Wystarczy przekonać nabożnisia, że jest bez winy, by ochoczo zaczął rzucać kamieniami i bombami. I w gruncie rzeczy nie trzeba go specjalnie podżegać, bo człowiek taki przekonuje sam siebie, pod byle pretekstem.
Wystarczy przekonać nabożnisia, że jest bez winy, by ochoczo zaczął rzucać kamieniami i bombami. I w gruncie rzeczy nie trzeba go specjalnie podżegać, bo człowiek taki przekonuje sam siebie, pod byle pretekstem.