Chcę obejrzeć jedną z książek, ale się boję. Boję się nawet poruszyć. Mam wrażenie, że unoszę się w żółtym, zakurzonym powietrzu biblioteki, mniej więcej w połowie drogi między podłogą a sufitem. Nade mną chwieją się półki ze stosami książek, biegnące szalonymi zygzakami po ścianach i ustawione do siebie po wszelkimi możliwymi kątami. Ta przegina się na lewo, tamta na prawo. Niektóre są pochylone; nie wiem, dlaczego nie spadają z nich książki. Półki piętrzą się jedne na drugich i znikają gdzieś w górze; znajduję się w środku tej chwi
Chcę obejrzeć jedną z książek, ale się boję. Boję się nawet poruszyć. Mam wrażenie, że unoszę się w żółtym, zakurzonym powietrzu biblioteki, mniej więcej w połowie drogi między podłogą a sufitem. Nade mną chwieją się półki ze stosami książek, biegnące szalonymi zygzakami po ścianach i ustawione do siebie po wszelkimi możliwymi kątami. Ta przegina się na lewo, tamta na prawo. Niektóre są pochylone; nie wiem, dlaczego nie spadają z nich książki. Półki piętrzą się jedne na drugich i znikają gdzieś w górze; znajduję się w środku tej chwi