Niekiedy Gyerkó brał też fujarkę, lichy jarmarczny instrument, i wygrywał na niej swoje uczucia, które wiatr niósł w dal, pomiędzy ciche góry. Dziwne, urywane, smutne były te melodie, dobywające się skądciś spod garbu małego człowieka, a drzewa, które słuchały owych dźwięków fujarki, a i ptaki z pewnością też myślały, że ten dziwny mały człowiek musi mieć na plecach garb dlatego, że inaczej nie pomieściłoby mu się serce.
Niekiedy Gyerkó brał też fujarkę, lichy jarmarczny instrument, i wygrywał na niej swoje uczucia, które wiatr niósł w dal, pomiędzy ciche góry. Dziwne, urywane, smutne były te melodie, dobywające się skądciś spod garbu małego człowieka, a drzewa, które słuchały owych dźwięków fujarki, a i ptaki z pewnością też myślały, że ten dziwny mały człowiek musi mieć na plecach garb dlatego, że inaczej nie pomieściłoby mu się serce.