Nie mogłam przecież dać po sobie poznać, że jego obecność działa na mnie jak narkotyk. On sam był trochę jak uzależniająca używka - niby wiesz, że ci szkodzi, "po" czujesz się beznadziejnie, ale po krótkim czasie chcesz tego znowu.
Nie mogłam przecież dać po sobie poznać, że jego obecność działa na mnie jak narkotyk. On sam był trochę jak uzależniająca używka - niby wiesz, że ci szkodzi, "po" czujesz się beznadziejnie, ale po krótkim czasie chcesz tego znowu.