Największy dramat polega jednak na tym, że to wszystko jest strasznie nudne. Nikt nie chce tego słuchać. Plany, wykresy, liczby i niezrozumiała terminologia. Ludzie się w tym gubią i dochodzą do wniosku, że ich to nie dotyczy. Dlatego temat nie jest sexy, nie obchodzi dziennikarzy, a przez to także i polityków. W Polsce na poziomie ministerstw planowaniem przestrzennym zajmuje się siedem osób. Dla porównania w Wielkiej Brytanii - siedmiuset urzędników.
Największy dramat polega jednak na tym, że to wszystko jest strasznie nudne. Nikt nie chce tego słuchać. Plany, wykresy, liczby i niezrozumiała terminologia. Ludzie się w tym gubią i dochodzą do wniosku, że ich to nie dotyczy. Dlatego temat nie jest sexy, nie obchodzi dziennikarzy, a przez to także i polityków. W Polsce na poziomie ministerstw planowaniem przestrzennym zajmuje się siedem osób. Dla porównania w Wielkiej Brytanii - siedmiuset urzędników.