A potem ławki pod sklepem i starzy, zmęczeni mężczyźni. Wchodziliśmy między nich jak w zboże, zbieraliśmy puste butelki i żaden z nich nie zwrócił na nas uwagi, falowali w jakimś tajemnym rytmie, jak kłosy na wietrze falowały ich ciężkie głowy, przysypiali, wygrzewając się w słońcu".
A potem ławki pod sklepem i starzy, zmęczeni mężczyźni. Wchodziliśmy między nich jak w zboże, zbieraliśmy puste butelki i żaden z nich nie zwrócił na nas uwagi, falowali w jakimś tajemnym rytmie, jak kłosy na wietrze falowały ich ciężkie głowy, przysypiali, wygrzewając się w słońcu".