Życie na przedmieściu przypomina czasem grę w monopol, w której na każdym polu czekasz albo się z niego cofasz. Spóźniłeś się na autobus, następny jest za czterdzieści minut. Czekasz dwie rundy. Zapomniałeś ze sklepu jajek, a już wypiłeś piwo - wracasz do sklepu pieszo, a to dwadzieścia minut w jedną stronę. Cofasz się o dwa pola. Na wylotówce znowu korek. Dwie rundy. Musisz zawieźć dziecko do przedszkola i nadkładasz drogi. Runda.
Życie na przedmieściu przypomina czasem grę w monopol, w której na każdym polu czekasz albo się z niego cofasz. Spóźniłeś się na autobus, następny jest za czterdzieści minut. Czekasz dwie rundy. Zapomniałeś ze sklepu jajek, a już wypiłeś piwo - wracasz do sklepu pieszo, a to dwadzieścia minut w jedną stronę. Cofasz się o dwa pola. Na wylotówce znowu korek. Dwie rundy. Musisz zawieźć dziecko do przedszkola i nadkładasz drogi. Runda.