- Słońce dopiero zachodzi... - Te ograniczenia mnie nie dotyczą - rzucił ze złośliwym uśmieszkiem. - Hej, chyba nie zamierzasz świecić jak kryształki Svarovskiego? - zapytałam zaskoczona. Przystanął i obrócił się, bardzo wolno, w moją stronę. - Jeszcze jeden żart lub porównanie do Zmierzchu, a nie będzie co z ciebie zbierać. I byłoby szkoda, bo mam swoje plany wobec ciebie - głos ociekał mu fałszywą słodyczą.
- Słońce dopiero zachodzi... - Te ograniczenia mnie nie dotyczą - rzucił ze złośliwym uśmieszkiem. - Hej, chyba nie zamierzasz świecić jak kryształki Svarovskiego? - zapytałam zaskoczona. Przystanął i obrócił się, bardzo wolno, w moją stronę. - Jeszcze jeden żart lub porównanie do Zmierzchu, a nie będzie co z ciebie zbierać. I byłoby szkoda, bo mam swoje plany wobec ciebie - głos ociekał mu fałszywą słodyczą.