeń i dać się im porwać. Później jednak sama zaczyna kształtować swoją przyszłość, poznaje niepełnosprawnego chłopaka i wraz z nim przeprowadza śledztwo na temat znikcięcia dziecka. Wszystko wydaje się powoli wyjaśniać, kiedy tak naprawdę Margo odkrywa mrok, który nosi w sobie i daje się nim ogarnąć. A może i tak wszystko dzieje się tylko w jej głowie? Znakomita pozycja, dająca do myślenia; którą ma się ochotę przeczytać jeszcze raz, kiedy tylko się ją skończy. Totalne zaskoczenie.
" Chcę jej powiedzieć, że nie musi się martwić o moją duszę. Ten chłopak ją uratuje. "
Co byś zrobił, gdybyś żył w patologicznej rodzinie, a twoja matka była prostytutką?
I gdyby nagle na twojej drodze stanął przystojny chłopak?
A wkrótce okazało się, że jesteś jedną z niewielu osób, które jako ostatnie widziały zaginioną dziewczynkę?
Sięgając po "Margo" nastawiałam się na kolejną młodzieżówkę, która nie zaskoczy mnie. Jednak Tarryn Fisher udowodniła mi, że nie jestem takim dobrym detektywem, jak mi się wydaje. Wszystkie teorie spiskowe poszły w las, a ja zostałam miło zaskoczona.
Całość zaczyna się w momencie, gdy Margo ma trzynaście lat, później osiemnaście i kolejne lata. Zazwyczaj przeszkadzają mi takie przeskoki w czasie, ale tutaj ogromnie spodobało się to mi. Dało zdecydowanie szerszy pogląd na jej postać i głębsze poznanie oraz wniknięcie do jej duszy.
Margo jest dziewczyną zagubioną, odkąd jej matka wpadła w depresję. I chociaż kiedyś w jej życiu było bardzo dobrze i żyła wychowywana w szczęściu, to wszystko zaczęło się sypać. Nie jest to dziewczyna tryskająca energią. Ma nadwagę, swoje problemy i nie może na nikogo liczyć, ponieważ nie ma żadnego przyjaciela. W domu nie przelewa się, ponieważ matka zarabia swoim tyłkiem, a więc Margo żyje w patologicznym otoczeniu. Ma to ogromny wpływ na nią. Nie wierzy w siebie i ma mnóstwo kompleksów.
A jednak pewnego dnia los uśmiechnął się do niej i na jej drodze stanął Judah, przystojny, popularny chłopak, który porusza się na wózku inwalidzkim. W tamtym momencie życie Margo całkowicie się zmieniło.
" Perła zaczyna swoje życie jako śmierć - coś niechcianego, na przykład fragment skorupy albo okruch, który przypadkiem trafia do muszli małża. "
"Margo" jest książką mądrą, ale też nie do końca idealną. Pokazuje problemy z jakimi borykają się ludzie. O depresji zapewne wielu z was słyszała, podejrzewam, że nawet każdy. Z pewnością wiecie, że niszczy ona życie. I to spotkało matkę Margo. Dziewczyna tak naprawdę w pewnym momencie swojego życia straciła ją, bo ta zachorowała. Wychowywała się sama, w strachu i zakazach. W jej życiu nie było szczęścia.
I właśnie ta książka pokazuje, jak trudne życie mają dzieci, nastolatkowie, którzy muszą mieszkać z jednym rodzicem i to w dodatku chorym. Cała historia pokazuje jak ciężkie jest życie i jak jeden problem może przerodzić się w ogromną katastrofę.
"Margo" pokazuje także, że nie liczy się tylko wygląd, czy też umiejętności, ale także wnętrze człowieka. I to jest piękne w tej książce.
Ale nie wszystko tutaj jest takie kolorowe. Główne bohaterka po zaginięciu dziewczynki zaczęła wyznawać zasadę "Oko za oko. Krzywda za krzywdę. Ból za ból.". I cóż, może dla niektórych jest to sprawiedliwe, bo tak powinno w życiu być. Co komuś zrobisz, to tobie zrobią, ale Margo dostała na tym punkcie obsesję. Chciała wymierzyć sprawiedliwość po swojemu i to za wszelką cenę. Stała się dziwną osobą, po której można było spodziewać się wszystkiego. Jakbym spotkała ją na ulicy, to zaczęłabym uciekać z krzykiem. I właśnie na tym opierała się praktycznie cała fabuła. Na gonitwie za sprawiedliwością.
" Nigdy nie myślałam, że zrobiłam coś głupiego. Właściwie to nigdy nie zastanawiałam się nad tym, co zrobiłam. Po prostu słuchałam swojego ciała. "
Podoba mi się brutalność jaka tutaj występuje. Autorka nie owijała w bawełnę, tylko pokazała krwawą obsesję Margo, która chociaż nie jest normalna, to jednak fajnie, że tak zostało wszystko przedstawione.
Uważam, że historia tej dziewczyny jest smutna. Miała trudne życie, które odbiło się na niej i widać tego efekty. Zdecydowanie siadło jej na psychikę.
Dość sporym minusem jest akcja tej książki. Chociaż dzieje się w niej trochę, to jednak to tempo jakie w niej panuje potrafi momentami nużyć.
Ale wszystko wynagradza nam zakończenie, które totalnie rozłożyło mnie na łopatki i zaskoczyło. Nie spodziewałam się tego, chociaż Margo jest wariatką. Ta brutalność jest naprawdę świetna!
Cała historia jest bardzo ciekawa i warto ją poznać, dlatego też nie zastanawiajcie się i sięgnijcie po tę książkę.
Bardzo ciężko jest mi pisać cokolwiek o tej książce, bo ona jest tak unikalna, niepowtarzalna i nietypowa, że po prostu brakuje mi słów by wyrazić mój podziw do tego, co stworzyła Pani Fisher. Także jeżeli macie mocną głową i nie boicie się takich mocnych książek to Margo jest świetnym wyborem. Jednak dla tych co lubują w romansach, obyczajówkach takich lekkich książkach, to raczej odradzam, bo niektóre momenty są straszne.
Książkę poznałam w formie audiobooka, co miało swoje wady i zalety. Kilka rozdziałów odsłuchałam podczas wieczornych spacerów. Lekki mróz, śnieg, ulice puste, więc gdy słuchałam o Bone i o Pożeraczu, miałam poczucie osamotnienia, izolacji i wczuwałam się w opowieść dużo bardziej, niż gdybym ją czytała w ciepłym pokoju z herbatą w ręce. Paradoksalnie było tak, że te późniejsze, mocniejsze rozdziały wciągnęły mnie dużo mniej, chyba też coś mi umknęło albo może po prostu nie do końca przemówiły do mnie pewne fragmenty.
Margo to młoda dziewczyna, która mieszka w Bone. W mieście, w którym żyją pospolici ludzie. Bez jakichkolwiek ambicji. Żyjący z dnia na dzień. Ich tok rozumowania jest prosty. Często żyją w patologii. Miasteczkiem wstrząsa informacja o śmierci małej dziewczynki. Margo wraz z swoim przyjacielem Judahem, chłopcem na wózku jest zaintrygowana tą całą sytuacją. Celem Margo stało się odkrycie prawdy. Tej mrocznej historii. Jej motto to oko za oko. Krzywda za krzywdę. Ból za ból. I tak właśnie toczy się ta historia, w której Margo chce dojść do prawdy, sprawiedliwego osądzenia. Sama nie miała łatwej przeszłości ale uparcie chce ążyć do sprawiedliwego sądzenia ludzi i karania ich.
Margo to postać nieco przesadna, strasznie nasycona emocjami, która jak ma osądzać, to będzie to robić w sposób nadzwyczajny. Nie zawsze zrozumiały. Jednak to wszystko niezwykle wciąga... Tę książkę chce się czytać. Wszystkie sytuacje, nakręcają nas, każde kolejne wydarzenia sprawiają, że czyta się to coraz szybciej, ta patologia, brak ambicji i marzeń... Takie granie na emocjach przez autorkę książki. Jak dla mnie rewelacja. Dobry i dosadny thriller psychologiczny, w którymnie ma mowy o chwili nudy. Zdecydowanie polecam, to literatura, która zawsze przypada mi do gustu. Dosadna i niekoniecznie zrozumiała dla wszystkich.
Stres bywa motywujący. Daje siłę napędową, pobudza adrenalinę, pomaga w trudnych sytuacjach. Ale permanentny stres, połączony ze strachem i ciągłym smutkiem to najkrótsza droga na „tamten świat”. A gdy dodać do tego biedę, brud i towarzystwo ludzi, który ciągną w dół... Czy tak wygląda czyściec? A może to już jest piekło?
Jest takie miasteczko. Bardzo smutne miasteczko. Pełne zmęczonych i złych ludzi. Nagryzionych przez ząb czasu, codzienność i biedę. Jest tam też dom, nazywany pożeraczem, którego tajemna moc polega na... odbieraniu radości. Mieszka tam mała dziewczyna, która za wszelką cenę próbuje przetrwać i nie zwariować. Czy w Bone szczęśliwe zakończenie w ogóle jest możliwe?
Margo to książka, która bardzo mocno wpływa na czytelnika. Już po pierwszych stronach czujemy się przytłoczeni ciężkim i depresyjnym klimatem. Za sprawą mocnych i szczerych opisów powoli zagłębiamy się w mrocznej beznadziei i w bagnie ludzkich pragnień. Momentami jest naprawdę ciężko i dołując. Jeśli więc szukasz czegoś, na poprawę nastroju, omijajcie Margo szerokim łukiem.
Jednocześnie ta książka naprawdę daje do myślenia. Obserwując ludzi zamkniętych w ich małomiasteczkowej mentalności, zepchniętych na margines społeczeństwa, nie raz zastanawiamy się, jak życie potrafi być niesprawiedliwe, jak pozorna jest ochrona państwa. Bo chociaż akcja książki nie rozgrywa się w Polsce, schemat jest ten sam. Bezrobocie, brak perspektyw i alkohol... Ta mieszanka doprowadza na manowce niejednego z bohaterów.
Ale Margo nie dzieje się tylko w rzeczywistości. Najważniejsze i jednocześnie najstraszniejsze rozgrywa się wewnątrz, w głowie dziewczynki tak samotnej, że powoli zaczyna nadawać domowi ludzkich cech. Co jest prawdą, a co ułudą? W plątaninie emocji i uczuć, z których nie wszystkie są prawdziwe, bardzo łatwo się pogubić. Nic dziwnego, że dziewczyna powoli traci kontakt z otoczeniem i coraz bardziej oddala się w stronę absurdu. Te fragmenty śledziłam z coraz większym przerażeniem. Do czego zdolna jest Margo? Do wszystkiego, co jej chory umysł uzna za sprawiedliwość.
Sama historia była dość długo wciągającą opowieścią. Tak, zasmucała mnie, ale wciąż intrygowała. Jednak w pewnym momencie straciłam dla niej serce. To wszystko działo się za wolno, za dużo było społecznych okropności, a za mało akcji i planu. Maszyna toczyła się siłą rozpędu w nieokreślonym kierunku. I ostatecznie... nie dotoczyła się nigdzie. Zabrakło mi jakiegoś finalnego zwrotu akcji, przytupu, kontrastu, punktu kulminacyjnego, czegoś, co by mną potrząsnęło i zamknęło historię. Ostatecznie książka skończyła się nagle, bez żadnego powodu w tym, a nie innym momencie. I muszę przyznać, byłam rozczarowana. Poczułam się, jakby ta cała depresyjna opowieść, tak naprawdę nie miała sensu, nigdzie mnie nie doprowadziła, trochę pomęczyła, a potem nagle porzuciła.
Mieszane uczucia mam również, jeśli chodzi o ocenę zachowania głównej bohaterki. Z jednej strony autorka dużo miejsca poświęciła jej wykreowaniu, z drugiej, nie zawsze kupowałam uzasadnienie jej działania. Coś w tym było sztucznego, a ostateczne wyjaśnienie to dziwna mieszanka kłamstw i prawdy.
Margo jest książką dziwną, ciężką i bardzo emocjonalną. Gdy ją czytałam, czułam, jak powoli otacza mnie ciężka atmosfera Bone. Jednak niektóre rozwiązania były przekombinowane, a zakończenie rozczarowało mnie brakiem przytupu. I chociaż sama powieść nie jest zła, to czytałam już lepiej skonstruowane thrillery. Wolę inne tytuły autorki.
Wciągający, pełen intryg i obsesyjnej miłości thriller psychologiczny. Jolene i Darius Avery są szczęśliwą parą i rodzicami kilkuletniej Mercy...
Serce można oddać tylko raz Nie, nie jestem bez winy, ale zanim mnie osądzisz, pozwól, że coś Ci powiem. Pomyśl o mężczyźnie, którego kochasz...
A ty od czego jesteś uzależniona? (...)
- Czy to nie oczywiste? (...)
- Sarkazm, brawo.
- Od jedzenia. A dokładniej od pączków. Ale wezmę wszystko, co wysoko przetworzone.
Więcej